Topshop Unique

Stali czytelnicy znają moje zamiłowanie do marzeń. Dziś połączę je z zamiłowaniem do wspomnień, co stworzy mieszankę wybuchową. Oglądam sobie tę kolekcję od pewnego czasu i zachwyt miesza się z żalem. Dlaczego? Bo oto brytyjska marka Topshop, zwyczajna sieciówka przecież, co pół roku wypuszcza linię wybiegową Unique, która nie odbiega poziomem od regularnych wybiegowych kolekcji brytyjskich (i nie tylko) projektantów. Dostępna jest potem tylko w kilku wybranych miejscach (w tym w sklepie internetowym, na szczęście), a ceny ma na równie wysokim pułapie co wykonanie. I co? I znika równie szybko jak jej pięć razy tańsze odpowiedniki. Oto sukces bez dwóch zdań. Domyślam się, że jej zaistnienie poprzedzone zostało szeregiem badań, a prezentowane tendencje nie należą do przypadkowych. Warto było poświęcić na to czas i pieniądze. Efekt za każdym razem zachwyca.

I teraz sedno rzeczy. Jak jest w Polsce? Która sieciówka pokroju Topshopu pokazuje swoje kolekcje na wybiegu? A jeśli pokazuje, to z jakim skutkiem? Odpowiedź jest smutna: żadna. Mamy kilka marek z nieco wyższej półki, które od czasu do czasu się na to decydują. Linię pokazową posiada Aryton, ale niestety większość prezentowanych elementów nie wchodzi potem do sprzedaży. Deni Cler swego czasu zorganizowało pokaz, który okazał się jednym z lepszych w owym czasie. Ale potem nastąpiło długie i nieprzerwane milczenie. O łódzkich prezentacjach marek Solar czy Monnari wolę nie wspominać – marzyłam, by jak najszybciej o tym zapomnieć i się udało. W LPP przez kilka dobrych lat funkcjonował twór o nazwie Reserved Fashion (o ile dobrze pamiętam), stworzony tylko i wyłącznie na potrzeby stylistów. To były naprawdę niezłe ubrania, niestety do obejrzenia tylko w gazetach i na wieszaku w showroomie. Podobno były plany wprowadzenia go do sprzedaży, ale najwyraźniej się rozpłynęły, podobnie jak on sam.

Pamiętacie początki polskich sieciówek w latach dziewięćdziesiątych? Kraciaste i kwieciste kolekcje z Trolla, szereg sportowych koszulek frotte z Diverse’a czy lekki i kobiecy Qiosque? Cotton Club i rozłożyste sukienki do ziemi, przyprawiający o zawrót głowy wybór dżinsów w Americanosie czy Big Starze? Każdą markę można było rozpoznać na pierwszy rzut oka. Nawet jeśli część asortymentu była zamawiana na targach odzieżowych w Chinach czy gdziekolwiek indziej, nie dało się tego stwierdzić. Marka miała charakter, dbała o niepowtarzalność, każda kolekcja niosła w sobie pomysł, świeżość i budziła szczere zainteresowanie. Aktualnie gdyby nie metka, w życiu nie odróżniłabym Reserved od Top Secret czy Trolla od Mohito.
Po raz kolejny ilość pokonała jakość. I nie chodzi mi o to, że dziesięć czy piętnaście lat temu polskie ubrania z sieciówek były nie wiadomo jak wysokiego gatunku (choć po części były, z pewnością wyższego niż obecnie). Było ich zdecydowanie mniej. Siłą rzeczy wzbudzały więcej emocji. Dbało się o szczegół, pomagały w tym z pewnością mniejsze powierzchnie sklepów. Tak jak nie znoszę robić zakupów w supermarketach, tak odstręczają mnie gigantyczne sieciówki, w których towar jest upchany dokładnie tak samo jak na półkach z serami czy płynami do naczyń.
A więc marzy mi się polski Unique. I naprawdę nie wiem, dlaczego do tej pory nikt nie wpadł, by coś takiego stworzyć. Czyż nie byłoby przyjemnie pośród natłoku ciuchów „w trendzie”  znaleźć wytchnienia w postaci czegoś, co aspiruje do prawdziwej mody? Pozostawiam Was z tematem otwartym i zdjęciami letniej kolekcji Topshop Unique, której chyba nie muszę opisywać. Zrobi to sama.

P.S. Czytelniczka doniosła, że w LPP coś się jednak kroi. Oby było ciekawe.

1294@969@unique_rtw_ss14_1001
1294@969@unique_rtw_ss14_1002
1294@969@unique_rtw_ss14_1004
1294@969@unique_rtw_ss14_1005
1294@969@unique_rtw_ss14_1006
1294@969@unique_rtw_ss14_1008
1294@969@unique_rtw_ss14_1009
1294@969@unique_rtw_ss14_1011
1294@969@unique_rtw_ss14_1013
1294@969@unique_rtw_ss14_1014
1294@969@unique_rtw_ss14_1015
1294@969@unique_rtw_ss14_1018
1294@969@unique_rtw_ss14_1020
1294@969@unique_rtw_ss14_1021
1294@969@unique_rtw_ss14_1027
1294@969@unique_rtw_ss14_1028
1294@969@unique_rtw_ss14_1031
1294@969@unique_rtw_ss14_1034
1294@969@unique_rtw_ss14_1037

Zdjęcia: Topshop

6 Comments

  • Sandra
    Posted 9 lipca 2014 12:25 0Likes

    Czekam z utęsknieniem na lepsze czasy. Co do Trolla to była jedną z pierwszych marek którą nosiłam -sentyment pozostał 🙂

    • harel
      Posted 9 lipca 2014 14:09 0Likes

      Tak samo. Zaraz po India Shopach ;). Pamiętam kolejki do Trolla przed sylwestrem chyba 1998, bo „rzucili” wieczorowe sukienki. I wyczekiwanie na wiosenne i zimowe kolekcje… Co to były za czasy!

  • dj
    Posted 9 lipca 2014 14:17 0Likes

    A tu taka niespodzianka 😉

  • dj
    Posted 9 lipca 2014 14:18 0Likes
    • harel
      Posted 9 lipca 2014 15:18 0Likes

      Tak, już zalinkowałam pod tekstem. Dzięki za cynk!

  • Babooshka
    Posted 10 lipca 2014 17:34 0Likes

    Marzenia nas żywią…karmią…i nadają sens w dążeniach. A kolekcja ze zdjęć, fajna, jest kilka ciuszków, które od razy z wybiegu założyłabym na siebie. Niestety nasi projektanci prawie są nieobecni w sklepach, w sieciówkach, swego czasu Marcin Przybylski zrobił taką kolekcję, ale ogólnie, masz rację tylko metka odróżnia styl. A co najdziwniejsze ta sama firma, Zara, New Look ma całkiem inną jakość u nas czy np w Londynie.

Leave a Reply