Ostatnio byłam świadkiem dość ciekawej scenki. Otóż w sklepie popularnej sieci klientka stojąca w kolejce przede mną dosłownie błagała kasjera, żeby zdjął z manekina ostatni egzemplarz spódnicy w jej rozmiarze. „Niestety, z manekinów nie zdejmujemy, ale może się pani zapisać na listę oczekujących”. „Oczekujących na tę spódnicę?”. „Oczywiście, nie jest pani pierwsza. Zresztą wszystkie rzeczy na manekinach są już zarezerwowane”. Oto sukces merchandiserów. Nie dość, że rzeczy prezentowane na wystawie znikają z wieszaków zazwyczaj tego samego dnia, którego zostały wstawione, to jeszcze potem przez dwa tygodnie wzbudzają pożądanie klientów. A tego, co ogólnie niedostępne, zaczyna się chcieć jeszcze bardziej. Listy są pełne. Kolejki chętnych często bardzo długie. Przypominam sobie, jak jakiś czas temu w sklepie innej popularnej sieci spytałam o bluzkę, która mi się spodobała, ale jej nie kupiłam. Pierwsze pytanie, jakie usłyszałam to: „Czy chodzi o tę z wystawy?”. Jako że rzadko kiedy zwracam uwagę na wystawę, nie miałam pojęcia, o co sprzedawcy chodzi. Wyszliśmy przed sklep i wprawdzie była to zupełnie inna bluzka, ale natychmiast jej zapragnęłam. Żadnej z nich nie było, a ja czułam się coraz dziwniej, bo gdy tylko miałam okazję, wieczorem po pracy zaglądałam do sklepu i pytałam, czy może już się pojawiła. Wreszcie, chyba za czwartym razem (tak, to poważny nałóg, wiem…) sprzedawczyni zniecierpliwionym tonem oznajmiła, że nawet jak już ją zdejmą z manekina, chętnych klientek jest tyle, że pewnie rozerwą bluzkę na strzępy. Dałam się złapać! Ja, taka rozsądna konsumentka, która raz po raz tworzy teksty o slow fashion, świadomym kompletowaniu szafy itd. No cóż… Finał był taki, że bluzkę z manekina zdjęto (nie mam pojęcia, czy przetrwała w jednym kawałku), a kiedy dwa miesiące później odwiedziłam sklep ponownie, wisiał ich cały rząd, nie wzbudzając żadnego zainteresowania (oprócz mojego, bluzka wisi w mojej szafie). A manekiny odziane tym razem w kwieciste sukienki, których oczywiście wewnątrz już nie było… Kolejkę do Birkin Bag jeszcze zrozumiem, ale takie rzeczy mnie dezorientują. Tym bardziej że czasem sama im ulegam…

13 Comments
normalniejsza
Ciekawe zjawisko. Nie byłam co prawda tak wmanipulowana, ale przyznaję że to bardzo niekonwencjonalna metoda sprzedaży.
Sama historyjka mnie rozbawiła do łez.
dopaminka
Ostatnio prosilam w sklepie „bardzo popularnej sieci” o zdjecie z manekina jedynej w moim rozmiarze sukienki -uslyszalam wlasnie niesmiertelne „z manekinow nie zdjemujemy” i propozycje przechadzki do pobliskiego sklepu tej sieci „gdzie moga miec jeszcze jakies w Pani rozmiarze” : Wyszlam z zalozenia, ze nawet przy pozadaniu jakie wzbudza we mnie ta sukienka to sieć powinna byc bardziej zainteresowana jej sprzedaniem i zrezygnowalam…. Ale Twój tekst budzi we mnie nadzieje, ze moze znajde te sukienke za jakis czas na zapomnianym przez inne klientki wieszaku 🙂
yashczoorka
Harel… prosze no jak moglas sie w cos takiego wciagnac…
ja mialam tez taki przypadek w Orsay chcialam kupic brazowa tuniczke wisiala na manekinie w sklepie ekspedientka powiedziala ze jest duzo klientow a ona sa dwie i nie zdejmie mi tej tuniki ale zapisala mne i mialam zadzwonic zeby sie umowic na inny dzien zrobila tak demonstracyjnie to ze sama spalilam cegle ze jestem taka desperatka i koniecznie chce miec ta tunike… kilka klientek za mna oczywiscie tez rezerwowo sie zapisalo gdybym ja nie chciala jej kupic… dobry chwyt ze strony sklepu na szczescie ktos inny jest wlascicielem tej tuniki bo ja juz nie mialam ochoty jej kupic a podobala mi sie bardzo zdjecie jej z manekina zajeloby moze pol minuty…
natii4
Miałam podobną sytuację z tym,że zakończyła się zadzwonieniem do kierownika,który łaskawie wyraził zgodę na zdjęcie ubrania z manekina. Nie wiem co to za problem z tymi manekinami …
wielkamoda
na manekinie każdy ciuszek wygląda o niebo lepiej niż na wieszaku, więc może dlatego wzbudza takie pożądanie
blondynechka
poprostu padłaś ofiarą manipulacji. jest to tzw. zasada niedostępności (szerzej o tym pisze Doliński i Aronson). Bluzka jest jedna jedyna więc uruchamia się w nas mechanizm, ja to muszę mieć! A informacja, że jest na nią długa kolejka, to dodatkowy bodziec bo widzimy, że jest jeszcze trudniej dostępna. I jest to także zasada społecznego dowodu słuszności. Skoro inni to mają to ja znaczy, że coś w tym jest.
hakiru
Oj, przypominam sobie zeszłoroczne kolejki chętnych na sukienki reserved z wystawy… Sukienka była nie do dostania dla zwykłych śmiertelników, a po jakimś czasie wypuszczono jej „podróbkę” – niemal identyczną, różniącą się detalami, jednak nie była już taka śliczna.
Zawsze na wystawach są najładniejsze ubrania, żeby zachęcić ludzi do wejścia do sklepu, niestety, potem się okazuje, że tych ubrań w środku po prostu nie ma. Nawet nie chodzi o rozmiar, wogóle nie mają tych modeli. Może to są jakieś specjalne, wystawowe? Jak dla mnie to zwykłe oszustwo, wchodząc do sklepu oczekuję, że będę mogła tam kupić to, czym sklep „reklamuje” się na wystawie.
zelda_79
Skąd ja to znam… Uległam wystawowej bluzce w Mango i też trafiłam jako piąta w kolejce na zapisy 🙂 Co ciekawe, wcześniej wisiały te bluzki w sklepie, ale jakoś nie miałam melodii żeby ją przymierzyć. Tak, reguła niedostępności ciągle w marketingu jest aktualna:) Pół biedy jeśli „zapisy” przebiegają w miłej atmosferze. Raz jednak na prośbę zdjęcia z manekinu usłyszałam: „Czy Pani na pewno kupi tą spódnicę? Bo ona dużo kosztuje!” Takie akcje jednak powinny się kończyć wezwaniem kierownika sklepu, bo ktoś się tu chyba zapomina…a było to w Jeans Club, jak jeszcze był droższy towar-spódnica była za 300 zł.Syt. sprzed 2 lat
karolinavns
Odbiegajac od biegania za ciuchami z wystawy chcialam zauwazyc pewna roznice jesli chodzi o zdejmowanie z manekina. Pamietam jak bylam w Edynburgu kilka miesiecy temu i spodobala mi sie torebka w „popularnej sieciowce”, ktora wisiala wlasnie na manekinie. Byla to ostatnia sztuka, jak sie dowiedzialam od pani, ktora pomagala mi jej szukac w sklepie, ale mimo tego sciagnela mi ja bez zadnych problemow. Sytuacja w Polsce w tej samej sieciowce. Szukalam butow i spodobaly mi sie te z wystawy. Podeszlam do sprzedajacej na co otrzymalam odpowiedz, ze oni nie moga nic sciagac z manekinow… Pytanie: skad ta roznica?
Troche odskoczylam od glownego przeslania Twojej notki:P
alicepoint
Znam to. I wkurza mnie to strasznie. Ostatnio spotkałam się z tym w Bershce i w Tallym Weijlu. W Zarze i w całej grupie sklepów Inditex chyba jest to samo. Naszczęście w h&m’ie ściągają z manekinów;)
jeszczeanonimowa
oj tak, pamietam te ciagle pytania klientow „gdzie znajde ta bluzke z manekina??” i moje ciagle zaklopotanie bo zawsze wchodzac do pracy zapominalam rzucic okiem co tez na tych manekinach obecnie mamy 😛 powod niezdejmowania z manekina bywa dosc prozaiczny- skoro ciagle ludzie chca cos co wisi na manekinie(niewazne co tam wisi) to trzebaby go x razy dziennie przebierac. ze sklepowych patentow ciekawe jest tez ustawianie regalow/wieszakow w taki sposob by klient musial dojsc do konkretnego miejsca w sklepie gdzie wisi akurat to czego trzeba sie ze sklepu pozbyc.
lo_lakaro
Harel, chciałabym Ci zaproponować nowy temat na notkę. Może zainteresowałby innych czytelników tak jak i mnie. Chodzi o to, że mogłabyś co jakiś czas napisać o modelkach; o ich karierach; jak się wybiły; o ich stylu itd.
Pozdrawiam.
rayon_de_soleil
W Paryżu to normalka. NIGDY nie zdejmą niczego z wystawy. Możesz ich błagać, ale sprzedawca nie może tego zrobić, bo to nie on decyduje, jak ma wyglądać wystawa. Jest ona projektowana przez stylistów i sklep dostaje tylko plan, jak ma taka wystawa wyglądać. Ustawiają wszystko według zdjęć i dopóki nie dostaną rozkazu z góry niczego nie zdemontują 🙂