Jesienna kolekcja Justyny Chrabelskiej łączy w sobie wełny, kaszmiry i boucle, szarości, brązy i błękity, a w najmniej spodziewanym momencie raczy nas fluorescencyjną żółcią, która, o dziwo, całkiem nieźle się przedstawia w wełnianej odsłonie. Tym razem wzorem przewodnim (choć wcale nie w roli głównej) jest drobna kratka w odcieniach beżu i brązu. Tkanina ta, garniturowa i ciężka, kojarzy się raczej z ubraniami retro. Jednak w wersji projektantki nabiera niespotykanej świeżości. Uszyte z niej szorty z kieszeniami będą idealne dla wielbicieli geometrycznej mody. Komu kratki za dużo, może wybrać spodnie w kolorze głębokiego błękitu ozdobione kraciastymi lampasami. Albo kopertówkę. Albo plecak :). Tradycyjnie u Justyny Chrabelskiej ma znaczenie detal. Ponczo zdobi kołkowe zapięcie, przywodzące na myśl klasyczne budrysówki. Kaszmirowy sweter – uroczy kołnierzyk boucle, a niebieską wełnianą bluzę – sznurowane zapięcie (czy to ukłon w stronę niezwykle udanej kolekcji Celine z 2010 roku, czy zbieg okoliczności, wszystko jedno – w końcu takie sznurowania występowały jeszcze przed czasami Phoebe Philo ;)).
Brakuje mi trochę „Chrabelskiej Romantycznej” – ale tylko ze względu na sentyment do bluz z falbankami na ramionach i „chrabelskich” falbanek w ogóle. Zresztą tutaj by nawet nie pasowały, więc kończę wywód nie na temat ;). Odkładając na bok marudzenia Harel – jest bosko :).
Zdjęcia: justynachrabelska.com
Piękne kolory! Brąz ma tak czekoladowy odcień, że się oblizuje a żółty jest wyjątkowo apetycznie-bananowy… czy tylko ja ciągle porównuję modę z jedzeniem?;) Kolekcja więcej niż przyjemna, szczególnie, że jest tak miło codziennie-kobieca.
Jest bosko – fakt, a patrząc na brązową tunikę (pierwsza po lewej w dolnym rzędzie) jest wręcz prze-bosko. Justyna kojarzyła mi się zawsze z prostotą i tymi wspomnianymi falbankami. Nic mi tu nie brakuje, a ten odcień żółci jest wręcz zaraźliwy. Bardzo ładne rzeczy. Po prostu.
Piękne… Właściwie kelly powiedziała wszystko co myślę :) Mniaaaaaaaaaam!
Och och och!!!! przepiekne, zwlaszcza te zolcie. Ja co prawda w tym kolorze nie chodze (czy blondynkom pasuje zolty???) ale bardzo ladnie sie to prezentuje na brunetkach. Hmmm. Inne tez piekne. Szkoda ze nie mozna kupic oline
Bardzo podobaja mi sie te projekty, a chyba jeszcze bardziej – kobaltowa sukienka na stronie artystki, ktora nie pojawila sie na blogu (zdjecie 13). Proste kroje i mocne, czyste kolory to zdecydowanie to, co lubie w ciuchach najbardziej. Obiecywalam to sobie juz wczesniej, ale teraz wiem na pewno – kiedy tylko bede w Polsce, na pewno zajrze do jej butiku :) Dziekuje Harel za wynalezienie i promowanie tej projektantki.
@katasia_k: niestety butiku chwilowo nie ma. Polecam skontaktować się z projektantką przez telefon podany na stronie i umówić się w pracowni. Przy okazji można tam znaleźć rzeczy z poprzednich kolekcji. Gorąco polecam! :)