Proszę wyjść

Dałam Łódzkiemu Tygodniowi Mody kolejną szansę. Została zmarnowana. Po jego zakończeniu ogarnęło mnie współczucie. Ogromne. Dla wszystkich po kolei. Projektantów, widzów, redaktorów (tej garstki, która jakimś cudem się pojawiła), fotografów, modelek, obsługi, wystawców, a wreszcie dla mnie samej. Czuję, że powinnam to napisać. Z drugiej strony szkoda mi osób, które ten tekst niesłusznie skrzywdzi. Bo czy to ich wina, że brali udział w tej a nie innej imprezie? Czy mieli alternatywę?
Od poniedziałku ciągle odpowiadam na pytanie: Jak było w Łodzi? I odpowiedź jest jedna: Beznadziejnie. Pomijam aspekt towarzyski, bo ze znajomymi równie dobrze mogę się spotkać u siebie w domu, bez narażania się na tyle negatywnych bodźców. Miło było poznać nowych ludzi, z którymi znamy się tylko z sieci, ale nie o tym dzisiaj.
Rozwinięcie mojej odpowiedzi może stanowić kilka historii, które spotkały albo mnie, albo ludzi z najbliższego otoczenia, a także ogólne wrażenia osoby, która na imprezie była po raz ósmy, pełna nadziei, że tym razem będzie lepiej. Jak najkrócej i jak najkonkretniej. Bez zbędnego rozpisywania się.
1. Z pustego pierwszego rzędu przegania się mnie do tyłu ze słowami: „media siedzą w drugim”. Gdybym się przesiadła, pięć minut później zagoniono by mnie z powrotem do pierwszego. Nie mam o sobie wygórowanego mniemania, ale niech pokażą mi dziesięć osób z tam obecnych, które piszą tyle o polskiej modzie co ja (o poziomie tekstów nawet nie wspominam).
2. To samo robi się z członkami rady programowej FPFWP, żeby na ich miejscu mógł spocząć organizator imprezy. W rezultacie wychodzą i nie oglądają pokazu. Gdyby nie przypadkowe spotkanie z osobami decyzyjnymi, które zareagowały błyskawicznie, prawdopodobnie wszyscy byśmy wyjechali.
3. Gdy robię wywiad z projektantem w strefie projektanta, podchodzi do mnie obsługa i informuje, że nie wolno mi tu przebywać. Zero wyjaśnień. Proszę wyjść. Dodam, że nigdzie się nie włamałam, posiadałam odpowiedni identyfikator. Ale ponieważ moja twarz mało komu coś mówi…
4. Wszelkie próby pobrania materiałów zdjęciowych z serwera kończą się porażką. Do dziś się to nie zmieniło. Gdyby nie projektanci, nie dysponowałabym żadnymi zdjęciami.
5. Nie wiem, kto ma ostateczny wpływ na dobór projektantów i marek biorących udział w imprezie. To była najgorsza edycja pod względem poziomu i estetyki. Jeśli rzeczywiście zostały wybrane najlepsze kolekcje ze wszystkich zgłoszonych, to chyba żyję w równoległym świecie.
6. Podobnie nie wiem, kto miał wpływ na dobór modelek. Drogie dziewczyny, jeśli to czytacie, nie bierzcie do siebie tej uwagi. Istnieje szereg uroczych kobiet, które nie powinny być modelkami i koniec. Sama mam problem z chodzeniem w szpilkach, ale gdybym miała to robić zawodowo, raczej bym się przyłożyła. Nie jest Waszą winą, że FPFWP zdecydował się na wynajęcie tej a nie innej agencji.
7. Czy na którymkolwiek ze światowych tygodni mody, do których łódzki tak mocno aspiruje, znajduje się osobne wejście dla mediów zagranicznych? Rozumiem, że zapewniają tyle publikacji i rozgłosu, że warto ich dopieszczać na każdym kroku. Jeśli tak, ten punkt skreślamy. Absencja mediów polskich dojmująca.
8. Nagroda Macademian Girl Designer Award. Przede wszystkim: piękny gest, doceniam. Ale miałby sens poprzedzony nagrodami od Elle, VuMaga czy samego Fashion Philosophy. To impreza międzynarodowa, z szeregiem sponsorów i partnerów. Dlaczego jedyną nagrodę dla projektantów funduje blogerka? Czy w naszym kraju jest aż tak źle? Pomijam fakt, że została wręczona przed obejrzeniem wszystkich pokazów. Kilkanaście godzin później i sprawa prezentowałaby się znacznie lepiej.
To nie są drobne potknięcia. To poważne błędy. Przyjechałam tam z własnej woli, do pracy, za którą również z własnej woli nic nie dostaję. Utrudniano mi działanie wielokrotnie. Już mam szczerze dosyć pisania, że wszystko rozumiem, że pomyłki są wpisane w ludzką naturę itd. Ta impreza sama się pogrąża. Wizerunkowo i organizacyjnie. To nie znaczy, że nie widzę plusów. Ale, jak mawiał klasyk, Ryszard Ochódzki, „rozchodzi się o to, żeby te plusy nie przesłoniły wam minusów„. Dziś było o minusach. Plusy dzierży resztka dobrych projektantów, którzy pozostali na pokładzie tonącego okrętu. I o nich w najbliższym czasie. Dziękuję za uwagę.

26 Comments

  • Nana
    Posted 30 października 2014 14:24 0Likes

    A najgorsze w tym wszystkim jest to, że to nawet nie połowa przewinień polskiego tygodnia mody.

    • harel
      Posted 30 października 2014 16:43 0Likes

      No tak. Warto by było jeszcze dodać trzy ostatnie pokazy w niedzielę po największym afterze. W poprzednim sezonie z tego zrezygnowali, a tak mamy trójkę bardzo dobrych, ale pokrzywdzonych przez zdradliwe drinki projektantów. Bo kto się pojawił na widowni? Ja od razu przyznaję, że nie dałam rady…

      • Nana
        Posted 30 października 2014 22:37 0Likes

        Ja z OFF-ów zrezygnowałam po braku możliwości wejścia na pokaz Kas Kryst z zaproszeniem. Nie miałam ochoty ryzykować kolejnych 40 minut jazdy na Wydawniczą, żeby znowu usłyszeć „sala jest już zapełniona, więcej osób nie wejdzie”.

      • Berola
        Posted 30 października 2014 23:53 0Likes

        :(((

  • M.
    Posted 30 października 2014 15:06 0Likes

    Pamiętam, jak parę lat temu wejściówka na FW to było coś. Minęła moja pierwsza, akredytowana edycja, przyszły kolejne i z każdą z nich traciłam zapał. Również dlatego, że niegdyś jako 'redaktor’ oficjalnej gazety FW, oczywiście pro publico bono na rzecz szanownych organizatorów, na pokaz (o którym miałam napisać do ich własnej gazety!!) mogłam wejść dopiero, kiedy było miejsce na sali. Przede mną musiały zmieścić się nastoletnie, odpacykowane dziewczynki, które miały jedną przewagę na identyfikatorze: Blogger. A za wolontariat dostawałam po wszystkim papierową torbę z dyplomem, gazetami, masą ulotek i ciasteczkami z Makro.
    Od dwóch edycji to nie ja proszę o identyfikator, ale FW sam o sobie przypomina i daje wejściówkę na „B”, która prawdopodobnie daje mi miejsce w pierwszym rzędzie. Nie wiem, bo nie korzystam z niej, mam ich w nosie, ale jak mamę kocham – będę co roku brać od nich tę akredytację, żeby to moje miejsce ostentacyjnie świeciło pustką. Bo ja na tej imprezie od lat czułam się jak intruz. Oni po prostu taki mają klimat.

    • harel
      Posted 30 października 2014 17:21 0Likes

      Aż przykro czytać. A przecież nie mamy szczególnych wymagań. Ja chcę tylko mieć miejsce, z którego będę dobrze widzieć to, co potem będę opisywać. Plus możliwość spotkania z projektantem i obejrzenia kolekcji (kolejny punkt niewymieniony przeze mnie powyżej: akredytacja dla mediów nie obejmowała wejścia za kulisy). Nie potrzebuję ani szampana, ani kawioru, ani nawet wygodnego fotela, by odetchnąć między pokazami.

  • modysta_z_zawiercia
    Posted 30 października 2014 16:43 0Likes

    A ja się powtórzę… Warszawa nigdy nie popierała i nie popiera nadal tej imprezy!
    Przy pierwszych edycjach media warszawskie ciągle powtarzały coś o prowincjonalności…
    Przy następnych edycjach, gdy impreza zaczęła się rozrastać, krytykowano dobór kolekcji, także w showroomie, modelki…
    A teraz, gdy FWP właściwie już osiągnął pewną dojrzałość, krytykuje się już wszystko, jak leci. To zwykły bojkot.
    Tylko że najbardziej tracą na tym bojkocie projektanci, bo zamiast wspierać tę inicjatywę, promować nowe talenty, wspólnie walczyć dla nich o inwestorów (buyerów), próbuje się zniszczyć szansę na wejście polskiej mody na kolejny poziom rozwoju. Szkoda.
    Ja nie wiem jak tam jest od środka, ale z zewnątrz wygląda mi na to zwykły syndrom psa ogrodnika, jeżeli chodzi o podejście przemysłu kreatywnego z Warszawy.

    • harel
      Posted 30 października 2014 17:19 0Likes

      Bardzo możliwe, że masz sporo racji. Naprawdę nie mogę zrozumieć, dlaczego tak mało było wpływowych przedstawicieli branży. Dlaczego w redakcjach mówiło się otwarcie, że nie ma sensu wysyłać nawet stażystów. To naturalne, że każdą imprezę się krytykuje, bo zawsze może być lepiej. I tak, zgadzam się, najbardziej szkoda projektantów. O nich się praktycznie zapomina w tej całej dyskusji.

    • Ania
      Posted 30 października 2014 19:13 0Likes

      dokładnie „…..promować nowe talenty….” najgorsze jest, że ta impreza nie ma nic wspólnego z promowaniem nowych talentów. Co edycję Ci sami projektanci, w showroomie trzeba zapłacić minimum 1500 zł netto za stoisko na którym ledwo mieści się stand a gwarancji sprzedaży nie ma żadnej… Rozmawiałam z różnymi markami w showroomie i niektóre przez 4 dni nie sprzedały NIC! I to nie dlatego, że miały słaby asortyment, bo miały całkiem interesujący, tylko dlatego, że nie było ludzi, ludzi nie z branży a takich co chętnie kupią i będą wspierać polskich projektantów. Ale wcale mnie to nie dziwi! Impraza jak każda inna, na której trzeba zarobić na kim? właśnie na młodych markach i projektantach, które łudzą się, że to im coś da. Ile pojawiło się teraz targów i imprez na których można się wystawiać? Ceny od 500 zł wzwyż za stoisko 2 metrowe….? Tu nawet szkoda słów żeby to wszystko opisać, ocenić i skomentować… cycki opadają serio!

      • modysta_z_zawiercia
        Posted 30 października 2014 23:40 0Likes

        Aniu, oczywiście, że FWP promuje nowych projektantów. Po 5 lat istnienia polskiego tygodnia mody szerszej publicznosci znane jest już nie tylko nazwisko Zień, ale i Jemioł (p. Łukasz to, do tej pory, chyba największy beneficjent), MMC wyszło zasłużenie z cienia, a Tomaszowi Olejniczakowi ułatwiło wejście do warszawskiego światka mody celebryckiej. Z młodszego pokolenia rozgłos na pewno zyskali: Nenukko, Kas Kryst, Sowik Matyga, Kamil Sobczyk, Bola, Odio i Jakub Pieczarkowski… można tu jeszcze wymienić przynajmniej kilka nazwisk lub firm…
        A przede wszystkim FWP przyspieszył proces komercjalizacji polskiej mody, tj. umożliwienie utrzymywania się ze sprzedaży swoich projektów — zobacz ile obecnie funkcjonuje sklepów internetowych, ile oragnizuje się targów z polską modą, ile otwiera butików, także w mniejszych miastach. Tego nie było przed FWP!
        Nie rozumiem czemu się o tym zapomina kierując jupitery na narzekanie… Oczywiście widzę błędy organizatorów, mimo że nie bywam na samych pokazach; np. strona internetowa jest tragiczna i niekatualizowana i rozumiem, że konstruktywna krytyka jest niezbędna, żeby można było się rozwijać, ale na Boga!… dlaczego kosztem projektantów???

        • Berola
          Posted 31 października 2014 00:54 0Likes

          Zgadzam sie z toba w 100%, FW zapoczatkowal pewne zjawisko w polsce,pojawilo sie ,kilku nowych projektantow, noszenie ubran polskich projektantow, przestalo byc* beee.*
          Jednak ta impreza pokazala nam , jak kosztowna jest zabawa w mode, i wazny jest PR..swoja droga zastanawiam sie kto zajmuje sie PR tej imprezy?
          Giganta na glinianych nogach?

        • skrojony
          Posted 31 października 2014 07:52 0Likes

          To manipulacja. FW wcale nie wypromował polskiej mody, a wręcz o mało jej nie pogrążył w otchłani obciachu. Pięć lat temu już ten rynek był dojrzały i miał swoje gwiazdy, wspaniałe pokazy i sukcesy.
          Tymczasem FW wprowadza chaos, totalną amatorkę, odstrasza sponsorów i buyerów. Pierwsza dobrze zorganizowana impreza modowa rozjedzie łódzkie ambicje.

  • Jag
    Posted 30 października 2014 19:39 0Likes

    Jednymi słowy – robota w Łodzi nie poszła z gazem. I naprawdę podziwiam Cię, Harel, że i tak piszesz to dopiero po 8-mej edycji. Moim największym zarzutem do Fashion Week było to (oprócz wszechobecnego bałaganu), że strefa projektanta była tylko i wyłącznie dla prasy. Ktoś z plakietką bloger oczywiście nie miał tam wstępu. Bo i po co blogerzynie biednej tam wchodzić, ona ma tylko stać i robić sobie focie na ściance sponsorskiej. Teksty się nie liczą. W końcu i tak nikt tego nie czyta.

    • harel
      Posted 1 listopada 2014 18:49 0Likes

      No to teraz strefa projektanta była nie wiem dla kogo. Chyba tylko dla projektanta ;). Owszem, można tam było wejść, ale – jak widać na moim przykładzie – tylko na chwilę. Większość osób w niej obecnych stała w kolejce po darmową kawę… Blogerzy sami sobie winni niestety. Wprawdzie nie poczuwam się do odpowiedzialności za taką opinię o nas, ale mogę wskazać sporo tych, którzy się co sezon do niej przyczyniają… A że teksty się nie liczą? No wiadomo! Teraz tylko obrazki!

  • Berola
    Posted 30 października 2014 23:50 0Likes

    .-(..

  • Anita
    Posted 31 października 2014 01:09 0Likes

    Z perspektywy mojej – studentki interesującej się modą, jednorazowo wolontariuszki FW – impreza strzela sobie w kolano doborem gości. Mam wrażenie, że całkowicie wymknęło im się spod kontroli wręczanie zaproszeń. Organizatorzy podobno aspirują do poziomu światowych fashion weeków, ale tygodnie mody w Paryżu, Londynie czy NY są ekskluzywne, dla insiderów, faktycznie mają wyraźny cel – nakręcać biznes. Z roku na rok coraz więcej moich znajomych, niezupełnie nawet zainteresowanych modą, wybiera się na fashion weeka z wejściówkami, które dostali od rodziców, znajomych. Od zaproszeń na pojedyncze pokazy do karnetów VIP z dostępem do backstage. Zresztą wejście na pokaz bez zaproszenia też jest banalnie proste, czego byłam świadkiem pracując w recepcji ze 2-3 edycje temu. Dla większości z tych osób to jest po prostu okazja, żeby zrobić zdjęcie na instagrama i pokazać, że „się bywa”. To nie są pojedyncze przypadki. Nikt z nich nie zrecenzuje pokazu, nie zrobi zakupów w showroomie. Jak można poważnie traktować łódzkiego Fashion Weeka, jeżeli stał się on przede wszystkim rozrywką dla nastolatków?
    Jeżeli ktoś faktycznie zainteresowany jest tematem mody w Polsce czy ogółem, może – tak jak ja – zgłosić się do wolontariatu. Jednak ten aspekt imprezy przedstawia się równie groteskowo. Casting – przerost formy nad treścią. Kilkanaście godzin dziennie ciężkiej pracy za dyplom i gratulacje. Do tego obietnice, że przyszli pracodawcy widząc wolontariat FW w CV wycałują cię na powitanie. Podczas „mojej” edycji nawet nie wszyscy wolontariusze dostawali catering. Wynagrodzeniem miały być wejścia na pokazy, ale to w praktyce już nie było takie oczywiste. Mimo to wolontariat FW przyciąga ludzi, którzy pracują dla „zaszczytu” wręczenia identyfikatora swojej ulubionej blogerce czy wypatrzenia Jacykowa w tłumie.

  • Patryk Chilewicz
    Posted 1 listopada 2014 11:59 0Likes

    Mam nadzieję, że za rok zostaną tam blogerki aspirujące do bycia Macademian i Jessicą oraz Gavel. Polska moda robi loda, nic nowego.

    • harel
      Posted 1 listopada 2014 18:50 0Likes

      Do tej pory miałam nadzieję na jakiś lepszy rym. Ale teraz mogę tylko się podpisać pod Twoim.

  • Anna
    Posted 1 listopada 2014 11:59 0Likes

    chciałam wpleść komentarz a propos modelek – modelki były jakie były, bo ogromna większość polskich agencji modelek zbojkotowała FW – z prostego powodu – zalegają z płatnościami za poprzednie edycje. Organizatorzy musieli brac co było 😉

  • Kaśka
    Posted 3 listopada 2014 16:13 0Likes

    Kochani mam pytanie czy była przy tej edycji konferencja prasowa Fashion Week?

  • Borys
    Posted 3 listopada 2014 20:43 0Likes

    Podpisuje się po Twoim tekstem. Od czterech sezonów jeżdżę regularnie i widać diametralny spadek jakości – pokazów, modelek i organizacji. Ktoś napisał komentarz, że to impreza, która niedługo będzie przeznaczona dla nastolatek, trochę tak. Patrząc na poprzednią edycje, gdzie obok mnie w pierwszym rzędzie siedziały dwie dziewczyny, które komentowały wygląd jednej z bloggerek używając brzydszych synonimów słowa ladacznica. Sam jestem dość młody( pierwsza edycja jak miałem 16 lat) ale moje uczestnictwo na tym wydarzeniu od samego początku wiąże się z moimi staraniami do bycia tam. Teraz coraz więcej celebrytek (bez mieszkania), bloggerek za pięć groszy i zupełnie przypadkowych gości.
    W tym sezonie opuściłem FW i nie żałuje.

  • Kayka
    Posted 4 listopada 2014 01:44 0Likes

    To był pierwszy FW od paru lat, na który nie pojechałam. Szereg wydarzeń spowodował, że nie złożyłam podania o akredytację, a potem nie kupiłam wejściówki, co jest najprawdopodobniej przychylnym działaniem losu. Nawet nie miałam tego dziwnego uczucia dławienia się, jak sobie przypomniałam „hej, FW za chwilę, a ty nic w tym temacie nie robisz?”. Nawet z punktu widzenia właściciela marki odzieżowej zastanawiałam się przez chwilę, czy wystawiać nasze płaszcze w Showroomie. Płaszcze, podczas edycji jesienno-zimowej! Wedle założeń powinnam tam przyjechać z pełnymi wieszakami a wyjechać bez towaru. Ale od razu wiedziałam, że to mija się z celem, bo jako potencjalny wystawca/sprzedawca nie jestem zainteresowana taką imprezą jak FW, ze względu na niestety osoby, które przejęły ten teren. I tak, przykro mi to przyznawać, ale są to nastolatki, blogerki, słynne „ofiary Chajzera”. Cóż, a Twój komentarz mnie tylko niestety przekonał, co do mojego wyboru i przeczucia. Dobrze, że mu zaufałam i pozostałam w domu, dzięki temu mogłam wybrać się na naprawdę piękny spektakl baletowy, a zdjęcia z FW obejrzeć później w sieci.
    Bo jeśli Ciebie tak tam traktowali, i przypuszczam, że osoby z rady programowej to te, o których myślę, to co dopiero całą resztę. Pozdrawiam i głowa do góry, mam nadzieję, że tu się właśnie odbywa zjeżdżalnia na sinusoidzie polskiej mody i musi być krach i załamanie, żeby się wznieść wysoko, wysoko! 🙂

  • Ktos
    Posted 10 lutego 2015 10:44 0Likes

    witam! Bylam na FW od poczatku na wsszystkich edycjach oprocz jednej. Na wszystkich mozna bylo wytknac organizatorom szereg nieprofesjonlanych zagrywek. Przez pierwsze 5 edycji moznabylo przymknac oko i zwalic to na karb mlodosci tej wspanialej w zalozeniu imprezy. Uwazam, ze glownym problemem calego eventu sa jej glowni organizatorzy, czyli Mr. Quak. Ten pan to biznesmen z Piotrkowa Trybunalskiego a nie mentor dla calej polskiej mody. Z FW zrobil sobie swietny biznes, o to mu przedewszystkim chodzilo. Dorobil sobie bajeczke ze pomaga mlodym projektantom sie wybic poprzez organizacje pokazow ktore jak sobie sam wyliczyl, jeden kosztuje minimum 60tys zl. Moze i tak ale w Warszawie i z cala indywidualna otoczka. Sam laskawca nie bierze nic albo malo i nalezy go za to calowac w pierscien. Bzdura jakich malo. Za pokazy placi miasto Lodz i nikt wiecej. A nasz wielce szanowny dobroczynca udaje ze to jego prywatna inicjatywa. Najbardziej mnie smieszy fakt , ze miasto Lodz jest tak zdesperowane na posiadanie imprezy duzego kalibru ze przymyka nawet oczy na jego fakt nie placenia innym firmom i ludziom za wykonana prace i uslugi. Sam zainteresowany robi dobra mine do zlej gry i jesscze wydaje mu sie , ze nalezy mu sie medal. To co sie dzieje w polskiej modzie staloby sie tak czy inaczej, nazywa sie to edwulacja. Mlodzi projektanci jezdza po swiecie, to zaden problem wystawic sie w Berlinie, Wiedniu, Paryzu, Nowym Jorku czy Londynie. FW z otwartymi ramionami przyjmuja dobrych polskich projektantow/ki, targi jeszcze chetniej, a dopiero tam robi sie interesy i sprzedaje kolekcje.

Leave a Reply