Oto dowód, dlaczego należy być na pokazie, o którym potem ma się pisać. Na zdjęciach to wszystko wygląda zaskakująco przyzwoicie. Projekty nie powalają, ale estetycznego szoku nie ma. Natomiast na żywo… Na początku, do mrożącego krew w żyłach motywu skomponowanego przez Krzysztofa Komedę na potrzeby filmu „Dziecko Rosemary” kroczyły modelki przypominające umierające ptaki oklejone ropą naftową z jakiegoś feralnego wycieku. Jak się szybko okazało, to miał być wstęp wprowadzający nas w nastrój. Ale nastrój czego? Przerażenia? Powątpiewania? A może taki żart, że teraz jest strasznie, ale za chwilę pokażemy, na co naprawdę nas stać? Przypuszczam, że po tym spektaklu mieliśmy odczuć ulgę, że jednak cały pokaz odbędzie się w innym klimacie. Nie wiem jak inni, ale ja ulgi nie odczułam. Oczom naszym ukazał się szereg zestawów wyprodukowanych z tak brzydkich materiałów, że głowa mała. Powtarzam, nie widać tego na zdjęciach. Upiorne wrażenie potęgowało coś, co modelki miały w ustach zamiast zębów. Ponieważ co i rusz modelki zatrzymywały się, mogliśmy sobie to wszystko dokładnie obejrzeć. Nie chcę być wredna (zresztą nie o to tu chodzi), rozumiem, że nad każdą kolekcją ciężko się pracuje, ale może czasem dobrze by było zadać sobie pytanie: czy naprawdę warto? Podkreślam: nie jestem ekspertką, znam się na tyle, na ile mnie życie nauczyło, ale obecności Projektu ZOA w Alei Projektantów po prostu nie rozumiem. Więcej słów na ten temat w sobie nie znalazłam.
Fot. Szamot Lyzab
6 Comments
spotlight.blog
no cóż, na pokazie nie byłam. Skoro zdjęcia nie zachęcają do tego by kupić, to choćby były to kaszmiry i jedwabie i tak bym się nie skusiła.
Gość: kelly, ewh192.neoplus.adsl.tpnet.pl
Te zęby mnie przerażają, takie w klimacie (już minionego) święta… 😉
Gość: Zuzolińska, idu222.internetdsl.tpnet.pl
Nie widziałam pokazu na żywo. Bardzo dobrze, bo te upiorne zęby śniłyby mi się po nocach. Kilka ubrań miałam okazję widzieć i dotykać na żywo w strefie showroomów. Załamałyśmy się z Kasią i Małgosią materiałami. Nie wiedziałam wtedy, że były one zaprezentowane na wybiegu Alei Projektantów… Coś okropnego.
jagnesjag
Drugie zdjęcie odebrało mi mowę i…chęć komentowania.
Gość: lil, acez50.neoplus.adsl.tpnet.pl
Ja wiem po co te wkładki! Żeby cały czas mieć uśmiech na twarzy, a koncentrować się na chodzeniu i prezentacji czy tam prezencji;) , ale jak widać na jw foto to niektórym się ten uśmiech poprzemieszczał;)
well-dressed_mind
Nie wiem, nie znam się…ale te zęby robią coś dziwnego z twarzami…Efekt późnego Picasso. Widoczny szczególnie na zdjęciu 2 i 5.