Najnowsza kolekcja Agaty Wojtkiewicz, EON (którą oglądałam już dawno, ale dopiero teraz nadeszła odpowiednia na nią pora – jak widać za oknem) została zainspirowana wpływem czasu na materię. Rzecz pierwotnie nieskazitelna zyskuje rysy, pęknięcia, szlachetne podniszczenia. Wychodzimy od idealnej bieli, która z czasem gniecie się i pęka. Miedziane elementy najwyraźniej otarły się o nią, pozostawiając nieregularny odcisk grynszpanowej (trudne słowo, pożyczyłam z notki prasowej) patyny. Grają zróżnicowane faktury, połyskujące i matowe, grube i cienkie. Po raz pierwszy u Wojtkiewicz wystąpił dżins – oczywiście na potrzeby kolekcji odpowiednio potraktowany. Całość wyraźnie dzieli się na dwie części: dzienną i wieczorową. W jednej i drugiej dominują pęknięcia i niedopowiedzenia. Celowo niewykończone brzegi, elementy jakby wyszarpane (a tak naprawdę osadzone na tiulowej siatce w cielistym kolorze).
„Ta kolekcja to reakcja na tak szybko zmieniające się tendencje, na upływający czas. Jest odpowiedzią na zjawisko fast fashion. Oczywiście osadzona jest mocno w tendencjach, lecz również oparta na ponadczasowych proporcjach, sylwetkach i materiałach” – mówi sama projektantka. Przyznaję, że to interesująca interpretacja szybkiej mody. Obserwujemy stopniowo zużywające się surowce, zamiast niemal od razu je wyrzucać.
Jeszcze jednym ukłonem w stronę nieubłaganego czasu było zaproszenie do współpracy marki bro.Kat, która na potrzeby kolekcji przygotowała autorską biżuterię stworzoną z węgla wykańczanego złotem. Ten akcent sprawił, że zaliczam kolekcję EON do najbardziej przemyślanych na przestrzeni ostatnich lat. Brawo!
Fot. Szamot Lyzab