Znacie film „Francuski łącznik„? Zresztą głupie pytanie, na pewno znacie. Oscarowa rola Gene’a Hackmana (plus mój wymarzony kapelusz typu porkpie jako niemal stały element stroju bohatera), klimat Nowego Jorku, a w tle genialna muzyka autorstwa Dona Ellisa. Gdy kilkanaście lat temu w którymś z legnickich lumpeksów (które w tamtym czasie były po prostu genialne) znalazłam t-shirt z napisem „French Connection”, byłam pewna, że chodzi o film. Gdy jednak te same słowa znalazłam na metce, ze sprytem Sherlocka Holmesa stwierdziłam, że musi chodzić o coś więcej. Właśnie tak odkryłam brytyjską markę French Connection. Co ciekawe, powstała ona 1972 roku, czyli rok po premierze amerykańskiego przeboju.
Wiele lat po upolowaniu koszulki (która została jedną z moich ulubionych) ubrania French Connection zaczęły pojawiać się w Polsce. Ich cena przyprawiała niestety o ból głowy. Marka ta i tak jest dość droga, ale u nas trzeba było płacić czasem nawet dwa razy więcej. Nic dziwnego, że dość szybko się ulotniła (może powinnam napisać: ci, którzy zdecydowali się ją sprowadzać zwinęli interes – i bardzo dobrze).
Ponieważ marka znów stała się trudno dostępna, zyskała otoczkę pożądanej i lekko snobistycznej – klasyka. Ale to akurat nieistotne. Co jest rzeczywiście ciekawe, to kampanie reklamowe. Na stronie marki można znaleźć całe archiwum: od 1997 roku (właśnie wtedy trafiłam na koszulkę!) do 2010 (liczę, że uzupełnią o kolejne trzy sezony). Moja ulubiona to cykl „The Man & The Woman” – w zabawny sposób bazująca na stereotypach, a w wersji video z jeszcze zabawniejszym narratorem mówiącym po angielsku z mocnym francuskim akcentem.
Od jakiegoś czasu French Connection można kupić w internetowym sklepie Answear. Wybór jest całkiem niezły, dość dobrze oddaje charakter marki. Swego czasu podziwiałam ubrania lekko zakręcone w stronę folku – widzę, że wciąż można je znaleźć w asortymencie. Ale French Connection to przede wszystkim źródło świetnych ciuchów bazowych, takiej klasyki na długie lata.
Z okazji wszechobecnych wyprzedaży ceny spadły, a po wpisaniu kodu „SUMMER4” pozbędziemy się dodatkowych dwudziestu procent.
A poniżej fragment aktualnej kampanii wizerunkowej. Trochę mi brakuje ulubionych bohaterów…
Zdjęcia: French Connection
P.S. Wpis sponsorowała literka A jak Answear.
5 Comments
Gość: kelly, 108-111.echostar.pl
O proszę, nawet nie wiedziałam, że ubrania FC są dostępne w Answear! Markę znałam z wyjazdów do Anglii i ciekawych kampanii 🙂 Kiedyś udało mi się trafić do ich outletu – ach, ach! Mimo tego, że moje „modowe zakręcenie” nie było jeszcze wtedy zbyt silne, jakoś wyjątkowo mi się tam spodobało. A ceny, z tego co pamiętam, były baaardzo przystępne. Ach,te czasy! A teraz odpalam filmik, bo opis brzmiał kusząco 😉
PS Bluza miała dzisiaj pierwsze wyjście. Jest super. Pozdrowienia dla Ciebie i Oli 🙂
Gość: Janka, ip-188-65-45-30.rev.snt.net.pl
O, Harel po tylu latach poszła wreszcie we wpisy sponsorowane 🙂
harel
@kelly: Cieszę się ogromnie! A co do FC, kiedyś na jakiejś totalnej przecenie kupiłam sukienkę, chyba nawet pojawiła się na Lookbooku sto lat temu ;))
@Janka: Chodziła już wcześniej. Z Schaffashoes chociażby (a jak jej się za to dostawało! :)).
Gość: amdizu, d197-241.icpnet.pl
hm, hm, a ten kod rabatowy to na wszystko, czy tylko na French Connection? ;> i jak długo można z niego korzystać?
harel
@Amdizu: Na wszystko :). Ważny do 15.07.