Kilka lat temu otworzył się w Warszawie Topshop i, szczerze mówiąc, był beznadziejny. Chyba nikt tam nie kupował, więc sklep zniknął szybko i niepostrzeżenie. Gdy wszedł do Polski po raz drugi, był już całkiem inną marką. Przede wszystkim znaną z szybkiej reakcji na trendy (oraz kilku spraw sądowych związanych z tą reakcją), świetnej kolekcji butów oraz dżinsów, które noszą nawet poważne redaktorki francuskiej edycji Vogue (Emanuelle Alt na przykład).
Kompletnie nie znam się na sposobach ulepszania i popularyzowania marek, widzę tylko efekty. Na przykład taki H&M wprowadził kilka „ekskluzywnych” linii: jedną regularną, słynny Trend (zwany przez niektórych widmem), a także „capsule collections” typu Divided Party czy Divided Exclusive – zwykle do obejrzenia tylko w materiałach prasowych, bo po pierwsze edycje są limitowane, a po drugie dostępne tylko w nielicznych punktach sprzedaży (czyt. w Warszawie na Marszałkowskiej ;-)). Gdy jakiś czas temu zostałam zaproszona na prezentację jesiennej kolekcji H&M, w showroomie często padały słowa: „Szkoda, że połowa tych rzeczy będzie niedostępna”. No tak, ale my będziemy na nie polować, a więc zaglądać do sklepów, a przy okazji coś tam sobie innego kupimy na pocieszenie.
I tu chcę powrócić do Reserved, firmy, która tak miło nas niedawno ugościła. Jeśli celem było zachęcenie do odwiedzenia sklepu, to w moim przypadku się to udało :-). Przybyłam, zobaczyłam i… zostałam zwyciężona, bo wyszłam stamtąd ze świetną torbą (i znów skarbonka z funduszami na torbę z prawdziwego zdarzenia będzie ciut lżejsza…).
Niestety moje ogólne wrażenie się nie zmieniło. Przede wszystkim sama nie wiem, do kogo marka chce „uderzać”. Inne dzieci LPP typu Cropp czy House mają dość jasno określoną grupę docelową i ja na pewno się w niej nie znajduję, więc sklepów powyższych nie odwiedzam. Natomiast z Reserved mam duży problem. Generalnie (nie przepadam za tym słowem, ale tu pasuje) mnie nie ciągnie, ale z drugiej strony wiem, że czasem można trafić na całkiem niezły towar :-). To nie pierwsza (i zapewne nie ostatnia) fajna torba, jaką tam kupiłam.
Ze spraw technicznych: upatrzony płaszcz już na wieszaku był tak wygnieciony, że wolałam go nie zabierać do domu, gdzie na pewno tych zagnieceń bym się nie pozbyła, a wręcz przeciwnie. Wiem, wiem, strasznie jestem niecierpliwa. Być może na zapowiedziane zmiany trzeba będzie poczekać dłużej niż trzy tygodnie :-). Jednak obserwacja marek, które mają to już za sobą, nastawia optymistycznie.
A oto torba, z którą mam zamiar spędzić najbliższe miesiące. Jak dla mnie fantastyczna. I jak określiła pewna znajoma blogerka po fachu: „nie udaje tego, czym nie jest”*.
* Tzn. nie jest ze skóry, a materiał, z którego jest wykonana, skóry nie imituje – na zdjęciu niestety tego nie widać, ale w interesujący sposób odbija światło – taki połysk w dobrym guście ;-).
9 Comments
zielona-karuzela
mam identyczna torbę 🙂
Co do wspominanej prze ciebie marki-mam bardzo podobne przemyślenia.czasami można tam znalezć świetne rzeczy.Niestety równie często zdarzają się niewypał-zle uszyte,słabe jakościowo,niewymiarowe ciuchy.
black_magic_women
Z Reeserved mam chyba tylko parę majtek i przepiękny łańcuszek a la Bizancjum wygrzebany na wyprzedaży(co on w ogóle tam robił?!)
Co do samej marki,jedno wiem na pewno-mają świetne reklamy,zawsze ze znakomicie dobraną muzyką(www.youtube.com/watch?v=opbtsJg6KYI ) Niestety w sklepie,wszystkie te cuda(casus słynnej już żółtej sukienki) wyglądają kiepsko,krzywo,są pogniecione i pozaciągane.Sam asortyment,poza działem dziecięcym też niewiadoma do kogo jest skierowany.Do pań biznesmenek,czy do młodych kobiet?!
Torba fajna.Normalna.Określenie”nie udaje…”jest genialne:)
oliwiora
torba jest świetna, wczoraj byłam w R i jej nie widziałam. A szkoda
Natomiast ja nadal czekam na wielki wełniany sweter! 🙂
heike_kitsch
Proszę Państwa, harelowa torba nie tylko nie udaje, ale też W RZECZYWISTOŚCI jest jeszcze fajniejsza niż na zdjęciu (które nie pokazuje zupełnie, że jej klapy w ciekawy sposób „falują”). Jest taka fajna, że niektórym zachciało się mieć taką samą! Niech się więc Harel nie zdziwi: niektórzy mogą wybrać się do re i też sobie taką sprawić (-:
harel
@zielona-karuzela: fajna jest, no nie? 😉
@black_magic_women: fajne reklamy, świetne zdjęcia, a w sklepach niestety ponuro jakoś… Wiadomo, w kampaniach innych marek też często rzeczy na zdjęciach wyglądają lepiej niż w rzeczywistości, ale mam wrażenie, że w wyżej wspomnianej to już nazbyt częste. Ale torba super 🙂
@oliwiora: jak ją kupiłam, była jedną z trzech w sklepie. A za parę dni dosłownie się z tego sklepu wysypywały. Jest jeszcze wersja karmelowa, ale moim zdaniem nie wygląda już tak fajnie.
@heike_kitsch: no tak, zapomniałam dodać, że torba jest super miękka i można ją śmiesznie „zgnieść” w rękach.
czula-halina
A ja mojej kurteczki z Reserved prawie nie zdejmuję,no chyba że na noc.
mpaulk
heh, to ja moze to napisze – bo wszyscy oplotkami chodza 🙂
po relacjach-rewelacjach z showroomu, postanowilam zmierzyc sie jeszcze raz z re. poszlam do salonu re przy marszalkowskiej w wwie i wyszlam, moze nie zniesmaczona, ale lekko rozczarowana. to, co jest w tej chwili w sklepach, nie ma sie nijak do trendow. troche basicowych (basikowych?) rzeczy, ale ogolnie nic ciekawego. i to „nic ciekawego” to eufemizm. roznice doskonale widac wlasnie przy scianie wschodniej – bo tam i re, i zara, i c&a, i h&m, i esprit (o nieszczesnych domach centrum nie wspominajac). i rzeczywiscie, tak jak piszesz w komentarzu, Harel, tam jest ponuro. I to nawet nie chodzi o to, ze te rzeczy wygladaja inaczej niz na reklamach. chodzi o to, ze te rzeczy w ogole nie wygladaja.
the_li
Wszyscy narzekają na Reserved, a ja mogę śmiało powiedzieć, że to jest marka dla mnie 🙂 Nie podążam ślepo za trendami (choć lubię popatrzeć, nie powiem), nie wyróżniam się z tłumu, jak kupuję jakiś ciuszek to po to, by go nosić dłużej niż jeden sezon, ale też nie chcę wyglądać jak własna babcia, a i do pracy nie zawsze pasuje chodzić w dżinsach i t-shircie. Owszem, nie wszystko tam jest ładne i fajne, nie udało mi się tam kupić pasującej na mnie spódnicy (ze spodniami nie ma problemu). W każdym razie stosunek cena/jakość jest całkiem przyzwoity 🙂
spaceage
TopShop z 2000 roku to koszmar, w roznych przejawach, zalegajacy w lumpexach. Pamietam takie spodnie dresowe z cwiekami zamiast lampasa, straszne zło -bazar po prostu