Wczoraj było o kobiecie, a dziś będzie o dziewczynie. Bo najnowsza kolekcja Pola & Frank w dorosłym wydaniu podąża w stronę wiecznej nastolatki. Aczkolwiek nie tej poszukującej, zbuntowanej i niepewnej, lecz świadomej, może po prostu młodej duchem, uparcie odmawiającej stuprocentowej przemiany w kobietę. Nic w tym złego, każdy ma swoje podejście (do opisania własnego wciąż się przymierzam, może wreszcie się uda w okolicach moich urodzin – bo to dobry pretekst), tym bardziej że w przypadku tej marki dialog z dzieciństwem jest naturalny. W końcu od dziecięcych ubrań się zaczęło. Od razu zaznaczę, że brak tu (na szczęście) efektu „dzidzi piernik”, nie odnajdziemy też kiczowatych infantylnych nadruków czy kolorów. Tym razem w roli głównej występuje natura i niezwykłe roślinne grafiki (zaprojektowane przez Paulinę Zalewską-Dziedzic). Z kolei wzór „Mapa skarbów” w kolekcji dziecięcej (do obejrzenia na stronie) stworzył Jan Estrada-Osmycki.
Nowość stanowią przeźroczystości. To w zastępstwie ściągacza, to w formie motylkowych rękawków sukienki. Pikowania z poprzedniego sezonu świetnie wpasowały się w nowy. Kwiatowej kurtce bejsbolówce wróżę sporą popularność (zresztą pikówka powstała specjalnie na zamówienie marki i nie kupimy jej na metry w hurtowni Alexis). Pojawił się też nowy materiał: len. Jest spokojnie, może nawet odrobinę zachowawczo, ale do tego nas projektantki przyzwyczaiły i tym w sobie rozkochały. Dlaczego miałyby to zmieniać?
Jedyne, z czego bym zrezygnowała na ich miejscu, to szara melanżowa dzianina. Trochę głupio, że akurat im się dostaje, a nie poprzedniczkom z dwóch ostatnich wpisów czy jeszcze kilku markom, które tu grzecznie w kolejce oczekują. Może ujmę to tak: nie chodzi mi tylko i wyłącznie o Polę & Franka. Cierpię na ogólny przesyt tego surowca. Gdy ostatnio kolejna osoba zapytała, co myślę o nowych markach czy projektantach, którzy czepiają się tego melanżu jak rzep psiego ogona i za nic nie odpuszczają, odpowiedziałam, że owszem, sama w tych rzeczach chodzę i nie mam zamiaru zrezygnować, ale nowych kupować z pewnością nie będę. Wiem, że działa przyzwyczajenie, wiem, że ta dzianina jest komercyjnym pewnikiem. Ale czy istnieje szansa, żeby czymkolwiek ją zastąpić? Temat pozostawiam otwarty.
Fot. Małgorzata Turczyńska
Modelka: Kasia
Makijaż i fryzura: Polka Dźwigała
Stylizacja: Paulina Zalewska-Dziedzic
Podziękowania: Daylight Studio, Scandinavian Living Warszawa
6 Comments
Kelly
Fajne te nowości! I uwielbiam zdjęcia P&F, a gdybym miała dziecko, to pewnie nosiłoby właśnie te ubrania. Szkoda, że z ich strony zniknął sklep, bo chciałabym się zorientować, jakie są ceny najnowszych propozycji…ale to chyba znaczy jedno – czas wybrać się do showroomu 😉
ivonavice
Świetne te printy roślinne. Sprawdzają się i na T-shircie i na pikowanej kurtce. Ładnie 😀
VamppiV
Bardzo ładnie, delikatnie, nostalgicznie, ale jest w tym jakaś kobieca siła.
Jag
Kurczę, ostatni zestaw jest rewelacyjny. Faktycznie chciałoby się powiedzieć no dress no stres, bo tyle już tego, ale w wydaniu P&F jakoś mi to nie przeszkadza. Poza tym owa melanżowa dzianina ma całkiem przyjemną formę i na tę akurat bym się skusiła 😉
kasica
Nie powstrzymam się i też dodam
pytanie, a właściwie pytania: czy nie
można by już skończyć z szarą i czarną dresówką? I w ogóle z dresówką oraz kolorem szarym i czarnym? I z rozmiarem one size albo tylko M? 🙂 To nie a propos żadnej konkretnej marki, tylko całokształtu 🙂
elf
Ok tak-Kasico, zgadzam się z Tobą w 100%. Jak widzę nie tylko mnie mierzi ta maniera polskich marek to nadmiaru dresówki i tej polityki one size-to takie pójście na łatwiznę moim zdaniem. Choc akurat Pola I Frank lubię i te roślinne wzorki to bajka:)