Jeden z najpopularniejszych i najbardziej lubianych fashion blogów w zeszłym tygodniu zniknął z wirtualnego świata. Wszystko co wiadomo na ten temat to jedynie przypuszczenia i szczerze mówiąc, mimo że sama zastanawiam się, o co chodzi, zaczynam godzić się z myślą, że być może nigdy się tego nie dowiemy. Nie jest aż tak istotne, że zniknęło niewyczerpane źródło inspiracji. Blogi są prywatne i każdy może zlikwidować je w dowolnym momencie życia. Jedyne co naprawdę mnie zaniepokoiło, to działanie zupełnie „nie w stylu” Agathe (chociaż może to być iluzja, przecież jej nie znam i nie mogę mieć pojęcia, co jest w jej stylu, a co nie). To nie tylko moja obserwacja. Mam mgliste wrażenie, że na jej blogu czytałam kiedyś notkę o blogach, które zatrzymują się nagle bez wyjaśnienia, a nam pozostaje tylko zastanawiać się, czy autor wciąż żyje, aż w końcu usuwamy je z ulubionych i zapominamy o ich istnieniu. I żeby nie było, nie podoba mi się paranoiczne już śledztwo w sprawie autorki. Mogę mieć nadzieję, że wszystko jest w porządku, jest to całkiem naturalny odruch moim zdaniem. Ciekawy tekst odnośnie tej (a także bardziej ogólnie ujętej) nieobecności pojawił się tutaj. Niestety obdarzona zbyt bujną wyobraźnią myślę czasem o nie całkiem zrównoważonych użytkownikach internetu, którzy do wirtualnych szaf mają taki sam dostęp jak inni. A w związku z tym, że autorki (bo to wciąż głównie kobiety) stają się gwiazdami (nawet w skali mikro, ale jednak), może się znaleźć osoba z obsesją na punkcie tychże (tak samo jak w skali światowej, przykładów nie będę przytaczać, bo i tak już widzicie, drodzy Czytelnicy, jakimi ścieżkami potrafią moje myśli chodzić). I tu nienowe pytanie o bezpieczeństwo w sieci, które szczerze mówiąc jest nijakie. Publikujemy swoją twarz, swoje dane – w przypadku Agathe było ich sporo – jeśli zrozpaczeni fani potrafili je odnaleźć, mógł to bez problemu zrobić każdy. Podała nawet cel swojej podróży. I na tym koniec. Zastanawiam się, dlaczego chciałabym wiedzieć, czy wszystko jest w porządku. Oprócz oczywistej sprawy jaką jest poczucie wirtualnej więzi z kimś, czyj blog odwiedzaliśmy niemal codziennie, jest czysto egoistyczny powód – że autorki fashion blogów publikujące swoje zdjęcia w sieci mogą spać spokojnie.
Related Posts


14 Comments
nighthrill
Agathe z całą pewnością żyje i ma się dobrze…na innych blogach natknęłam się na wpis jej sąsiadki z Oslo, która ją widuje, jej przyjaciele też maja z nią kontakt.
Taka popularność naprawdę może być przytłaczająca…mogła to pociągnąć i stać się twarzą czegoś tam, zacząć bywać itp., pozować do magazynów. Może nie chciała. Nie dziwię się jej, że zatrzymała to wszystko.
saganaki
Ja rozumiem, że mogło jej się po prostu odechcieć. I wcale nie musi się tłumaczyć dlaczego zaprzestała pisać, ale uważam, że ktoś kto pisze często i gęsto powinien dać znak, że żyje. Agathe po prostu przestała pisać a czytelnicy tygodniami wypisywali do niej e-maile i komentarze a ona olała zatroskanych ludzi. Ja się naprawdę martwiłam jak milczała. Być może w jej życiu wydarzyło się coś poważnego i nie ma sił myśleć o innych, ale jeśli blog się jej znudził i postąpiła w taki sposób to uważam to za bardzo nieładne zachowanie.
wielkamoda
szkoda ze nie ma już tej strony przywiązałam się to niej no cóż trzeba żyć dalej ale wielka wielka szkoda bo ten blog dawał wiele inspiracji
ingeboorg
Autorki upubliczniajace swoj wizerunek w sieci spac spokojnie nie powinny, niezaleznie od tego z jakiego powodu popularna Norwezka zakonczyla swoj blog. Histeria w sieci po jej zniknieciu i czesto iscie detektywistyczne analizy skutkowo-przyczynowe pewnie tylko utwierdzaja autorke co do slusznosci wlasnej decyzji. A swoja droga zawsze frapowaly mnie motywy osob, ktore swiadome ulomnosci internertu otwieraja swoja prywatnosc dla innych, nie mogac weryfikowac ich tozsamosci (czesto musza byc to osoby, z ktorymi w rzeczywistosci nie chcielibysmy miec nic do czynienia).
harel
No właśnie… Nie można spać spokojnie i trzeba o tym pamiętać. Ja się łudzę, że „obcięcie” głowy mnie ochrania. Z jednej strony fajnie jest dzielić się swoimi pomysłami, dodatkowo jeszcze to miłe dla ego, gdy się podobają :-). Ale z drugiej im bardziej blog popularny, tym większe zainteresowanie (także w negatywnym sensie). Być może Style Bytes stał się blogiem tylko dla wybranych czytelników, kto wie? I być może jest to rozwiązanie na przyszłość dla autorek podobnych projektów.
socin
Stając się mikrocelebrytkami, blogerki otrzymują w sumie dokładnie to samo, co i celebryci – aktorzy, piosenkarki czy pisarki. Z jednej strony mogą to być bardzo przyjemne reakcje czytelniczek etc., z drugiej zaś – wiadomo, że psychopatów nie brakuje. Coś za coś, rezygnacja z anonimowości na rzecz innych wartości.
flyingkliszka
jak dla mnie i to na pewno tak bylo po prostu rozstala sie „nie banalnie” w odpowiednim momencie….osiagnela popularnosc i pac nie ma jej…dobre posuniecie poniewaz wszyscy caly swiat o niej mowi o jej znikniecu…..pieknie to rozegrala…..patrz az 2 obszerne notki zostawilas na blogu swoim….i jaki to sukces dla niej
e.milia
hehe, myslisz, że Agathe obchodzą 2 czy nawet przecież więcej notek na polskich blogach? Toż ona nawet o nich nie ma pojęcia pewnie 😀
catjaaa
A więc i nawet mnie doścignął szał rozmyślań „co mogło stać się z niejaką Agathe”. A przecież na jej blogu byłam zaledwie raz (widzę, że powinnam teraz mocno żałować;)) Z jakim echem roznoszą się złe wiadomości.. Chore poszukiwania Norweżki świadczą albo o zwykłej trosce o drugiego człowieka podsycone więzami internetowymi- taki ludzki instynkt. Albo też o popularności, która faktycznicie może stać się niebezpieczna. Ale nie dajmy się zwariować..chodząc po ulicach też pokazujemy twarze, rozmawiamy z przypadkowymi osobami (choćby ze sprzedawcą w sklepie) narażając się. Nie trzeba pisać osobistego bloga, żeby choć szkicowo poznać człowieka, gdyż nawet głupie komentarze na różnych forach oddają nasze wnętrze, poglądy.. Przykładowo w każdej notce Harel, bez względu na jej wolę, jest cząstka jej samej. Popularność tak jak i życie usłana jest niebezpieczeństwami. Żeby się ich ustrzec musielibyśmy zamknąć się na świat, ale chyba nie warto tak zmarnować życia, prawda?
saganaki
Tu masz ślicznego Molvina i na dodatek zdjęcie jest ze wczoraj (?)phiary.com/diary/stylebytes/2008/06/03/molvin
harel
Odetchnęłam z ulgą. Tak jak pisałam, zamknięcie Style Bytes to jej prywatna decyzja. Przypuszczalnie jest teraz dostępny nie dla wszystkich (powtarzam się…). Ale w tej ciszy było coś cholernie niepokojącego.
miss_ania
Ja tez sie zastanawialam co sie stalo z Agathe! Wielka szkoda, ze Style Bytes juz nie istnieje (stalo sie prywatnym klubem). Nie sadze, ze dowiemy sie dlaczego Bajty zniknely z e-sfery, ale musze powiedziec, ze mnie scenariusz, ze stalkerem (lub jakims internetowym dreczycielem/ka) tez wydal sie najbardziej prawdopodobny… Niestety 🙁
jeszczeanonimowa
Agathe zamiescila nowe zdjecia na phiary ( phiary.com/diary/stylebytes ). podawala kiedys ten adres na style bytes. na jednym ze zdjec jest wiec chyba z nia wszystko ok 🙂
saganaki
Agathe chyba powoli wraca na dobre. Niestety moja intuicja mnie nie zawiodła.. w profilu na MySpace wpisane ma „divorced” 🙁