To mi się nie zdarza. Wzruszyłam się na pokazie. Tak jak wzruszam się na filmach. Podejrzewam, że zmieszały się absolutnie wyjątkowe doznania estetyczne, świadomość mojej obecności TAM ze wspomnieniem miejsca, w którym byłam, gdy blog ten startował, Patti Smith z moim ulubionym chyba coverem „Smells Like Teen Spirit” oraz czas spędzony z cudownymi ludźmi, tak samo szurniętymi na punkcie mody jak ja. Znacie mnie na tyle, żeby wiedzieć, że nie uzewnętrzniam się tu za bardzo. Tym razem musiałam zrobić wyjątek. Bo tymi kilkoma łzami chciałam się Wam pochwalić.
Kolekcję MMC na wiosnę/lato 2013 obejrzałam na zdjęciach z Lizbony jakieś dwa tygodnie temu. Gdy tylko się dowiedziałam, że tam jadą, porzuciłam pomysł czekania na Łódź i pilnie śledziłam Facebooka (czasem się przydaje to piekielne narzędzie), by w końcu rzucić się na fotorelację niczym wygłodniałe zwierzę.
Nie ma co udawać, MMC jest łódzkim pewniakiem. Wszyscy to wiedzą i wszyscy się tego spodziewają. I gdyby spytać sto przypadkowych osób o najlepszy pokaz, odpowiedź byłaby jedna i ta sama od kilku sezonów. To takie niepisane zobowiązanie, którego, chcąc nie chcąc, podjęli się Ilona Majer i Rafał Michalak. Nie mam pojęcia, w jaki sposób te kolekcje powstają, właściwie nie chcę wiedzieć. Bo, nie ukrywajmy, liczy się efekt. Kiedyś z ogromnym zainteresowaniem czytałam o inspiracjach projektantów. Teraz wolę zgadywać niż wiedzieć (szerzej o tym w niedalekiej przyszłości). Chciałabym zaznaczyć jeszcze jedno. Żadne zdjęcia nie oddadzą tego, co zobaczyliśmy w sobotni wieczór. Mogę jedynie spróbować to opisać, ale boję się, że słowa tym bardziej nie dadzą rady.
Że było pięknie, już pisałam. Że perfekcyjnie – to oczywiste. Pojawiły się też rzeczy nieprezentowane w Lizbonie. Cały szereg czarno białych elementów. Niby nowych, a jednak doskonale wpasowujących się w koncepcję całości. Materiały? Najwyższej jakości. Odszycie? Doskonałe (widziałam z bliska, poświadczam własną głową). Osobiście rozbroiły mnie dwie rzeczy. Różowe jedwabie (jeśli w Sevres miałby się znaleźć idealny odcień różu, proponuję właśnie ten, właśnie na takim materiale) oraz białe bawełniane t-shirty i sukienki z ciętymi poprzecznie pasami. Nie ma sensu pisać o żakietach czy płaszczach. Wiadomo, że są bezbłędne i tyle. I niech mi ktoś teraz powie, że polska moda wcale nie ma się dobrze. MMC daje nadzieję. Niezmiennie.
Fot. Szamot Lyzab
Related Posts


4 Comments
zielona-karuzela
Muszę przyznać rację, że MMC jak zwykle pokazało klasę. Kolejny dowód na to, że dobre krawiectwo broni się samo 🙂
Gość: kelly, ddr138.neoplus.adsl.tpnet.pl
Przyznam się, że przez moment też miałam dreszcze, chociaż fotografowie chyba znienawidzili MMC za to, że to bardziej show, niż pokaz 😉 Warto było czekać 40 minut, mimo tego, że za dużo nie widziałam..tutaj jakoś liczyło się „czucie”. Przynajmniej ja miałam takie wrażenie.
judgementalem
MMC jest genialne pod każdym względem. To że robią show to ich największy atut.
Gość: szel, 84-10-112-119.dynamic.chello.pl
oj tak, MMC jak zawsze bezbłędne, piękny pokaz… Najlepsi byli ludzie, którzy szli w tym czasie przygotować stylóweczkę na afterek ;d. Wracając do tematu, MMC zdecydowanie podnosi poziom całego wydarzenia 🙂