Sobotni poranek. Śniadanie. Włączam sobie komputer, a tu nowy Ultra Żurnal! Pojawił się znienacka, w środku nocy. I już mam Wam o tym pisać, ale otwieram wirtualną okładkę i przepadam w literach i zdjęciach. Czy wypada chwalić coś, w czym samemu ma się udział? Na wszelki wypadek nie będę tego robić. Wracam do lektury.
4
Cze
..dzięki za podrzucenie lektury do śniadania ;)
…i do lunchu …. ;)
Chyba dzisiaj nastąpi przekroczenie magicznej liczby wejść na bloga.
A nie mówiłam?