Nie będę się więcej pastwić nad Łódzkim Tygodniem Mody. Było, minęło, zresztą wypisałam się w tekście „Proszę wyjść” (a i tak wciąż mi się zarzuca zbytnią łagodność). Niefortunne poprowadzenie imprezy (delikatnie mówiąc) nie wyklucza wcale obecności marek, którym warto się bliżej przyjrzeć. Acephala Fashion to jedna z nich.
Już sama etymologia nazwy marki wzbudza delikatny niepokój. Acephala bowiem dosłownie oznacza kobietę pozbawioną głowy. Mniej dosłownie, kobietę niespełna rozumu, wariatkę, choć zdecydowanie aktywną, buntującą się, podążająca za instynktem, nieracjonalną, ale też magnetyzującą, krocząca własnymi ścieżkami (to trochę jak my wszystkie czasami, czyż nie, drogie panie?). Acephala to koncept eksperymentalny igrający ze stereotypami związanymi z kobiecością, łączący w sobie modę gotową do noszenia z tematyką, wydawałoby się, od mody oddaloną o setki kilometrów. A jednak.
Pierwsza kolekcja „Attitudes Passionnelles” zainspirowana została kobietą w histerii. Pierwszym pretekstem stała się książka „Invention of hysteria” Didi-Hubermana. Autor prowokacyjnie prowokacyjnie stwierdza, że histerii to rozdział nie historii medycyny, a historii sztuki. My chcemy ją wpisać w historię mody – piszą twórcy marki, Monika Kędziora i Bartek Korzeniowski. Preteksty kolejne to próba połączenia dosłowności szpitalnych uniformów z potrzebami pret-a-porter dwudziestego pierwszego wieku. A także chęć przywołania postaci najsłynniejszych histeryczek (każda sylwetka nosi imię jednej z nich, mamy więc Augustine, Blanche, Geneviève (pacjentki doktora Charcota w Salpêtrière, aktywnie przyczyniły się do nazwania jednostki chorobowej – histerii), Idę (w nawiązaniu do prawdziwego imienia najsłynniejszej pacjentki Freuda – Dory) itd. Jak piszą Monika i Bartek, dobór zestawu do charakteru bohaterki nie jest przypadkowy.
A teraz o modzie. Bo sporo jej tu, choć wynika dość jednoznacznie z przestrzeni szpitalnej. A jednak udało się zachować dystans i nie pogrążyć dosłownością. Biel wykrochmalonej pościeli złamana została połyskującym brązem, przydymionym błękitem, a także najbardziej kontrastującą czernią. Brakuje (i całe szczęście) historii pod tytułem „kaftan bezpieczeństwa”, za to mamy ilustracje, które dopiero po bliższym spojrzeniu nabierają odpowiedniego znaczenia. Z daleka to symetryczne lub nie zgrabne wzorki pociągnięte cienką linią po białej tkaninie. Z bliska – studium wielkiego ataku histerycznego na podstawie dziewiętnastowiecznych rycin autorstwa Paula Richera. Powstały na zlecenie doktora Jean-Martina Charcota w szpitalu psychiatrycznym Salpêtrière w Paryżu, miały pomóc w identyfikacji wizualnej nowo sklasyfikowanej jednostki chorobowej – histerii. Trzy warianty nadruku zostały naniesione na szyfon, satynę i bawełnę na specjalne zamówienie we włoskiej fabryce. Fałdy i plisy materiału mają przywoływać skłębioną pościel w szpitalnym łóżku. Troczki to rzecz oczywista, poprowadzone fantazyjnie w liczbie wystawiającej na próbę nawet nieznerwicowanego człowieka. Zgrzebne tkaniny – alpaka, moher i len – przyjechały z Japonii. Powstały w niedużej eksperymentalnej firmie tkackiej. Tam też wyprodukowano tkaniny techniczne, także obecne w kolekcji. Histeria histerią, a całość wydaje się całkiem przyjazna kobiecemu ciału. Poszczególne elementy widzę w roli udanych towarzyszy zwyczajnego, codziennego życia, niekoniecznie w świecie mody.
Z niecierpliwością czekam na odsłonę jesienno zimową. I trzymam mocno kciuki, by twórcy nie wpadli w błędne koło zbyt oczywistych inspiracji (patrz: Robert Kupisz). Choć kobieta bez głowy raczej im na to nie pozwoli. Tymczasem jeszcze jedna refleksja: Ken Kessey byłby z Was dumny.
Zdjęcia: Acephala
14 Comments
K.
Ciekawa marka, dzięki za ten wpis. Szara (gołębia?) sukienka jest obłędna. Brałabym!
A co do Twojej krytyki fashion weeka – nie wiem czy byłaś zbyt łagodna, ale z pewnością Twój wpis na ten temat był zbyt powierzchowny. Może to złe słowo, ale brakuje mi teraz dobrego odpowiednika. Generalnie chodzi mi o to, że jak chcesz wyrazić swoje zdanie w sposób krytyczny, to zaczynasz pisać do czytelników, jakby wszyscy siedzieli od dawna w temacie. Zaczynasz wątek, a potem szybko urywasz na zasadzie „kto wie o co chodzi to pisać nie muszę, reszta niech doczyta gdzie indziej”. To już któryś temat tak poprowadzony. Może część osób rzeczywiście nie potrzebuje ani słowa więcej, ale ja osobiście nie śledzę „afer” modowych, czytam niewiele blogów a Twój jest jedynym o takim charakterze. Dlatego też dla mnie czytanie tak prowadzonych wpisów bywa irytujące, bo ani nie poznaję Twojej pełnej opinii, ani nie wiem do końca o co chodzi – po lekturze tamtego wpisu zastanawiałam się, po co tak w ogóle to piszesz, skoro i tak większość opinii zachowujesz dla siebie. Nie odbieraj tej części komentarza jako przytyk, to tylko moja luźna refleksja jako odzew osoby mniej wtajemniczonej, może pomocna, a może nie.
Pozdrawiam serdecznie! K.
harel
Cenna uwaga, dziękuję!
Odnośnie wpisu o Łodzi, moją opinię odczytałaś idealnie. Dlaczego? Bo wcale nie jest jednoznaczna. Jestem rozdarta i właśnie tym się z Czytelnikami chciałam podzielić. Doceniam pracę włożoną w imprezę, setki ludzi poświęcają jej co pół roku całą swoją energię. A efekty niestety są coraz gorsze. Ciężko mi to tak po prostu przekreślić, zwłaszcza słowami kierowanymi do Czytelników. Natomiast jedno jest pewne. Więcej do Łodzi nie pojadę.
Mam nadzieję, że mimo pojawiającej się czasem irytacji, masz też trochę przyjemności z wizyt na moim blogu!
K.
Czytanie Twojego bloga jest w znacznej większości przyjemnością, słowo „irytacja” może było zbyt mocne 🙂 Podoba mi się Twoja konsekwencja w prowadzeniu tematyki mody współczesnej. Tam szczerze mówiąc, to miałaś duży wpływ na kształtowanie mojego poczucia estetyki w kwestii mody (czytam Cię chyba od 2007 lub 2008 roku!). Dużo z prezentowanych przez Ciebie kolekcji jest interesująca, nawet jak sama bym się w nie nie ubrała.
Dede
Faktycznie ta kolekcja wzbudza emocje. Przyznam, że kiedy zobaczyłem pierwszą sylwetkę podczas pokazu to od razu pomyślałem, że będą kaftany i nic co nadaje się do noszenia. Myliłem się, zmieniłem zdanie kiedy przyjrzałem się detalom. Połączenie czerni i bieli są mi najbliższe więc ta kolekcja zdobywa u mnie dodatkowy plusik. Myslę, że Acephala warto śledzić. Tak ja Ty, nie mogę się doczekać następnych projektów! Jak zawsze świetny wpis, nawet nie wiesz jak bardzo Ci zazdroszczę tak lekkiego i przyjemnego ”pióra” 🙂
Dede pozdrawia! 🙂
El
Nazwa makabryczna, niestety w powszechnym użyciu występująca jako acefalia, czyli określenie płodów bezczaszkowych. Ciuchy przekombinowane, dosłowne i pretensjonalne. A żółte, zrogowaciałe pięty modelki to wisienka na torcie:(
harel
Myślę, że twórcy marki byliby zachwyceni Twoim komentarzem. Bo Acephala ma być marką, która zaczepia, wkurza i sprawia, że nam niewygodnie. Co do pięt, to one w ogóle jakieś takie wymazane błotem – podejrzewam, że także nieprzypadkowo :).
El
A tam zaraz zaczepia i wkurza… Kobieta bez głowy, a ciuchy z dupy:)
harel
Wg mnie ciuchy z dupy byłyby bardziej wygniecione 😉
hhi
Jak się nie maoryginalnego i uzasadnionego pomysłu na kolekcję to robi się właśnie coś „drażniącego”. Zawsza ten co ma najmniej do powiedzenia najgłośniej gada…
harel
Coś w tym jest i często się to zdarza. Aczkolwiek akurat Acephala mnie przekonuje.
Damian
Siemka 🙂 Swietny blog, naprawdę przyjemnie oraz miło się go czyta, pozwala odetchnac, zabrac czytelnika w nieco inny swiat, pozbawiony choc poniekad tych wszystkich codziennych obowiazkow, zmartwien, klopotow oraz nerwow, może to właśnie dlatego tak często wracam do czytania Twoich wpisow? 🙂 Kto wie 🙂
Ola
Właśnie wpadłam na twojego bloga, tworzysz naprawdę wspaniałe miejsce w sieci 🙂 Będę zaglądać częściej !
Karolina
A ja zaczynam się martwić 😉 bo mi się kolekcja baaaardzo podoba. Formy, kolory (moje ulubione), przezroczystości, dłuższe tuniki do spodni, zapięcia/wiązania na plecach, długie „tyły”. Jestem zachwycona!
Marek
nigdy jakoś specjalnie nie interesowałem się odwiedzaniem blogów – wydawało mi się, że nie można na nich zbyt wiele ciekawego znaleźć a tu niespodzianka! od godziny przeglądam rózne blogi i okazuje się, że jest na nich wiele ciekawych informacji. Dzięki temu będę regularnie odwiedzać Twojego bloga;)