Miła niespodzianka mnie ostatnio spotkała. Otóż zgłosiła się do mnie pewna zdolna kobieta z propozycją narysowania mojego portretu. Blogerska próżność nie pozwoliła mi odmówić. Mieć swój portret – czyż może być coś przyjemniejszego dla ego? Kobieta nazywa się Aleksandra Stanglewicz i tworzy przepiękne ilustracje, które można obejrzeć na jej blogu, Eat That Art. Ponieważ mowy nie było o pozowaniu (kto w dzisiejszych czasach ma na to… czas?), przesłałam jej jedno z moich ulubionych zdjęć, zrobione telefonem przez Fashionitkę. Proces powstawania rysunku można obejrzeć tutaj. Ja prezentuję efekt końcowy, z którego jestem tak dumna, jakbym to ja sama go stworzyła. Panie i Panowie, oto… Harel! Autorce serdecznie dziękuję za super prezent!
Rys. Aleksandra Stanglewicz.
zaiste, kobieta ma wielki talent do rysowania, a kredeczkami wyczarowuje cuda, bo Harel słodziutka i zaraz wyskoczy z monitora! ;)
Super. Świetny ten rysunek i faktycznie, Harel jak żywa :D Na koszulki!
Coraz bardziej mi na Bloxie brakuje „lubię to” przy komentarzach, bo pomysł z Harel na koszulkach jest fantastyczny. ; ))
Portret jest przepiękny. *__________*
No, bardzo sympatyczne:)
Harel na koszulki! Już!
Czy portret juz wisi na ścianie?
Zazdroszczę talentu. ZAWSZE. Super prezent :)
Wspaniale wyglądasz, słodko i zadziornie jednocześnie :)
Jestem urzeczona nie tylko prześlicznym wizerunkiem uroczej Harel, ale i jej sposobem pisania.
Ah, chyba na dobre wsiąknęłam w subiektywnego bloga!
Bardzo ładny portret. O tym prezencie z pewnością będziesz pamiętała do końca życia.
Super Harel! Obrazek do powieszenia na ścianie – koniecznie:)