Tego u Joanny Hawrot jeszcze nie było. Od kolorów i wzorów może się zakręcić w głowie. Prążki, hawajskie kwiaty, przeskalowane róże, wyraziste grafiki, błysk, mat… Baza jest na szczęście znajoma. Kimono zinterpretowane na nowo i dostosowane do naszych czasów. Największe wrażenie robi wzór do złudzenia przypominający suminagashi – papier zdobiony charakterystyczną techniką wywodzącą się, a jakże, z Azji (nie będę jednak zajmować stanowiska w sporze, czy powstał w Japonii, czy w Chinach). W Europie jego odpowiednikiem jest papier marmurkowy, najpopularniejszy we Włoszech (wg mojego skromnego podróżniczego doświadczenia). Ostatnie tak sugestywne nawiązanie widziałam u Driesa van Notena w jesiennej kolekcji z 2008 roku.
Projektantka pragnęła stworzyć taką kolekcję, w której jednocześnie każdy z elementów stanowić będzie skończoną całość, lecz pozostanie także integralny z resztą. Tu potrzebne są siła i odwaga, zwłaszcza w celu zrealizowania drugiego założenia. Ale udaje się, co widać poniżej. Można też to sobie wyobrazić w innych konfiguracjach. Space (tytuł projektu) ma „odzwierciedlać przestrzeń otwartą na inspiracje, pełną twórczej swobody”. To tłumaczy sporą różnorodność na przestrzeni jednego sezonu i trochę też zamyka mi usta. Bo w pierwszej chwili nie d końca mogłam się odnaleźć w tym pozornym chaosie.
Oprócz silnych kobiecych sylwetek pojawiło się kilka męskich, zdecydowanie spokojniejszych, choć nie do końca ugrzecznionych. Odrobina tu dandysa, odrobina chłopaka na wskroś współczesnego. Czyli zabieg łączenia starego z nowym, który u Joanny Hawrot sprawdza się zawsze. Uwaga, panowie, to dopiero zapowiedź większej całości.
Fot. Krzysiek Hawrot
Projekt graficzny: Agnieszka Stopyra
Modele: Maria, Michał / Fashion Color Models Agency
Makijaż, włosy: Joanna Wolff
Projektantka: Joanna Hawrot
Asystent projektantki: Agnieszka Ludwikowska
1 Comment
Karolina
O ile fasony są zupełnie nie w moim stylu, to wzory brałabym wszystkie 🙂 Nie podoba mi się tylko interpretacja postaci damskiej i męskiej przez autorkę, chodzi mi głównie o postać męską. Z każdego zdjęcia bije biedny, wrażliwy chłoptaś, do tego zawsze w krótkich galotkach. Gdzie tu miejsce na mężczyznę? Czy projektanci na każdym kroku muszą akcentować współczesny tragiczny podział: kobieta- silna, zdecydowana, mężczyzna- wrażliwy, delikatny? Czy coś tu nie jest nie tak? Skąd ta upartość, żeby nie pokazywać pierwotnego i jak najbardziej naturalnego postrzegania wrażliwości u kobiety i zdecydowania u mężczyzny? Żeby łamać stereotypy? Tu już nie ma co łamać, bo chłoptaś (a nie mężczyzna) lansowany masowo zaszczepił się w rzeczywistości. Niejednokrotnie na moim wydziale przechodziła przez usta dziewczyn sentencja „gdzie ci mężczyźni?”, a im niższy rocznik tym jest gorzej. Z utęsknieniem czekam na nowoczesną, aczkolwiek ujętą w tradycyjnie rozumianą damsko-męskość kolekcję.
Poranna refleksja trochę przydługa, ale jestem bardzo ciekawa Twojego zdania na ten temat. Pozdrawiam ciepło! Karolina