Style Bytes raz jeszcze

Jeden z najpopularniejszych i najbardziej lubianych fashion blogów w zeszłym tygodniu zniknął z wirtualnego świata. Wszystko co wiadomo na ten temat to jedynie przypuszczenia i szczerze mówiąc, mimo że sama zastanawiam się, o co chodzi, zaczynam godzić się z myślą, że być może nigdy się tego nie dowiemy. Nie jest aż tak istotne, że zniknęło niewyczerpane źródło inspiracji. Blogi są prywatne i każdy może zlikwidować je w dowolnym momencie życia. Jedyne co naprawdę mnie zaniepokoiło, to działanie zupełnie „nie w stylu” Agathe (chociaż może to być iluzja, przecież jej nie znam i nie mogę mieć pojęcia, co jest w jej stylu, a co nie). To nie tylko moja obserwacja. Mam mgliste wrażenie, że na jej blogu czytałam kiedyś notkę o blogach, które zatrzymują się nagle bez wyjaśnienia, a nam pozostaje tylko zastanawiać się, czy autor wciąż żyje, aż w końcu usuwamy je z ulubionych i zapominamy o ich istnieniu. I żeby nie było, nie podoba mi się paranoiczne już śledztwo w sprawie autorki. Mogę mieć nadzieję, że wszystko jest w porządku, jest to całkiem naturalny odruch moim zdaniem. Ciekawy tekst odnośnie tej (a także bardziej ogólnie ujętej) nieobecności pojawił się tutaj. Niestety obdarzona zbyt bujną wyobraźnią myślę czasem o nie całkiem zrównoważonych użytkownikach internetu, którzy do wirtualnych szaf mają taki sam dostęp jak inni. A w związku z tym, że autorki (bo to wciąż głównie kobiety) stają się gwiazdami (nawet w skali mikro, ale jednak), może się znaleźć osoba z obsesją na punkcie tychże (tak samo jak w skali światowej, przykładów nie będę przytaczać, bo i tak już widzicie, drodzy Czytelnicy, jakimi ścieżkami potrafią moje myśli chodzić). I tu nienowe pytanie o bezpieczeństwo w sieci, które szczerze mówiąc jest nijakie. Publikujemy swoją twarz, swoje dane – w przypadku Agathe było ich sporo – jeśli zrozpaczeni fani potrafili je odnaleźć, mógł to bez problemu zrobić każdy. Podała nawet cel swojej podróży. I na tym koniec. Zastanawiam się, dlaczego chciałabym wiedzieć, czy wszystko jest w porządku. Oprócz oczywistej sprawy jaką jest poczucie wirtualnej więzi z kimś, czyj blog odwiedzaliśmy niemal codziennie, jest czysto egoistyczny powód – że autorki fashion blogów publikujące swoje zdjęcia w sieci mogą spać spokojnie.

14 Comments

  • nighthrill
    Posted 3 czerwca 2008 07:39 0Likes

    Agathe z całą pewnością żyje i ma się dobrze…na innych blogach natknęłam się na wpis jej sąsiadki z Oslo, która ją widuje, jej przyjaciele też maja z nią kontakt.
    Taka popularność naprawdę może być przytłaczająca…mogła to pociągnąć i stać się twarzą czegoś tam, zacząć bywać itp., pozować do magazynów. Może nie chciała. Nie dziwię się jej, że zatrzymała to wszystko.

  • saganaki
    Posted 3 czerwca 2008 08:10 0Likes

    Ja rozumiem, że mogło jej się po prostu odechcieć. I wcale nie musi się tłumaczyć dlaczego zaprzestała pisać, ale uważam, że ktoś kto pisze często i gęsto powinien dać znak, że żyje. Agathe po prostu przestała pisać a czytelnicy tygodniami wypisywali do niej e-maile i komentarze a ona olała zatroskanych ludzi. Ja się naprawdę martwiłam jak milczała. Być może w jej życiu wydarzyło się coś poważnego i nie ma sił myśleć o innych, ale jeśli blog się jej znudził i postąpiła w taki sposób to uważam to za bardzo nieładne zachowanie.

  • wielkamoda
    Posted 3 czerwca 2008 08:24 0Likes

    szkoda ze nie ma już tej strony przywiązałam się to niej no cóż trzeba żyć dalej ale wielka wielka szkoda bo ten blog dawał wiele inspiracji

  • ingeboorg
    Posted 3 czerwca 2008 09:28 0Likes

    Autorki upubliczniajace swoj wizerunek w sieci spac spokojnie nie powinny, niezaleznie od tego z jakiego powodu popularna Norwezka zakonczyla swoj blog. Histeria w sieci po jej zniknieciu i czesto iscie detektywistyczne analizy skutkowo-przyczynowe pewnie tylko utwierdzaja autorke co do slusznosci wlasnej decyzji. A swoja droga zawsze frapowaly mnie motywy osob, ktore swiadome ulomnosci internertu otwieraja swoja prywatnosc dla innych, nie mogac weryfikowac ich tozsamosci (czesto musza byc to osoby, z ktorymi w rzeczywistosci nie chcielibysmy miec nic do czynienia).

  • harel
    Posted 3 czerwca 2008 10:17 0Likes

    No właśnie… Nie można spać spokojnie i trzeba o tym pamiętać. Ja się łudzę, że „obcięcie” głowy mnie ochrania. Z jednej strony fajnie jest dzielić się swoimi pomysłami, dodatkowo jeszcze to miłe dla ego, gdy się podobają :-). Ale z drugiej im bardziej blog popularny, tym większe zainteresowanie (także w negatywnym sensie). Być może Style Bytes stał się blogiem tylko dla wybranych czytelników, kto wie? I być może jest to rozwiązanie na przyszłość dla autorek podobnych projektów.

  • socin
    Posted 3 czerwca 2008 11:07 0Likes

    Stając się mikrocelebrytkami, blogerki otrzymują w sumie dokładnie to samo, co i celebryci – aktorzy, piosenkarki czy pisarki. Z jednej strony mogą to być bardzo przyjemne reakcje czytelniczek etc., z drugiej zaś – wiadomo, że psychopatów nie brakuje. Coś za coś, rezygnacja z anonimowości na rzecz innych wartości.

  • flyingkliszka
    Posted 3 czerwca 2008 15:04 0Likes

    jak dla mnie i to na pewno tak bylo po prostu rozstala sie „nie banalnie” w odpowiednim momencie….osiagnela popularnosc i pac nie ma jej…dobre posuniecie poniewaz wszyscy caly swiat o niej mowi o jej znikniecu…..pieknie to rozegrala…..patrz az 2 obszerne notki zostawilas na blogu swoim….i jaki to sukces dla niej

  • e.milia
    Posted 3 czerwca 2008 15:55 0Likes

    hehe, myslisz, że Agathe obchodzą 2 czy nawet przecież więcej notek na polskich blogach? Toż ona nawet o nich nie ma pojęcia pewnie 😀

  • catjaaa
    Posted 3 czerwca 2008 19:57 0Likes

    A więc i nawet mnie doścignął szał rozmyślań „co mogło stać się z niejaką Agathe”. A przecież na jej blogu byłam zaledwie raz (widzę, że powinnam teraz mocno żałować;)) Z jakim echem roznoszą się złe wiadomości.. Chore poszukiwania Norweżki świadczą albo o zwykłej trosce o drugiego człowieka podsycone więzami internetowymi- taki ludzki instynkt. Albo też o popularności, która faktycznicie może stać się niebezpieczna. Ale nie dajmy się zwariować..chodząc po ulicach też pokazujemy twarze, rozmawiamy z przypadkowymi osobami (choćby ze sprzedawcą w sklepie) narażając się. Nie trzeba pisać osobistego bloga, żeby choć szkicowo poznać człowieka, gdyż nawet głupie komentarze na różnych forach oddają nasze wnętrze, poglądy.. Przykładowo w każdej notce Harel, bez względu na jej wolę, jest cząstka jej samej. Popularność tak jak i życie usłana jest niebezpieczeństwami. Żeby się ich ustrzec musielibyśmy zamknąć się na świat, ale chyba nie warto tak zmarnować życia, prawda?

  • saganaki
    Posted 4 czerwca 2008 07:12 0Likes

    Tu masz ślicznego Molvina i na dodatek zdjęcie jest ze wczoraj (?)phiary.com/diary/stylebytes/2008/06/03/molvin

  • harel
    Posted 4 czerwca 2008 08:24 0Likes

    Odetchnęłam z ulgą. Tak jak pisałam, zamknięcie Style Bytes to jej prywatna decyzja. Przypuszczalnie jest teraz dostępny nie dla wszystkich (powtarzam się…). Ale w tej ciszy było coś cholernie niepokojącego.

  • miss_ania
    Posted 5 czerwca 2008 17:00 0Likes

    Ja tez sie zastanawialam co sie stalo z Agathe! Wielka szkoda, ze Style Bytes juz nie istnieje (stalo sie prywatnym klubem). Nie sadze, ze dowiemy sie dlaczego Bajty zniknely z e-sfery, ale musze powiedziec, ze mnie scenariusz, ze stalkerem (lub jakims internetowym dreczycielem/ka) tez wydal sie najbardziej prawdopodobny… Niestety 🙁

  • jeszczeanonimowa
    Posted 7 czerwca 2008 21:54 0Likes

    Agathe zamiescila nowe zdjecia na phiary ( phiary.com/diary/stylebytes ). podawala kiedys ten adres na style bytes. na jednym ze zdjec jest wiec chyba z nia wszystko ok 🙂

  • saganaki
    Posted 19 sierpnia 2008 20:47 0Likes

    Agathe chyba powoli wraca na dobre. Niestety moja intuicja mnie nie zawiodła.. w profilu na MySpace wpisane ma „divorced” 🙁

Skomentuj harel Anuluj pisanie odpowiedzi