Si-Mi

Oto marka, która z powodzeniem łączy w sobie najlepsze rozwiązania zarówno projektów autorskich jak i szybkiej mody. Czy to w ogóle możliwe? Okazuje się, że owszem. Wystarczyło porzucić utarte schematy i zaryzykować. Si-Mi powstała rok temu. Już na samym początku jej twórcy zrezygnowali z dzielenia kolekcji na sezony. W każdym tygodniu w sklepie pojawia się coś nowego. Najpierw internetowym, a od dwóch tygodni warszawskim stacjonarnym. Gdzie? W miejscu idealnym, na Mokotowskiej (tak, wiem, ciężko tam zaparkować, więc nie do końca idealnym, ale nie czepiajmy się). Stała klientka nie musi się martwić, że ulubiony fason skończy się wraz z daną porą roku. Z powtarzalności marka uczyniła swój atut. Regularny przypływ ubrań zawdzięcza własnej szwalni zlokalizowanej w Warszawie. O opóźnieniach czy niedoróbkach nie ma mowy. Mamy więc do czynienia z typowymi manewrami stosowanymi przez sieciówki. Częste dostawy to najlepszy wabik, czyż nie? Za to jakość materiałów na całe szczęście od sieciówkowej znacznie odbiega. Surowce sprowadzane są z Włoch, z tych samych źródeł, w których zaopatruje się np. Rick Owens. Pojawia się nawet dzianina Missoni, ale raczej jako sezonowy deser, nie danie w stałym menu. Dla marki pracują różni młodzi projektanci, głównie polscy, choć niekoniecznie w Polsce stacjonujący. Jednak póki co nie zależy im na promowaniu własnych nazwisk. Tworzą zespół, a dzieło jest wspólne. Nad całością czuwa pomysłodawca i właściciel – Janusz Bielenia.

Główny nurt inspiracji to londyńskie ulice – możemy przeczytać na stronie. Ja dodałabym od siebie, że chyba każdy projekt został stworzony z myślą o Kate Moss. I nie, nie chodzi mi o perfekcyjną figurę czy status celebrytki. Po prostu na który ciuch bym nie patrzyła, wyobraźnia podsuwa mi obraz modelki. A zwłaszcza jej styl z przełomu tysiącleci. Ten, który kopiowałyśmy, zanim pojawiły się blogi, ba, zanim internet stał się taki szybki (pamiętam godzinne oczekiwanie na załadowanie się zdjęć jednej – słownie jednej! – kolekcji na style.com). To te setki razy wertowane magazyny z poradami „ubierz się w stylu…”, nie serwujące gotowych rozwiązań w postaci nazw sklepów czy linków, a pozostawiające naszej wyobraźni i kreatywności spore pole do popisu. Tak zapamiętałam końcówkę lat dziewięćdziesiątych i wizyta w Si-Mi obudziła te wspomnienia. Nie będę Was zanudzać opowieściami, jak to poszukiwałam długiej szarej spódnicy tuby czy flanelowej koszuli w kratę z kapturem. Po latach nagle zobaczyłam to wszystko w jednym miejscu. A ponieważ wracam do lat dziewięćdziesiątych także stylem, poczułam się jak w raju.
Cieszy bardzo, że Si-Mi nie jest zachowawcza. Trzyma się pewnej charakterystycznej estetyki, ale ma szeroko rozpostarte gałęzie. Będzie więc trochę rocka, trochę grunge’u, ale też spokój i kobiecość. Dwustronna ołówkowa spódnica po jednej stronie zwyczajnie czarna, po drugiej kryje deseń moro albo złowieszcze trupie czachy. Wielka wełniana koszula w kratę okazuje się zmyślnie dopasowana do sylwetki – posiada miejsce na to i owo. Sporo tu kaftanów i „otulaczy” – ich popularność w Polsce można wyjaśnić jednym słowem: pogoda. Nieśmiało wychodzą na światło dzienne dodatki – i tu moim zdaniem jest jeszcze sporo miejsca do wykorzystania. Na razie w ofercie znajdziemy lekkie czapki oraz wielkie drelichowe torby. Mam nadzieję, że z czasem marka się rozkręci i wspomniane gałęzie sięgną jeszcze dalej i odważniej.

Jeśli miałabym się bawić w przewidywanie przyszłości, to widzę same optymistyczne barwy. Wiem, że wkrótce Si-Mi pojawi się w innych miejscach Polski. Jeśli uda się zachować ideę, od której marka wyszła na początku, może wreszcie będziemy mieli sieciówkę plasującą się pomiędzy tymi tanimi a luksusowymi (a przynajmniej tak się określającymi). I słowo „sieciówka” przestanie brzmieć tak pejoratywnie.

simi (11)
4553590947
simi (12)
simi (13)
simi (14)
simi (15)
simi (16)
simi (17)
simi (18)
simi
simi (2)
simi (3)
simi (4)
simi (5)
simi (7)
simi (8)
simi (9)
simi (10)

Zdjęcia: Patryk Bułhak
Stylizacja: Mona Kinal, Kasia Banach
Makijaż i włosy: Lidka Winiczenko
Modelka: Ania Sakowicz
Postprodukcja: Bartek Stępień

12 Comments

  • podpis
    Posted 2 lipca 2014 14:48 0Likes

    nie jest to prawdą co piszesz, Si-Mi to marka należąca do Pana Janusza Bielenia. Nie stoją za tym żadni projektanci, pomaga marce Mona Kinal.

    • harel
      Posted 2 lipca 2014 14:53 0Likes

      Owszem, jest. Za marką stoi Janusz Bielenia, natomiast za projektami – projektanci. Wiem to od Mony Kinal, nie sądzę, żeby wprowadziła mnie w błąd :).

      • podpis
        Posted 2 lipca 2014 14:58 0Likes

        Pan Janusz Bielenia, nie Bieleń.

        • harel
          Posted 2 lipca 2014 15:03 0Likes

          Aaaaaa! Oczywiście, Janusz Belenia, teraz to błąd, już poprawiam.

          • podpis
            Posted 3 lipca 2014 10:21 0Likes

            Myślisz że jesteś taka mądra?

  • podpis
    Posted 3 lipca 2014 10:23 0Likes

    Jesteś nudna.

  • Karolina
    Posted 3 lipca 2014 13:08 0Likes

    Bardzo się cieszę, że coraz częściej firmy stawiają na sklepy w mieście a nie centrach handlowych. Mam nadzieję, że w końcu i moje miasto się obudzi, że dzięki temu ulice żyją…
    Kolekcja, pomimo iż w większości z tych ubrań nie wyglądałabym dobrze, bardzo mi się podoba, kolory, materiały… A przede wszystkim wielki plus za to, że zdjęcia robione w plenerze i w ruchu. Już mi się znudziło przedstawianie kolekcji na stojącej sztywno modelce- wszystkie pozy były takie same i nie zawsze ubrania pokazywane były w pełnej krasie 🙂 Pozdrawiam!
    ps. W przeciwieństwie do czytelnika podpis ja się tu nie nudzę.

  • Karolina
    Posted 5 lipca 2014 13:04 0Likes

    Mam nadzieję, że ktoś wreszcie stworzy markę dla kobiet wysportowanych, zdrowych, a nie chudych, które mają ładne większe jędrne pupy, szczupłą talię itd. jak Karla z Karla’s Closet…. Byłoby super 🙂

    • harel
      Posted 8 lipca 2014 10:54 0Likes

      Takie marki już istnieją, tylko nie widać tego na zdjęciach :). Ta też się do nich zalicza – słowo! Przetestowałam na sobie! (no dobra, nie jestem wysportowana – jeszcze! – ale kształtów kobiecych nie można mi odmówić)

      • Karolina
        Posted 8 lipca 2014 18:08 0Likes

        W takim razie chyba muszę wypróbować te ubrania”organoleptycznie” :), jakie marki możesz jeszcze polecić?

        • harel
          Posted 9 lipca 2014 11:13 0Likes

          Wszystkie, o których tu piszę :). Moje absolutnie ulubione na teraz to Lous i Wearso. Odkryciem jest też My Signature. No i oczywiście od lat Bynamesakke. Jeszcze Est by eS., Michał Szulc, Pola & Frank, Justyna Chrabelska, Ania Kuczyńska…

Leave a Reply