Manitic to jedna z tych polskich marek, której nigdy do końca nie mogłam sklasyfikować. Po raz pierwszy trafiłam na nią w przestrzeni showroomu podczas Łódzkiego Tygodnia Mody. Zachwycił mnie odważny dobór kolorów i różnorodność modeli. Z drugiej strony to wszystko było dość chaotyczne i sama nie wiedziałam, czy to bardziej street wear, czy raczej pret-a-porter. Tak jakby to miało jakiekolwiek znaczenie… Ale pisząc o modzie muszę czasem znaleźć punkt odniesienia, a tu było ciężko. Aż do teraz. Wiosenne projekty Manitic zdefiniowały wszystko, co do tej pory budziło moje wątpliwości.
Mamy tu piękną kobiecą kolekcję, wypełnioną aż po brzegi śmiałymi i optymistycznymi roślinnymi deseniami. Przeplatane są one elementami jednobarwnymi, dopełniającymi całość. Hibiskusy i hortensje, liście palmowe – wszystko w egzotycznych kolorach, tak sugestywnych, że niemal czuć ich kwiatowy zapach. Na miejscu projektantki zrezygnowałabym kompletnie z innych wzorów (wśród wiosennych modeli znajdziemy również pepitkę w różnych rozmiarach), by skupić się tylko i wyłącznie na roślinach. Choć być może Martyna Lipińska po prostu nie chce rezygnować z szaleństwa i pewnej nieprzewidywalności, do których zdążyła nas już przyzwyczaić. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
Fot. Mikitiuk Style & Photography
Modelka: Olivia Dzierżawska
Makijaż: Patrycja Gębka
2 Comments
pyxxy
Rzeczywiście cudne są te kwiatowe wzory i mocne barwy. Piękne połączenia chyba na każdą okazję. Ja osobiście pierwszy raz stykam się z tą marką, ale na pewno nie ostatni :).
Pozdrawiam ciepło :).
kelly
O tak, też się gdzieś natknęłam – nie wiem, czy właśnie nie w Łodzi, ale też nie wiedziałam, co o niej myśleć. Ostatnio jakoś słuch zaginął i myślałam, że zniknęła…a to chyba tylko selektywny wybór facebookowej ściany 😉 Całkiem przyjemne rzeczy i ogromny plus za kolory oraz wzory. To się chwali!