Alison Mosshart gdzieś tam mi przemykała, głównie w towarzystwie partnera z zespołu The Kills (który od niedawna jest mężem pewnej pani o nazwisku Moss bez końcówki hart ;)). Jednak nie zwracałam na nią szczególnej uwagi. Aż, jak to zwykle bywa, całkiem nagle coś zaskoczyło. Może znudzenie minimalizmem (wiem, wiem, miałam więcej nie używać słowa „minimalizm” w kontekście mody…), może tęsknota za totalną wolnością w ubiorze, może przesyt najnowszych trendów, za którymi trudno już nadążyć… Może też tak się zdarzyło, że prawie wszystkie charakterystyczne elementy potrzebne do odtworzenia jej stylu miałam w szafie? I w sumie zupełnie nieświadomie już sobie tę inspirację realizowałam? Odpływam w coraz bardziej swobodne rejony. Aż strach pomyśleć, co będzie za rok ;).
8 Comments
diaspora13
ha, a na pierwszym zdjęciu oczywiście dickersy, w kolorze nazywanym „koniakowym”, jeśli się nie mylę:)
harel
@diaspora13: no oczywiście. Buty marzeń od pierwszego wejrzenia 🙂
pani_la_mome
Znudzona minimalizmem mam ochotę wyglądać jak Helena Bonham Carter – to przynajmniej mój przedział wiekowy;)
Gość: JOANNADE, 107-228-149-91.cpe.marton.net.pl
lubié Twojego bloga, umießciam link do niego na swoim blogu – tu po prawej stronie 😉
joannade.blogspot.com
jagnesjag
Umieszczanie tych butów na blogach powinno być zabronione!:) Jak na razie to mój jedyny must have na tegoroczną jesień. Co do stylu „navaho”(jakos tak mi się zawsze kojarzą kratki, poncza i kaftany) to może nie jest to do końca moja bajka, ale niektóre elementy przygarniam bezwzględnie:)
garga-mella
Ha!
Alison Mosshart kojarzy mi się głównie z wyglądem a la czarownica z zeszłorocznego Openera (a to dobre skojarzenie!) 🙂
anio_i_takie_tam
Elementy „luzu” są jak dla mnie zawsze pożądane. Swoją drogą dla mnie ciekawy jest wpływ niepozornego znudzenia na zmiany stylu.
wyrobywelniane
Swietna kolekcja. Buty w panterke sa swietne!