Nie lubię pisać o butach, których sama nie mierzyłam albo mierzyłam, ale przeszłam tylko od jednej półki sklepowej do drugiej, ale tutaj po prostu muszę zrobić wyjątek. Wszystko za sprawą kolorystyki i lekkiego (albo nawet wcale nie tak lekkiego) kiczu, który czasami w temacie obuwia jest wręcz konieczny. Mogłabym to porównać z oczkiem puszczonym do świata przez poważnie ubraną panią, która pod bardzo poważnym biurkiem w jeszcze bardziej poważnym biurze trzyma swe piękne stopy odziane w takie oto szaleństwo.
Nazwa firmująca poniższe egzemplarze jest idealna. Zwłaszcza gdy popatrzy się na zabójcze obcasy. Ale cóż, niektóre buty nie są stworzone do chodzenia, tylko do wyglądania. I muszę się Wam przyznać, drodzy Czytelnicy, że coraz częściej w tym temacie tracę rozsądek :-).
Źródło zdjęć: saltandpepper.pl
P.S. Dla zainteresowanych: buty Sweet & Deadly można kupić na przykład tutaj.
6 Comments
miracelle
One wcale nie muszą być zabójcze, nie wiesz jak to jest ze stabilnością obcasów? Bo jeśli są dobrze wyważone, to może wcale nie być problemu z chodzeniem 🙂
na kilka par bym się skusiła – cena też jest do zaakceptowania
zielona_hortensja
Ja w temacie butow rozsadek stracilam juz, dawno, tak dawno ze nawet nie pamietam! Najnowsze zakupy- czerwone i zielone botki z ebay-a- stoja w poblizu lozka, zebym mogla na nie popatrzec czasami 🙂 A w tych najmniej praktycznych okazach czesto chodze po domu, zeby sobie zrobic przyjemnosc 😉
monokrome
Wyglądają podejrzanie podobnie do obuwia z „Bucikowa” i innych sklepów, które „sprowadzają z USA”, tylko tym ktoś nadał chwytliwą nazwę… I wszędzie „skóra ekologiczna” za prawie 300 zł :/
misself
Miracelle, nawet najlepiej wyważony but jest nie do chodzenia po krzywych chodnikach. A butki urocze, kojarzą mi się z tym, co nosiła moja lalka Barbie.
zielona-karuzela
ukradłabym sandałki z różyczkami 🙂 Cudowne ! 🙂
kibell
heh takie tanie imitacje modeli znanych projektantów 🙂
Ale mi to w sumie odpowiada 🙂
bardzo mi się podobają zwłaszcza te z klamrami i zamkami 😀
chyba się nawet na jakieś skusze… cóż ja poradzę że żadnych butów sobie odmówić nie potrafię 😉