Do stworzenia tej kolekcji Magdę Hasiak zainspirowała bohaterka pewnego filmu. Blondynka, która zapadła mi w pamięć wcale nie dzięki scenie przy lodówce, a dzięki fantastycznej garderobie. Szereg przydużych płaszczy, białe koszule noszone z nonszalancją godną albo pozazdroszczenia, albo naśladowania, a całość w kolorystyce, która absolutnie nie miała szans przyćmić jej postaci. W poniższych propozycjach nie ma dosłownych odniesień, są to raczej echa tamtych czasów. Sylwetki, rozwiązania, materiały. Przywołują wspomnienia. Na przykład czarna bluzka z odkrytymi ramionami. Mam wrażenie, że identyczną nosiła dawno temu moja mama. Zamaszyste spódnice, zaznaczona talia, kobiecość niczym nie skrępowana.
Inna sprawa, czy tego rodzaju powrót do przeszłości ma dziś sens. Dla jednych to będzie sentyment, dla innych dziwactwo, dla jeszcze innych coś kompletnie niezrozumiałego. Projektantka odważnie podążyła ścieżką już lekko przykurzoną. Moim zdaniem wyszła z tego obronną ręką, choć, nie ukrywam, wolę jej poprzednie kolekcje. Tę postrzegam bardziej jako eksperyment niż kontynuację dotychczasowych dokonań. Dlatego ogromnie jestem ciekawa, co Magda Hasiak zaprezentuje nam na wiosnę.
Fot. Radek Berent
Modekal: Aleksandra Śniatkowska
Fryzury: Łukasz Zaleski
Make up: Agnieszka Sendal
Produkcja/stylizacja: Magda Hasiak/Natalia Wichtowska
3 Comments
elakijowska
Zgadza się.Identyczną bluzkę kupiłam we Włoszech w 1987 roku.Ależ Ty masz pamięć!
nonsens
dla mnie te ubrania są cudowne! czuję się zaczarowana,
Mersace
Ne widzę tu klasy postaci granej przez Kim Basinger … Ładna sportowa kolekcja – ale bliżej do Y3 stylu niż stylu Brioni czy Armaniego