Nie przesadzę, gdy napiszę, że chciałam zrobić taką notkę od początku prowadzenia bloga. Nie wiem skąd się u mnie wzięło uwielbienie dla wszelkiego rodzaju podsumowań, ale cóż, nie ma po co się zastanawiać, lepiej po prostu je wykorzystać. Ponieważ od daty pierwszego postu niedługo miną trzy lata, moje podsumowanie nieco się wydłużyło.
Do rzeczy. Postanowiłam opracować ewolucję własnego stylu (jak to ładnie naukowo brzmi!) rok po roku. Co nosiłam, co mi się podobało, co chciałam mieć tak, że traciłam resztki zdrowego rozsądku… Ilekroć robię porządki w szafie, znajduję ciuchy, o których całkiem zapomniałam i których noszenia niekiedy się wstydzę :-). Ale żeby nie było tak samolubnie, być może Wam, drodzy Czytelnicy, te kolaże też coś przypomną, przywołają dawne fascynacje i wyparte ze świadomości trendy?
Uwaga, będzie długo :-).
1999 – długie sukienki i „martensy”. Tak jak rok i dwa lata wcześniej (których nie ma sensu opisywać, ponieważ niewiele się od siebie różniły). W ciuchy zaopatrywałam się głównie w sklepach indyjskich, które w owym czasie przeżywały szczyt rozkwitu. I dżinsy – obowiązkowo proste nogawki. I obowiązkowo za długie :-).
2000 – fascynacja dżinsem od stóp do głów. Jeśli chodzi o idolkę stylu, istniała dla mnie tylko Lauryn Hill. Niestety dałam się wciągnąć w modę na epatowanie logo sportowych marek, ech…
2001 – po niewielkiej przerwie wróciły do mych łask bojówki. Niestety biodrówki… Innych nawet nie było :-). Sportowe kurtki, bluzy z kapturem oraz początek bardzo poważnego uczucia do szmizjerek. I wciąż niezrozumiała sympatia do sportowych butów i toreb.
2002 – przełom! Nagle zrobiło się romantycznie i wakacyjnie – przez cały rok! Wprawdzie zimą nie nosiłam słomkowego kapelusza z wielkim rondem, ale na kolorowe szale zawsze był czas. A koturny stanowiły moje podstawowe obuwie nawet podczas długich wycieczek z ciężkim wielkim plecakiem. Raz nawet, że tak się wyrażę, zaliczyłam glebę i do tej pory mam pamiątkę na kolanie :-).
2003 – kompletnie mnie pochłonął styl paryski – a przynajmniej tak go sobie roboczo nazywałam. Szurałam po ziemi dżinsowymi dzwonami, a liczba topów w paski w mojej szafie niebezpiecznie wzrosła.
2004 – znów zaczęłam szperać w ciucholandach oraz szafach rodzinnych. Znalazłam świetny stary kożuch (troszkę nadjedzony przez mole, niestety szybko się rozleciał… ;-)) i ogromną szydełkową chustę, z którą nie rozstawałam się przez całą zimę, a potem kolejną jesień. No i Uggi. Moje pierwsze i ostatnie. Pierwszego dnia wlazłam prosto w błoto pośniegowe i od tamtej pory były jeszcze brzydsze.
2005 – a potem odkryłam aksamitne marynarki, które celowo kupowałam w najmniejszym rozmiarze. Rozpoczął się także mój długoletni związek z balerinami. Mieszanka wzorów i kolorów? Bardzo chętnie. Czasem nawet aż za bardzo :-). No i era legginsów. U mnie wciąż jeszcze trwa.
2006 – rurki? Są. Baleriny? Są. Tunika? Jest. Czerwona torba? Obecna. Czyli jak Harel naoglądała się zdjęć Kate Moss i starała się wcielić w życie to, co na nich zobaczyła ;-).
2007 – to pewnie wygląda znajomo dla moich stałych Czytelników. Pisać coś więcej czy wszystko widać jak na dłoni?
2008 – Marni (a raczej zainspirowane projektami tej marki tańsze odpowiedniki ;-)) i szarawary w różnych odmianach – tak się przedstawiał cały rok. Fajnie było wreszcie znaleźć idealną białą koszulę. No i coraz więcej u mnie wysokich obcasów!
2009 – wszystko się uprościło, pozbyłam się z szafy większości wzorzystych ciuchów na rzecz jednolitych, ale za to bardziej zaawansowanych architektonicznie. Latem towarzyszyły mi gladiatorki, jesienią wciąż są ze mną sznurowane botki. Plącze się też coraz więcej męskich elementów. I rurki, które chyba nigdy mi się nie znudzą.
A rok 2010? Ależ jestem ciekawa, jak będzie wyglądał…
15 Comments
agatiszka
Ależ wspaniały post, podsumowanie iście noworoczne 🙂 Ale muszę przyznać, że ja wyglądałam zupełnie inaczej i inne rzeczy mnie fascynowały, chociaż niektóre się zgadzają, doskonale pamiętam sklepy indyjskie, adidaski i jeansowe dzwony 🙂
kiwaczek2kiwaczek2
jak miło powspominać. przypomniałaś mi o martensach. jak o było dawno temu. miałam 3 pary, a one były takie drogie;) i uporczywie szukałam białych ale w tamtych czasach nie było.
aniapinkowska
Jesteś wspaniała, że umiałaś to tak pięknie zebrać w całość. Poukładanie, którego mi tak brakuje serce koi.
mamavizualka
extra:-)powspominałam i stwierdziłam, że chyba się zawiesiłam na sporcie: z 2001 – tego mam najwięcej w szafie-)
gosia.irl
czy moge zapytac skad ta torba z 2007, rozowa sukienka z 2008 i szara sukienka z 2009? takich szukam!!!
pozdr
m
frenja
Oj ja też lubię podsumowania. Może i ja za trzy lata (bo dopiero w listopadzie powstał mój blog) zrobię sobie takie podsumowanie. Już jestem ciekawa jakie będzie 🙂
myroadtofashion
Heh, ależ się uśmiałam przy tym poście ;P Oczywiście na wspomnienie własnej, dłuuuugiej modowej drogi ;p dzwony, bojówki, sportowe torby, obcisłe bluzeczki, koniecznie o rozmiar mniejsze niż powinny…eh to były czasy 😉 Patrząc dzisiaj na swoją szafę, muszę przyznać, iż podobnie jak Ty odchodzę od wzorów na rzecz ciekawej faktury. Generalnie w ciągu ostatnich trzech lat moja szafa przeszła totalną metamorfozę. Ah, zapomniałabym. Fascynacja Kate Moss- była, a jakże! I to jaka wielka 😛 W tamtym okresie moim modowym boho-guru była także Sienna 🙂
Pozdrawiam :*
glamagendablog
A dla mnie podsumowania są zawsze jakieś smutne…nawet jak wynika z nich pozytyw…
To się nazywa natura melancholika ehhh ;/
szafabiurowej
Świetny post, widać jak ewoluował i zmieniał się Twój styl. Wszystko mi się podoba i tak też się kiedyś nosiłam 🙂 Świetne podsumowanie…
szymon-fotograf
a podsumowanie konkretne 🙂
highstreetjudges
najlepszy rok 2003! uwielbiam paski – to chyba moja nowa obsesja.
+ świetny post. 🙂
czula-halina
Paski chyba pozostały po dzis dzien ,o ile dobrze pamietam.
sneakymagpie
Ha ha ha, dobre podsumowanie, przypominaja mi sie stare czasy i trendy. Martensy i sukienks indyjska, bojowki i koszulki z nadrukiem, dawno zapomniane na szczescie dla mnie 😉
zimon3
Fantastyczne podsumowanie. Podoba mi się, że wspomniałaś także o latach przed „przełomem” 🙂
podszewka87
Przeczytałam jednym tchem ;-)))) i podziwiam, ze znalazłaś te wszystkie rzeczy o2 99′ ;P