Już od jakiegoś czasu Justyna Chrabelska rezygnowała z pokazów na rzecz mini prezentacji, a nawet indywidualnych spotkań z zainteresowanymi. W październiku po długiej przerwie mogliśmy obejrzeć ją w Łodzi. Wrażenia? To niesamowite, jak podzielone mogą być zdania na temat jednego i tego samego pokazu. Ja wprawdzie nie wyszłam rozklejona, jak po MMC (redaktor Zaczyński chciał na cześć tego epizodu stworzyć koszulkę z napisem „Nie płakałem po MMC” – wciąż czekam!), ale pełna pozytywnych odczuć. Wiedziałam, czego się spodziewać, nie rozczarowałam się. Justyna Chrabelska przyzwyczaiła nas do wysokiego poziomu i dzielnie się go trzyma. Było trochę sportowo, trochę dziewczęco. Przemknęło też kilka powtórzeń z poprzednich sezonów – choć to też dla projektantki jest charakterystyczne.
Po pewnym czasie (może w okolicach, gdy ukazał się poniższy lookbook) zaczęłam rozumieć tych, których projekty Chrabelskiej nie przekonały w Łodzi. Nie mam pojęcia, dlaczego tak się stało, ale one dużo straciły na wybiegu. I wcale nie chodzi o to, że na żywo prezentują się gorzej niż na zdjęciach. Prezentują się świetnie zarówno na modelkach, jak i na tzw. statystycznych kobietach (wiadomo, nie wszystkie fasony, ale jednak). Są perfekcyjnie uszyte. Przemyślane od A do Z (od prawej do lewej, od góry do dołu). Czy to możliwe, żeby same ubrania niosły w sobie tyle skromności, że nie potrafiły się obronić przed publicznością? A w każdym razie nie całą? Że zagłuszyła je muzyka, oślepiły reflektory, zdominowała przestrzeń?
W końcu to jedna z najpiękniejszych polskich kolekcji na obecny sezon. Najwyraźniej rozmach jej nie służy. Wniosek? Zapewne najlepiej nadaje się po prostu do noszenia. Tak na co dzień. W życiu. A przecież o to w tym wszystkim chodzi.
Fot: Robert Ceranowicz
Makijaż i fryzury: Zosia Krasuska-Kopyt
Modelka: Lena / MODEL PLUS
Okulary: Massada Eyewear
5 Comments
Zuzolińska
A ja właśnie, chyba dlatego, że jetem największą fanką tych najprostszych, najbardziej „życiowych” kolekcji wyszłam bardziej poruszona z pokazu Justyny Chrabelskiej niż właśnie MMC. Może to też kwestia mojego beznadziejnego charakteru i łatwości irytowania się, do czego przyczyniła się obsuwa drugiego wymienionego pokazu. Kocham po prostu modę bardziej związaną ze streetwearem, dlatego to właśnie Chrabelska czy Szulc są bliżsi mojemu sercu.
noma
Niestety nie mogłam zobaczyć na żywo, ale wygląda na świetną kolekcję.
M.
patrząc na te zdjęcia, myślę, że każdy ciuch przygarnęłabym do swojej szafy 🙂 genialna kolekcja
kelly
W pokazach chyba jednak bardziej chodzi o efekt wow, oglądanie lookbooka to zupełnie coś innego. Chociaż piosenkę z tego akurat pokazu nucę po dziś :)) to ciuchów nie zapamiętałam. Za to do zdjęć jakoś dużo milej się wraca… I to w żadnym wypadku nie zarzut.
ZŁA
jak można promować tak krzywe nogi. Ubrania piękne.
Nogi odrażające…