Pierwsze skojarzenie po obejrzeniu tych ubrań z bliska? Wielbiciele Driesa van Notena powinni uściskać autorkę mocno i serdecznie. Nie chodzi mi o skandaliczne podobieństwo, a o ten podróżniczy sznyt, czerpiący stąd i zowąd garściami. Wzory w ilości jak na Polskę odważnej, choć teoretycznie gryzące się ze sobą, w praktyce dopełniające się niczym małżeństwo z długoletnim stażem. Tu wełna, tam jedwab, tkane, wyszywane, żakardowe, szlachetne. Można się nimi opatulić i ruszać w miasto, nawet przy braku pogody. Będą grzać i poprawiać humor. A przy okazji niebanalnie wyglądać.
Natasha Dziewit wciąż poszukuje. Gdy rozmawiałam z nią niedawno, myślami była już dwie kolekcje do przodu. Dla niej wszystko zaczyna się od tkaniny. Patrzy na nią, dotyka, a wyobraźnia podsuwa nowe kształty. Czasem więc z tego, co mogłoby być swetrem, powstaje płaszcz, a z tego, co egzotyczną tuniką – gigantyczny szal. Choć czasem ją kusi, by danego materiału kupić więcej, nie robi tego. Bo woli kolekcje nieduże, modnie określając, limitowane. Dostępne tylko przez chwilę, jak przedmioty, które spotykamy w podróży. Albo zdecydujemy się natychmiast, albo przepadną. Ale za to chwilę później pojawią się nowe, zupełnie inne, równie frapujące.
Tym razem projektantka udowadnia, że miejska sceneria stanowi równie dobre tło dla etnicznych wariacji, co egzotyczne krajobrazy. Kolekcję „In the mood” w sesji wizerunkowej ugruntowują proste botki Lilimill ze sklepu All about shoes (w którym zresztą możemy ubrania Nataszy kupić). Nie sposób dojrzeć tu detali, które niejednokrotnie „robią” całość, a bardzo często kryją się po lewej stronie. Więc kto na siłach i blisko, niech czym prędzej ogląda z bliska (pełna lista sklepów, w których pojawiają się projekty Nataszy tutaj). Warszawa to rzecz raczej oczywista. Cieszą więc Wilno i Berlin. A kto wie, co za chwilę?
Modelka.Karolina Kominek
Fot. Piotr M’Deck Zięba
Buty: All about shoes
2 Comments
maria
przepiekne. niby ND wpisuje sie w tendencje miejskiego luzu, bla bla bla, ale wlasnie jej rzeczy sa dla mnie oryginalne, niesamowicie kobiece, szlachetne – i, co przy cenach za ND wazne – niepowtarzalne. Dziekuje KTF, ze poprzez ich wpis na FB w ogole mialam szanse odkryc ND. Jej batystowa koszula to najpiekniejsza rzecz w mojej szafie. I niestety dla mnie – tak sie wkrecilam, ze teraz juz nie chce kupowac nic od nikogo innego (no moze poza KTF wlasnie) – choc wlasnie stylistyka ND jest dla mnie prawdziwie magiczna. Wciaz mam niewiele jej rzeczy – ale absolutnie kazda, jaka udalo mi sié zdobyc, jest teraz dla mnie bezcenna. Naprawde, cos w nich jest.
harel
Bo jedno nie wyklucza drugiego :). W końcu normcore nie oznacza nudy ;).