To było niesamowite. Wszystkie pary oczu skierowane na modelki. I we wszystkich oczach bezgraniczny zachwyt. Fantastyczne! Świetne! Genialne! – czytam z ruchu warg najistotniejszych osób w branży. Osoby mniej istotne lub wcale nieistotne zgadzają się z powyższymi. Jeszcze przed końcem pokazu wiadomo, że jest sukces. Joanna Klimas pojawia się na chwilę, kłania i ucieka za kulisy. Nie wiem, czy to standard, ale bardzo często im skromniejszy projektant, tym lepsza kolekcja. Ten paradoks na pewno zaistniał w opisywanym przypadku.
Przypomniałam sobie powrót projektantki. Ludowość zaserwowaną na nowo, barwne pasiaki, teatralne białe bluzki łączone z chińskimi jedwabiami w kwiaty. Było spektakularnie, ale dla większości zainteresowanych zbyt ambitnie. Do tamtej kolekcji potrzeba było sporo odwagi.
Obecnie odnotowuję sporo nawiązań do twórczości sprzed lat. I nie chodzi o konkretne formy czy kolory, lecz użytkowość. Tak, te lekkie plisowane tkaniny z zaskakującymi geometrycznymi akcentami są tak uniwersalne, jak niegdysiejsze propozycje projektantki.
Natomiast zupełnie nie rozumiem użycia słowa „minimalizm” w odniesieniu do najnowszej kolekcji. Gdzie tu minimalizm? Jestem gotowa ufundować nagrodę dla osoby, która mi go wskaże. To aktualnie najbardziej nadużywane słowo w polskim świecie mody.
Powracając do tych genialnych ciuchów, nie sposób nie zauważyć kolorów. Lazurowy błękit rozkochał mnie w sobie do szaleństwa. Najpierw Michał Szulc, potem Joanna Klimas… Niebieskie i pomarańczowe akcenty kładły się na czerniach i szarościach niczym promienie letniego słońca :). A na deser zwyczajne białe t-shirty z powodzeniem łamiące elegancki nastrój. Z przyjemnością obejrzałabym cały ten spektakl raz jeszcze.
Tutaj można znaleźć zdjęcia całej kolekcji.
Fot. Łukasz Szeląg
6 Comments
feco_d
Tak, ten błękit w połączeniu z beżem zachwycił mnie już w poprzedniej kolekcji. A minimalizm…cóż, lubimy przypinać łatki, a Joanna Klimas jako projektantka „minimalistyczna” zasłynęła i tak zapisała się w głowach Polaków. I nawet jeśli zrobi kolekcję inspirowaną rokoko, to „mądre głowy” będą się w niej doszukiwać minimalistycznego drugiego dna:)
Harel, a byłaś na pokazie MMC? Chętnie zobaczę jakieś zdjęcia, bo odżałować nie mogę, że nie dotarłem:/
Gość: kelly, proxy-gw.uib.no
Znów morze… ale mi to nie przeszkadza 😉 Nie podobają mi się takie „gniecione” tkaniny, ale pozostałe jak najbardziej. Połączenie kolorów warte odnotowania i wyłożenia z szafy w wakacje,bo wygląda zabójczo.
pani_la_mome
Uwielbiam Klimas od początku jej istnienia w świecie mody. I odkąd pamiętam zawsze kojarzyła się z minimalizmem; pewnie chodzi o brak biżuterii i innych frywolnych zdobień, a skoncentrowanie się na formie i fakturze.
A tak poza tym, modelki mają boskie fryzury:)
jagnesjag
Absolutne cudo, jedna z moich ulubionych kolekcji podczas FW. Oglądanie jej to była prawdziwa przyjemność. Dla mnie absolutnie wygrywa pomarańcz i jego fikuśne, ale nie banalne połączenia. Ach!!!:))))
Gość: kaja, 86-15-n1.aster.pl
szara plisowana suknia, 2ga od gory moim zdaniem jest minimalistyczna. tak wlasnie wygladaly projekty Klimas sprzed dziesieciu lat, monochromatyczne, proste formy bez zadnych ozdob. moim zdaniem to jest minimalizm – moze nie tak radykalny jak wtedy, ale nadal minimalizm
frenja
Zgadzam się z Kelly, mi też nie przypadły do gustu „gniecione” materiały, ale oprócz tego pięknie. Co za lekkość. Faktycznie określenie minimalizm w przypadku tej kolekcji, to jakiś żart.
„Nie wiem, czy to standard, ale bardzo często im skromniejszy projektant, tym lepsza kolekcja.” Zgadzam się, polecam zobaczyć w tej sytuacji Krzysztofa Stróżynę, który robi ekspresowe kiwnięcie i zmyka za kulisy, jakby był zawstydzony, że w ogóle musiał wyjść. Niesamowita skromność!