Już za dwa tygodnie w Warszawie… rusza pierwszy w Polsce sklep COS. 15 czerwca w samo południe bez szczególnej pompy otworzą się drzwi butiku przy ul. Mysiej 3. Czy pompa jest potrzebna, skoro i tak będziemy się cieszyć jak szaleni? Przynajmniej ja będę. Będę bardzo. A mój portfel wręcz przeciwnie ;).
A tak przy okazji, coraz rzadziej dzielę się tu z Wami takimi krótkimi wiadomościami od czasu, gdy założyłam sobie harelowego Facebooka. Tam znajdziecie ich znacznie więcej, więc kto „fejsa” nie bojkotuje, zapraszam!
Zdjęcia: COS.
10 Comments
Gość: elf, 85-210-42-189.dynamic.dsl.as9105.com
Oj tak tak Harel, ja mam 15minut do najblizszego COSia i moj portfel oj sie nie cieszy, oj nie;))) a najnowsza kolekcja cudna, pelna fajnych koorow , zielonosci i miety:))
harel
@elf: Będę miała trochę dalej niż 15 minut, ale i tak się boję :)))
Gość: kelly, 108-111.echostar.pl
przebieram już nóżkami, żeby do tej warszawy w końcu zajrzeć! obawiam się tylko polskich cen, mam nadzieję, że nie zrobią jakiegoś wyjątkowo niesympatycznego przelicznika wobec tego, co jest na www.
Gość: Fashionova, dynamic-78-9-1-168.ssp.dialog.net.pl
Słyszałam już pogłoski o tym, że mają otworzyć COS… Fajnie fajnie, zawsze gdy jestem za granicą, staram się tam coś kupować.
zielona-karuzela
słyszę szloch swojego portfela 😉
Gość: , nat-10.net-serwis.pl
Super!
jagnesjag
Jezu, kto w 2008 pomyślałby, że COS, ten COS w końcu się otworzy w Wawie. Super!
Gość: diaspora13, 46.205.97.199.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl
Cieszyłam się bardzo, że COS otworzył się w Warszawie. Jednak po dzisiejszej wizycie na Mysiej mam mieszane uczucia. Weszłam do sklepu o godz. 19.25. Oprócz mnie było tam kilka innych klientek. Zdążyłam przejrzeć kilka rzeczy na wieszakach, minęło może 5 minut – i usłyszałam, jak panie z obsługi mówią na cały głos, niby do siebie: „Zaraz będziemy zamykać”. Spojrzałam raz jeszcze na zegarek. Nie, nie myliłam się – była 19.30, sklep otwarty jest do dwudziestej. To samo powtórzyło się za chwilę – ekspendientki rozpoczęły przemarsz przez salę, poprawiając ubrania na wieszakach i komunikując w przestrzeń: „Niedługo zamykamy”. Nieliczne klientki ruszyły nerwowo do przymierzalni…. Jedna z nich zapytała, czy na piętrze jest też dział damski. „Damski, męski i dziecięcy, ale lepiej niech pani weźmie te rzeczy ze sobą i tam od razu przymierzy, bo za chwilę zamykamy” – oznajmiła jej ekspedientka. Wychodziłam z zakupami, ale zastanawiając się, czy nie mniej traumatyczne byłoby jednak zamawianie przez Internet, bo nie czułam się tam jak miło widziany gość. Jednym słowem – przydałoby się chyba przeszkolenie z obsługi klienta:)
harel
@Diaspora: Podsumuję może nietypowo, ale… Czy jest wśród nas ktoś, kto lubi zostawać w pracy dłużej niż to koniecznie? 😉
Gość: leeloo2002, do-atman-z-securex.cc
No ale głośne komentarze tego typu na 1/2 h przed zamknięciem sklepu? To sie nie zdarza nawet w H&M 😉 A tak poważnie: byłam tam wczoraj i po wejściu do sklepu usłyszałam jak gość za ladą prowadzi bardzo głośno prywatną rozmowę przez komórke. Ponieważ sklep był praktycznie pusty, a echo niosło, byłam mimowolnym świadkiem. Coś tu jednak jest nie halo.
Poza tym miałam niemiłe wrażenie, jakbym poszła co najmniej do butiku na Moliera (sprzedawcy tacy przejęci i wystylizowani, pustki w sklepie), a to jest przecież sieciówka. Wole atmosferę w Berlinie: luz i tłok 🙂