To nie będzie recenzja filmu. Mogłabym się nieźle na ten temat wypisać, nie zrobię tego. Choć produkcja wyglądała „jak milion dolarów” (nie znoszę określenia), a wpakowano w nią zapewne znacznie więcej niż ów milion, nie zrobiła na mnie zbyt dobrego wrażenia. Natomiast kostiumy – nawet jeśli wg znawców historii nie do końca poprawne – jak najbardziej. Potraktowałam je jako swobodną interpretację, wariację na temat (zresztą podobnie musiałam zrobić z „Błękitną Rapsodią” George’a Gershwina, którą orkiestra podczas balu u Gatsby’ego wykonywała dwa lata wcześniej niż została napisana). Wręcz coś, co zapewne już w tym momencie będziemy mogli po części odnaleźć w Zarze czy innym przybytku konsumpcyjnej rozkoszy. I nie, nie umniejszam pracy Miucci Prady. Wyjaśnijmy jedną podstawową rzecz. Kostiumy nie zostały zaprojektowane na potrzeby filmu. Prada zaadaptowała czterdzieści sylwetek ze swoich przeszłych kolekcji – także linii Miu Miu. Osoby śledzące wybiegi na bieżąco, spokojnie mogły rozpoznać rozwiązania, z których Prada jest znana. Misternie wyrabiane koronki, kryształowe aplikacje czy wreszcie mocne akcenty azjatyckie. Swoją drogą to zabawne, że bohaterka znalazłszy się przypadkiem w obcym bądź co bądź domu, po kąpieli w morzu miała zapewniony idealnie dopasowany jedwabny szlafrok oraz chustę na głowę. No cóż, po prostu bajka! Nie będę zdradzać fabuły, kto wie, może nie wszyscy czytali Fitzgeralda (albo oglądali najbardziej chyba znaną adaptację Jacka Claytona z Robertem Redfordem i Mią Farrow), na pewno warto się wybrać dla wrażeń wizualnych. Ale jest to dzieło które albo się pokocha, albo znienawidzi.
Zdjęcia: Warner Bros
P.S. Czytelniczka zwróciła uwagę na jedną rzecz, o której tu nie wspomniałam, choć zdecydowanie powinnam. Główną autorką kostiumów jest Catherine Martin – oskarowa pani kostiumograf. No cóż, skupiłam się na Pradzie – i tak właśnie ten okrutny świat mody wygląda.
13 Comments
elakijowska
Żaden film nie dorówna tej powieści,ale pójdę choćby dla kostiumów.
harel
No i w tej wersji nie ma Twojego Redforda 😉
bzówa
mojego też 🙂
Ola
Obawiam się, że z kostiumów widocznych na zdjęciach tylko tę kryształkową sukienkę zaprojektowała Prada. Poza nią jeszcze 40 sukienek dla statystek w scenach przyjęcia. Autorką kostiumów – i całej koncepcji wizualnej filmu – jest Catherine Martin, żona reżysera 🙂
Polecam drobiazgowy artykuł o kostiumach z tego filmu, sporo ciekawostek:
harel
Ech, niestety linki się nie wklejają – tak mam ustawione. Ale poszukam w sieci. Dziękuję za informację! O Catherine Martin w sumie powinnam była wspomnieć, ale – jak to w tym niesprawiedliwym świecie – skupiłam się na bardziej znanym nazwisku 😉
Ola
O, link się nie zamieszcza, pewnie filtr anstyspamowy – w każdym razie chodzi o artykuł na stopklatce „Wielki Gatsby: ta zniewalająca wyobraźnia”.
harel
Dzięki wielkie!
j.o.b.
u mnie na wsi nie sposób sie dostać do kina na razie, bilety w wyprzedażach się rozeszły i trza czekać, ale w przypadku jednego stwierdzenia już sie mogę zacząć spierać : otóż nie widzę nic specjalnie odbiegającego od ogólnego profilu powieści/opowieści w fakcie pojawienia się szlafroczka i chusty idealnych dla „niezapowiedzianego” gościa. w końcu ” he threw all these parties in hopes that one day she’ll wander into one of them”, nieprawdaż? 😉
j.o.b.
w przedsprzedażach, znaczy się
harel
Prawdaż 🙂
harel
P.S. Rzeczywiście, optymista. Od razu zainwestował w szlafrok 😉
j.o.b.
to nie optymizm, to ambicja 😉
olimpia
Filmu jeszcze nie widziałam, ale faktycznie, kiedy oglądałam trailery najbardziej hipnotyzowały mnie te czarujące kreacje.