Na budynku w centrum miasta wisi gigantyczny billboard, a na billboardzie kobieta ubrana w marynarkę naszych marzeń. Dobrze się składa, bo reklamowany sklep znajduje się akurat po drodze do domu. No, może trzeba trochę tej drogi nadrobić, ale czego się nie zrobi dla takiej marynarki? W sklepie okazuje się, że a) marynarek jeszcze nie ma, ale jesteśmy już trzydziestą piątą osobą, która o nie pyta; b) dostawa była w piątek, ale w weekend wszystkie się wyprzedały i raczej ich już nie będzie. Żadna z tych informacji nie zaspokaja zakupoholicznego pragnienia. Może nie znam się szczególnie na sposobach dotarcia do klienta, ale jestem pewna, że gdyby modelka na billboardzie była kiepsko sfotografowana albo marynarka wystąpiła w nierzucającej się w oczy stylizacji, nie zawracalibyśmy sobie nią głowy.
No, ale mamy do czynienia z poważnym koncernem odzieżowym, który dysponuje środkami na ogromną kampanię reklamową, poprzedzoną szczegółowymi badaniami rynku i potrzeb osób na przykład takich jak ja :-). Jednak nawet najbardziej świadomy marketingowych manipulacji klient będzie czuł się zadowolony i szanowany, gdy sklep zaserwuje mu swoje kolekcje w przemyślany sposób. Dlatego jestem pełna podziwu dla właścicieli sklepów, które gigantami nie są albo zajmują się sprzedażą odzieży używanej, ale mimo to potrafią kusić w niezwykle piękny sposób. Być może podejście typu: „Sprzedajemy ubrania i widać to, co widać” ma w sobie element szczerości, która powinna nas rozbrajać, ale działanie często bywa odwrotne do zamierzonego. Jako przykład chciałabym przedstawić wiosenne zdjęcia ze sklepu A&E Vintage Store. Urzekło mnie, jak genialnie można pokazać rzeczy „z drugiej ręki”. Chętnie widziałabym wszystkie prezentowane tam towary na modelkach, ale kto wie, kto wie? Na razie i Lookbook (zbieżność nazw przypadkowa ;-)) wystarczy.
P.S. Przy okazji polecam sprawdzić „jak to się robi w Ameryce”, choćby na stronach Bleubird Vintage i California Select.
9 Comments
ryfka81
Lookbook A&E mnie też zachwycił. To zdecydowanie najlepsze zdjęcia, jakie widziałam w polskich sklepach vintage. Wielkie brawa dla dziewczyn!
A z zagranicznych uwielbiam Thriftwares na e-bayu:
stores.shop.ebay.co.uk/thriftwares__W0QQ_armrsZ1QQ_dmdZ2QQ_fsubZ0QQ_sasiZ1
Szkoda, że licytacje kończą się tak wysoko…
tigiti
Pytanie mam tylko jedno. Po co pytać w sklepie o rzecz, którą porząda, chce mieć, ma lub bedzie mieć połowa dziewcząt w mieście? Dla mnie billboard sklepów-sieciówek to jest taka wielka informacja czego nie kupować jesli nie chce się mieć kilkunastu klonów.Co innego sklepy vintage, ale tu tez nigdy nic nie wiadomo bo różnie to jest podrasowane w tych wszystkich sesjach. Wybaczcie, strasznie mnie drażnią zachwyty nad rzeczami które w rzeczywistości wcale nie wygladają tak jakby sie wydawało. A potem same rozczarowania.
harel
@ryfka81: rzeczywiście, niezłe te zdjęcia.
@tigiti: zgadzam się i nie zgadzam jednocześnie :-). Owszem, zdarza się jeszcze taka opcja: dana rzecz jest w sklepie dostępna, ale potwornie rozczarowuje swoją jakością. Było tak choćby z żółtą sukienką Reserved w zeszłym roku, która na zdjęciu wyglądała bosko, a w sklepie… szkoda gadać… Ale faktem jest, że mnóstwo osób się na nią „napaliło” i ja się wcale nie dziwię. Zapowiadała się przepięknie.
Co do noszenia jakiejś rzeczy przez pół miasta, jakoś nie zwracam na to specjalnej uwagi. Jeśli coś mi się naprawdę podoba, może to nosić cały świat – nie zrobi mi to różnicy. Poza tym to interesujące, jak wiele może powstać pomysłów na jedną rzecz. Co człowiek, to inna opcja – tak mi się wydaje. Nie piszę, rzecz jasna, o tzw. klonach, tylko o osobach, które zawsze dodają coś od siebie.
No i nie do końca się zgadzam, że zawsze spotyka nas rozczarowanie. Ja mam w szafie kilka „ciuchów sezonu”, które skusiły mnie poprzez zdjęcia z katalogu czy billboardu i są bezbłędne.
ryfka81
Najlepszy przykład tego, jak różnie może wyglądać ta sama rzecz, tutaj: styleparcel.blogspot.com/ 🙂 Widać, że to ten sam sweter, który na plakatach w całej Polsce ma na sobie Doda: http://www.molicki.com/wp-content/uploads/2009/03/doda_big_star.jpg ?
miasto.mania
zdjęcia są genialne.
a co do noszenia tej samej rzeczy przez „pół miasta” to zależy. zazwyczaj nie lubię rzeczy, w których faktycznie chodzi całe miasto tego sezonu, czy są zainteresowane modą, czy nie. ale jeśli dana rzecz mi się podoba to nie będę się poświęcała i obchodziła ze smakiem 😉 i takim sposobem z przyjaciółką mamy kilka identycznych rzeczy w szafie… :p
wilczeoko
Ogolnie by zaciekawic potencjalna osobe swymi wyrobami kusi sie w beszczelny sposób.
Czyli sprawdzony….
billboardy maja to do siebie ze przykuwaja wzrok ….Ale nie tylko swa ogromna płaszczyzna ale i tym co tam jest,……
A przewaznie sa łądne panie….
Piekny kadr
i beznadziejne szmaty
zaplątałam??
Ale wracajac do meritum … billboardy w ogole mnie nie kusza
Żadne reklamy nie dzialaja na mnie az tak bym leciala na nastepny dzien do galerii i prosila o ta piekna sukienke koloru khaki z reklamy
Juz pomijajac fakt ze polowa miasta miała by podobna
Pomijajac fakt ze kosztowała 30zł i po pierwszym praniu zlazł kolor
Jakos nie wiem , ale LUBIE JEDYNIE SOBIE POPATRZEC
na piekne kadry
a lubie
ps. najpiekniejsze rzeczy sa tam gdzie nie ma ludzi
harel
@miasto.mania: oj, znam kupowanie tych samych rzeczy bardzo dobrze. Mam tak z moją mamą. A najlepsze jest to, że robimy to bez żadnego porozumienia, potem się spotykamy i okazuje się, że kupiłyśmy sobie dokładnie te same rzeczy :-).
@wilczeoko: to prawda, sposób często jest bezczelny, a ja, mimo że całkiem świadoma, może po prostu lubię być kuszona :-). Nie lubię późniejszych rozczarowań, ale tak jak pisałam, zdarza się, że rzeczy z plakatu czy katalogu są bardzo fajne. Choć nie należy ulegać pokusie zbyt często, bo skutki finansowe bywają poważne :-).
adelajda09
a mnie wkurza robienie komuś smaka na dobry deser a potem podawanie mu parówki.. sęk w tym, że te ciuchy z ae w rzeczywistości są dość nude i jak przychodzą pocztą i odpakowuje się je z koperty – człowiek doznaje szoku – widział je zupełnie inaczej na tych fotach, a potem mega rozczarowanie… to dość frustrujące
black_magic_women
Adelajda,czegos nie rozumiem?Jak to są”inne”?Gorszej jakości,inne kolory?Wiesz ja bardzo dużo ubran i dodatków kupuje via net i juz się nauczyłam,że np sukienka którą rano dostałam jest bardziej morska niż niebieska,ale to kwestia monitora.Złą jakośc(np dziury,plamy,zaciąniecia )reklamuje.Wiec dalej nie wiem o co ci chodzi?Może po prostu nie umiesz tych rzeczy fajnie zestawić,nie pasują do tego co masz w szafie?W takim razie kupuj całe zestawy…