Marka Solar młodnieje w oczach. I dobrze. Bo nie ma tu nic z odmładzania się na siłę i za wszelką cenę, pogoni za świeżością uzyskiwaną przy pomocy jadu kiełbasianego czy innych wybuchowych specyfików. Rdzeń – ku uldze stałych klientek – pozostaje ten sam, natomiast obudowywany jest lekkością i swobodną interpretacją niedawnych trendów. Nie piszę „najnowszych”, bo akurat tego w kolekcji nie widać. Zresztą Solar nigdy nie należał do marek, które narzucają. Raczej odzwierciedla pewne zdarzenia z niedalekiej przeszłości, sprawdzone przez bardziej zasobną konkurencję.
Co się dzieje? Pojawia się dżins – w wersji niedosłownej, lekkiej, idealnej na lato. Sporo też coraz odważniejszych deseni. Niektóre ryzykownie zapożyczone (miękkie pociągnięcia pędzlem z zeszłorocznej kolekcji Celine – entuzjastycznie kopiowanej przez wszystkie możliwe sieciówki z Zarą na czele), ale też przyjemnie nowatorskie (kurtce w deseń kolorowych pikseli wróżę spore powodzenie). Podnosi się jakość akcesoriów. Obok tych ze sztucznego tworzywa stają skórzane – odpowiednio droższe, ale też odpowiednio przyjemniejsze dla oka. Rozkręca zabawa fakturą: żakardy, ażury, tłoczenia znalazły znacznie więcej miejsca niż dotychczas. Paradoksalnie projekty konsekwentnie podążają w stronę prostoty. Nie ma już przeładowania informacji, co się w Solarze niestety zdarzało. Wiosna i lato zostały świetnie podzielone na konkretne tematy. Mam nadzieję, że w butikach stacjonarnych idea będzie kontynuowana.
Poniższa sesja wizerunkowa – wystylizowana przez Roberta Kiełba, który już drugi sezon współpracuje z marką – cytując klasyka, „otwiera oczy niedowiarkom”. Prowadzi za rękę kobiety nieco zagubione między tym, do czego się przyzwyczaiły, a tym, czego chciałyby spróbować, ale nie wiedzą, jak zacząć. Okazuje się, że nowoczesności nie muszą szukać gdzie indziej. A mnie, jako wieloletniej obserwatorce, miło widzieć, jak z sukcesem Solar podejmuje kompromis i nie tracąc dawnego ducha, powoli otwiera się na nowe.
Fot. David Vasiljevic (plener), Małgorzata Turczyńska (studio)
Modelki: Myrthe de Poel (plener), Julia Banaś (sturio)
Stylizacja: Robert Kiełb
2 Comments
AMI
Oj, a ja wolałam „stary” Solar (najbardziej taki sprzed 2-3 lat). Podobały mi się kolory, wzory na tkaninach, ręcznie malowane kwiaty i cały ten artystyczny klimat 🙂 Te projekty są zbyt kanciaste i „nowoczesne” jak na tę firmę. Szkoda.
MagdaK
Zajrzałam do Solaru zachęcona Twoim tekstem. Muszę przyznać, że biało-czarny płaszczyk mnie zauroczył, świetnie tuszuje dodatkowe kilogramy. Uważam jednak, że trochę przesadzili z ceną.