Cóż, to nie będzie podsumowanie, jakiego można by się spodziewać po zakończonych niedawno intensywnych tygodniach. Odgadywanie trendów na przyszłe lato jakoś mnie nie bawi (może to skutek dobrze zaopatrzonej szafy na tę jesień – po co wybiegać w przyszłość?). I celowo piszę „odgadywanie”, ponieważ to co dzieje się na wybiegach już od jakiegoś czasu trudno pogrupować w kilka przewodnich tendencji. Jest ich kilkadziesiąt i wcale nie jest powiedziane, że nie mogą się wykluczać. Z doświadczenia wiem, że gdy wyodrębnię dziesięć głównych ścieżek, za chwilę mi żal, że nie dodałam dziesięciu innych. Trochę więc współczuję redaktorom mody, którzy muszą te trendy wychwycić i zmieścić potem na ledwo dziesięciu stronach magazynu.
Póki co znacznie większe wrażenie niż wiosenne kolekcje zrobiły na mnie osoby, które je oglądały. Na przykład Giovanna Battaglia w zielonej sukience, Louise Ebel i jej subiektywne wariacje na temat jesiennych tendencji, a także bliźniaczki dosłowne i niedosłowne (swoją drogą to zabawne zjawisko, które zaobserwowałam we Francji, ale jestem pewna, że nie tylko tam się rozprzestrzenia: zamierzony atak klonów – celowe bliźniacze ubieranie się w gronie nie tylko rodzeństwa, ale przede wszystkim przyjaciół). No i oczywiście Sacha Baron Cohen, który w roli Bruna narobił niezłego zamieszania na pokazach Charlesa de Castelbajaca i Agathy Ruiz de la Prada. Uff… koniec :-).
Related Posts

