…czyli Marc by Marc Jacobs. Przypomniały mi się trzy rzeczy. Po pierwsze „Catch me if you can” Stevena Spielberga, po drugie związana z tym filmem piosenka „Come fly with me” śpiewana przez Franka Sinatrę, a po trzecie moja ulubiona kolekcja Prady. W tym sezonie Marc Jacobs upodobał sobie rozwichrzone fryzury i kolory żywe niczym klocki Lego (po bliższym przyjrzeniu się szczegółom można odnaleźć te klocki w roli broszek, spinek do włosów i klamerek przy paskach). Wszystko w duchu dawnych czasów. Od formy po barwę. Nie powstrzymał się od nawiązań do swojej głównej kolekcji i gdzieniegdzie mamy inny kolor lub długość rękawa czy krzywo wszytą spódnicę. Na szczęście tym razem buty mają obcas tam gdzie przyzwyczailiśmy się go widzieć. Po wybiegu spacerowały stewardessy, romantyczki z lat pięćdziesiątych zeszłego wieku (właśnie tu mi zaświtała Prada z 2004 roku) oraz wielbicielki retro.
Cała kolekcja tutaj.
2 Comments
real_girl
Choć Jacobsa miałam dosyć przez pewien czas (jego kolekcje wydawały mi się taaaakie nudne ostatnimi czasy), to teraz mnie zaskoczył. Zarówno linią główną, jak i tą tańszą. Jeszcze nie miałam okazji (i czasu) przejrzeć całych kolekcji, jednak zdjęcia, które zamieściłaś przyprawiły mnie o zawrót głowy;) Świetne!
ogia
ten brazowy zestaw z szortami jest po prostu cuuuuudny!