Cheap Monday – marka, która wciąż mnie zadziwia. I nie, nie chodzi o sam asortyment, raczej o magiczną zdolność przyciągania mojej uwagi. Bo te rzeczy nie są, że tak się wyrażę, w moim stylu. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Kiedyś zdecydowanie chodziło o dostępność (czy raczej niedostępność), luksus posiadania czegoś, co w Polsce w naturalnych warunkach nie występuje ;). Może też pewien snobizm (nie zapomnę wypinania tyłków obleczonych w metki z trupią czaszką w co poniektórych modniejszych lokalizacjach Warszawy kilka lat temu 😉 – i nie, ja nie wypinałam, ja należałam do zazdrośnie się przyglądających… tym metkom, rzecz jasna ;)). Ale gdy stały się osiągalne, ten pewien rodzaj fascynacji nie minął.
Przygodę z Cheap Monday zaczęłam od słynnych marmurków – podobnych do tych, których za nic nie włożyłabym w podstawówce. Potem był t-shirt ze wspomnianą czachą, potem tunika, torba, kolejne dżinsy… Wiem, że te ciuchy obecnie w Polsce można dostać w kilku źródłach (w tym w second handach za bezcen), ale ja jestem wierna butikowi Modmod (i nie, to nie jest reklama :)). Chyba że jestem w Berlinie, wtedy kieruję się na Friedrichstrasse. Przy okazji, polecam tę lokalizację w czasie przecen :).
Poniżej fragment kolekcji na obecne wiosnę i lato, ale ja chcę jeszcze na moment wrócić do tego, o czym przed chwilą pisałam. Czy macie tak, że marki, których nie ma w Polsce, są dla Was bardziej atrakcyjne, a gdy się pojawią, na tej atrakcyjności tracą? Wprawdzie Cheap Monday przeczy mej logice, ale zwykle obserwuję u siebie pewien spadek zainteresowania. Czyżby działał tu instynkt łowcy? 😉
Zdjęcia: Cheap Monday
6 Comments
Gość: Nieszafiarka, 82.160.207.*
Ja sama wielbię koszulki CheapMonday, ale reszta ubrań raczej nie przypadła mi aż tak bardzo do gustu, żebym na nie chorowała, więc raczej odpuszczę sobie kupno.
jagnesjag
Dzizas:) Pamiętam i ja swój pierwszy zachwyt na tymi trupimi czaszkami i dzień w którym odkryłam co to za marka. Jeśli miałabym coś wybrać z powyższych zdjęć to pewnie cały pierwszy i ostatni zestaw. Czy Modmod planuje w swojej ofercie te spódnico- spodnie? Pasowałyby mi do moich espadryli:)
Gość: fashionitka, 94-75-110-9.home.aster.pl
Przyznam, że lubię oglądać ubrania Cheap Monday – czy to na blogach, czy w sklepie internetowym. Natomiast byłam w sklepie w Berlinie i mnie zupełnie nie powaliło nic a nic – może to kwestia samych „basic’ów”, jakie tam były, ale nawet żakiety wydały mi się takie nijakie, zbyt proste i ze słabych materiałów. Może kiedyś zmienię zdanie, ale póki co nie wzdycham za bardzo do tej marki…
Gość: kelly, 108-111.echostar.pl
Miałam tak samo, jak Ania – byłam w jednym ze sklepów i nic do mnie nie przemówiło, chociaż nad stroną internetową ślęczałam pewnie z kilka godzin 🙂 Ale widocznie tak to już musi być. Ze sklepów, które lubiłam, zanim weszły do polski – The Body Shop, ale nie wiem, czy to się liczy?;))
alexa-ndersson
To to samo co w przypadku marek luksusowych – za niedostępnością idzie wzrost atrakcyjności 🙂 Zwykle, w parze powinna iść też duża lepsza jakość materiałów, ale w to zwątpiłam ostatnio, kiedy miałam okazję natknąć się na parę, z założenia lepszych swetrów (nie pamiętam co to były za marki), które w 70% składały się… z akrylu! Też byłam w Berlinie we wspomnianym sklepie na Friedrichstrasse i asortyment mnie nie zachwycił – właśnie materiały wydawały się za słabe.
metka_by_traczka
Zdecydowanie zestaw nr 1 i jeansowa maxi kiecka. Super!