Kto chce pozostać w teraźniejszości, niech nie czyta i nie ogląda tego wpisu :-). Sama niedawno znów narzekałam na szybkość mody, ale nie da się zaprzeczać rzeczywistości. Jesienne pokazy zakończyły się w marcu, mamy lipiec, a mój blog na ich temat wciąż milczy… Z całej masy trendów nadających oraz nienadających się do noszenia na co dzień wybrałam te najbardziej według mnie interesujące i nadające się do wcielenia w życie. Może oprócz jednego, przed którego przedstawieniem nie mogłam się powstrzymać, ze względu na zaskakującą częstotliwość występowania, a więc pewną jednomyślność czy też telepatię poszczególnych projektantów. O trendach i poddawaniu się sezonowym modom pisałam już nie raz. Zachodzą pewne zjawiska, których nie sposób pominąć, nawet jeśli się z nimi nie zgadzamy. Ale nawet ofiar mody nikt nie zmusza do ulegania tendencjom oprócz ich samych :-). Tak więc nic na siłę, drodzy Czytelnicy.
Jak będzie wyglądać jesień? Mimo że wybiegi zbyt kolorowe nie były, to od nas zależy, z których inspiracji skorzystamy (odkrywcze… ;-)). Mimo wszechobecnej czerni nie zamierzam się tej barwie poddać, aczkolwiek czarnego zimowego płaszcza nie zamienię na żaden inny. Czerń urozmaicamy dodatkami, na przykład etnicznymi. Choć w nieco inny sposób niż w zeszłorocznej jesiennej (wyeksploatowanej do granic możliwości) kolekcji Nicolasa Ghesquiere’a. Stawiamy na jeden ozdobny element do minimalistycznej reszty stroju. Może być chusta w kwiaty, szal we wzory. Może być delikatny wzór na płaszczu albo ozdobna lamówka. Może być po prostu naszyjnik, wciąż duży, bardzo kolorowy. Pozostałe elementy kontrastująco nowoczesne.
Zanosiło się na to, że po neonowym lecie nastanie mroczna jesień. Rockowe elementy dostosowujemy jednak do codziennej rzeczywistości. Obcisłe skórzane spodnie kompletujemy z białą elegancką koszulą i marynarką. Gorsetową sukienkę możemy włożyć na bawełnianą bluzkę, co złagodzi jej charakter. W ogóle nastająca jesień to czas stylistycznych kontrastów. Czy rock może być szykowny? Będziemy to sprawdzać za parę miesięcy.
Powraca grunge w romantycznym wydaniu. Romantycznym, ale bez przesady. Miękkie materiały, łączki, drapowania, a wszystko przełamane mocnymi elementami. Do zwiewnej sukienki skórany pasek i ciężkie buty. Drapowaną bluzkę uzupełniamy mocnym makijażem. Dzianinę w cukierkowym kolorze długimi skórzanymi rękawiczkami. Duże czapki, skórzane kurtki, koszule w kratę, a jako nietypowy akcent śliwkowy kolor szminki. Te elementy mają podkreślać kobiecość, nie ukrywać. Oto wyzwanie na przyszły sezon.
Jeśli chodzi o kolory, to albo wcale ich nie ma (czerń to nie kolor, czyż nie? ;-)), albo jest dużo naraz. Duże pasy, kraty, a także jednolite powierzchnie: mocno nasycone albo cukierkowe. Takie zestawy zawsze mi się kojarzą ze starymi katalogami Benettona. Przy okazji odnośnie „modnych” kolorów w danym sezonie. Moim zdaniem trzeba na to uważać. Zazwyczaj dane kolory lansowane są sztucznie. Na podstawie każdego sezonu można by wyciągnąć z pokazów całą gamę barw, niczym w Photoshopie. Możecie się ze mną nie zgadzać, drodzy Czytelnicy, ale nie uznaję czegoś takiego jak kolor sezonu. Uważam natomiast, że każdy ma kolory, w których wygląda korzystnie. Tego należy się trzymać.
Kolejne zjawisko to właściwie nie trend, a sposób na jesienne chłody. Moda na warstwy w naszym klimacie nigdy nie przeminie. To fantastyczny sposób na radzenie sobie z kapryśną pogodą oraz wykorzystywanie ubrań, które ogólnie uznawane są za letnie. Ocieplanie lekkiej sukienki w kwiaty bluzką z długim rękawem noszoną pod spód, rajstopami i szalikiem albo udawanie, że wystarczy nam cienka marynarka – a pod spodem ukryty ciepły sweter z wełny. Bardzo lubię takie pomysły, a że to subiektywny blog, nie mogłam się powstrzymać.
Kontynuacja tego, co zaoferowali nam projektanci na aktualny sezon. Tiulowa baletowa spódnica nieco się wydłuża, a dla kontrastu dodajemy skórę, ćwieki albo norweskie wzory. Nic nie jest oczywiste. Jeśli nie potrafimy zrezygnować z balerinek, niech chociaż mają nietypowy szpiczasty czubek. A zamiast nich możemy włożyć kowbojki albo kozaki.
Będzie mrocznie. Dawno w kolekcjach nie było tyle czarnej koronki. Mistrzynią okazała się Miuccia Prada. Jej sukienki z ręcznie tkanych szwajcarskich koronek to prawdziwe arcydzieła. Noszenie czarnej koronki na co dzień może przysparzać nieco trudności, ale tu jak zwykle niezastąpione okazują się dodatki. Koronkowe broszki, tasiemki, kwiaty, skarpetki z powodzeniem nawiążą do tej tendencji. A na większe okazje sukienka albo bluzka.
I na koniec ciekawostka. Nigdy nie byłam w Tokio, ale wystarczył spracer po ulicach miast europejskich, żeby spotkać dziewczyny ubrane w stylu gothic lolita. Rzuciły mi się w oczy nawet tematyczne sklepy z rozłożystymi sukienkami, fartuszkami i słodkimi (acz w niepokojący sposób) bucikami na wystawach. Przeglądałam sobie jesienne pokazy, a tam niemal u każdego topowego projektanta przynajmniej jedna sukienka w tym stylu. Czy oprócz zdeklarowanych wyznawczyń tego looku (wybaczcie, proszę, wszystkie angielszczyzmy, to silniejsze ode mnie ;-)) ktoś się na niego zdecyduje? Szczerze przyznam, że kusi mnie czarna tiulowa spódnica, ale kapelusz czarownicy jak u Luelli Bartley już nieco mniej :-).
Tak to się mniej więcej przedstawia. Było subiektywnie, ale mam nadzieję, że także inspirująco. Spragnionych większej ilości tendencji odsyłam na strony Vogue albo Elle. Tak przy okazji, czasem jestem wręcz przytłoczona ilością trendów, mam wrażenie, że z sezonu na sezon jest ich coraz więcej i więcej. Ale z drugiej strony jest w czym wybierać. Najważniejsze to nie dać się im zwariować (czy ja już tego kiedyś nie pisałam? Zaczynam się powtarzać, niedobrze… ;-)).
9 Comments
modomania
No proszę, doczekałam się że flanelowe koszule, czerń i ciężkie buciory stają się jesienno-zimowym trendem z wielkich wybiegów 🙂 w takim razie większość zakupów mam już z głowy!
neonlove
bardzo przypadł mi do gustu ten sezon 🙂
hakiru
Piękny sezon się szykuje, mroczny, tajemniczy. Niby wszystko już było, niby czerń na jesień to standard, ale jednak odczułam pewne „objawienie”, jest w tym jakaś świeżość. Chyba się wreszcie pobawię stylem gothic lolita, kusi mnie od dawna, a teraz, kiedy nawiązują do niego projektanci, trzeba się zebrać na odwagę 😉 Może nie całkiem dosłownie, ale jakieś inspiracje na pewno znajdą się w mojej szafie.
zimon3
spodobał mi się Twój artykuł, jak zwykle z resztą. To prawda – będzie mroczno, połączenie rockowego stylu z romantycznym, ciekawie. Z lata do jesieni przeniosło się też dużo wzorów w postaci kwiecistych sukienek czy swetrów.
tuzilove
Fajny sezon sie szykuje 🙂 Ale juz wiem ze w mojm garderobie bedzie naj bardziej pokazany ethno minimal (lubie i to bardzo urieac sie jak modelki z pierwszego zdjecia w ciaglu jeseni i zimy) a reszta byla subiektywna ale bardzo inspirujaca 🙂 moze cos nowego wymysle dla swojego stylu na jesien?!? milo (dla mnie) ze wrucilas z wakacji i mam nadzieje ze je milo spedzilas 🙂
czula-halina
Znam jedną starszą osobę,która wróży rychłe nadejscie jesieni już w czerwcu,więc dzisiejsza data wcale nie jest za wczesną.Ten pozorny brak koloru cieszy jednak oczy.
szaroburokolorowe
nie tylko,nie gothic lolita! ten trend na pewno mnie ominie,ale wszystkie inne owszem owszem:) ja jeszcze czytałam o silnym trendzie na oxford pumps:-) ryfka wyczuła ten trend rok wcześniej,hyhy.
tres-magnifique
Etniczne elementy jakos nigdy do mnie nie przemawialy, a styl gotyckiej lolitki jest nieco zbyt ekstremalny do noszenia na codzien (choc na impreze w Slimelight jak najbardziej), ale z radoscia znow wloze na siebie jesienne warstwy i rozjasnie szarowke intensywnymi kolorami, ktore wprost uwielbiam. Mysle tez o zakupie spodniczki typu balerina + czarnych lakierowanych Louboutinow – to bedzie prawdziwa inwestycja w siebie 🙂
las-kotka
Już któryś rok z kolei obserwuję na jesieni ten sam powacający trend – romantyzm. ubrania każdego roku są inne, ale klimat mają zawsze ten sam. z nutką dekadentyzmu, retro, czasami nieco babciny, sięgający do innych epok, trochę mroczny, wielowarstwowy – taki z innej bajki. dominują burgundy, fiolety, bordo, pudrowe róże, ciemne czerwienie, czerń, brązy; czasami są zestawiane z jasnymi, cielistymi kolorami, tworząc raczej stonowane zestawienia, a czasami z intensywnymi barwami – jak ciepła żółć, ciemny turkus, róż, zieleń. w makijażach modelek głównym akcentem są ciemne, zmysłowe usta lub smoke eyes. mimo tej corocznej powtarzalności, bardzo go lubię. zawsze jednoznacznie kojarzy mi się z jesienią 🙂
pozdrawiam! 🙂