… zawsze jest super! A temat pojawia się tutaj nie bez powodu. Muszę przyznać, że wizyta w jej pracowni zawsze poprawia mi humor (nie tylko ja mam takie wrażenie – miałam okazję obserwować klientów, którzy zgłaszali się osobiście po odbiór woreczków – przychodzili w nastroju typowo zimowym, a żegnali się z szerokim uśmiechem na ustach!). I daje wiarę, że nawet z dużych przeciwności losu da się wyjść na prostą. Po czerwcowym zalaniu nie ma śladu i Metka by Traczka działa jak dawniej, a nawet lepiej! Za oknem śnieżyca i ciemne niebo, a w środku wiosenne kolory, pyszna kawa i ptysie z bitą śmietaną :-). No i Lusia, psina słodsza od ptysi, za którymi zresztą przepada.
Piękna maszyna, materiały w wiosennych kolorach…
I Traczka w genialnej koszuli w kratkę, którą wyciągnęła z głębokich czeluści szafy. Uwielbiam takie znaleziska.
Na półce nowości, uwaga, idealne na walentynkowe prezenty!
Poniżej mój ulubiony wzór z lekko połyskującej tkaniny w paseczki. Zastanawiałyśmy się nad fasonem sukienki, którą można by z niej uszyć. I w ogóle gadałyśmy i gadałyśmy, i było tak fajnie, że też wyniosłam stamtąd szeroki uśmiech :-).
fot. Harel
5 Comments
czula-halina
W takim razie trzeba sie tam udać.Lubię takie klimaty jak na zdjeciach ,a ptysie również.
harel
@czula-halina: polecam delikatnie zasugerować mężowi prezent walentynkowy od Traczki! Może załapie ;-)))
n.krakowiak
Twój wpis zainspirował mnie w kwestii rocznicowego prezentu dla rodziców 🙂 Dzięki 🙂
szymon-fotograf
świetnie, że ruszyło wszystko znowu 🙂
anio_i_takie_tam
Maszyna moja i Traczki to chyba rodzeństwo 😉