Wczoraj odwiedziłam mój dom rodzinny i przy okazji zajrzałam do swojej starej szafy, z której, jak mi się wydawało, wszystko co najcenniejsze już dawno przeprowadziłam do siebie. A tu niespodzianka. Znalazłam dwie pary spodni z wysoką talią, których nie nosiłam dobrych kilka lat. Jedne wełniane zimowe (genialne, jak u DKNY), drugie letnie (bawełniane w delikatne biało niebieskie prążki). I to nie z wysoką talią wątpliwej urody w stylu lat osiemdziesiątych (tylne kieszenie na wysokości nerek). Wyglądają jak uszyte na potrzeby tego sezonu. Jestem taka zadowolona. Czy w mojej starej szafie zostało coś jeszcze? Nie sprawdzam dokładnie, wolę mieć niespodziankę następnym razem. To jest mocny argument za trzymaniem choć części swoich starych ubrań. Teraz wolę sobie nie przypominać, czego się pozbyłam kilka miesięcy temu… Choć z drugiej strony zwolniłam trochę miejsca, na które wskoczyło trochę nowych rzeczy. Błędne koło, dla którego chce mi się żyć :-).
Related Posts

2 Comments
ryfka81
Fakt, wśród starych ciuchów można znaleźć naprawdę fajne rzeczy. Chociaż ja chyba więcej znajduję ich jednak w szafie Mamy (ta kobieta NICZEGO nie wyrzuca!). Co jakiś czas odkrywam tam nowe cuda (i to najczęściej takie, z których kilka lat temu się śmiałam). Ostatnio wyłowiłam jedwabną sukienkę z bufkami, kołnierzykiem i dołem szytym z koła. Wzór i kolory trochę babciowate (brązowo-czarno-kremowe kwiaty), czyli takie, jak lubię 🙂
real_girl
No i właśnie dlatego ja nie wyrzucam żadnych ubrań. Niestety moja mama nie zachowała z czasów młodości totalnie nic. Ale kiedy opowiada mi o nich to wprost krew mnie zalewa, bo rysuje mi się w głowie obraz ubrań tak cudownych i niepowtarzalnych… Kiedy w piątek pokazałam jej buty kupione w VintageShopie była zaskoczona moim zakupem i odprawiła mnie z kwitkiem mówiąc, że robiąc porządki w garderobie parę lat temu wyrzuciła identyczne… No to cudnie.