Przez długie lata problem optymalnego pakowania walizki był mi kompletnie obcy. Wywodzę się bowiem z rodziny „kamperowców”. Jeździłam z rodzicami i z siostrą po całej Europie, dach zawsze był nad głową, a pod dachem sporo miejsca. Najpierw wyściełany gąbką model przyczepy Niewiadów, potem pomarańczowa Westfalia z lat siedemdziesiątych – każde z nas miało swoją szafkę, do której można było wcisnąć zaskakująco dużo ciuchów (zabawek już nie liczę). Nie trzeba było wybierać, mieściło się wszystko. A z podróży przywoziło się jeszcze więcej. Jedynym problemem było pranie po powrocie, które trwało około tygodnia. Dziś nie będzie ani o pakowaniu, ani o podróżach. Zostałam absolutnie porwana przez pewną sesję wizerunkową, a co się z nią łączy, przeczytajcie sami.
Z każdej wyprawy przywoziliśmy klisze pełne zdjęć. Żadne tam karty pamięci po parę giga, których zawartości nikt nie ma ochoty ani oglądać, ani nawet wywołać. Na efekty czekało się tyle, ile punkt fotograficzny wymagał. A potem najlepsze ujęcia wkładało do albumu. Po latach te archiwa nabrały wartości prawdziwych skarbów. To nie tylko niepowtarzalnie uchwycone miejsca, ale przede wszystkim my, nasze zmieniające się rok po roku twarze, fryzury, ciuchy.
Gdy po raz pierwszy obejrzałam te zdjęcia, powróciło mnóstwo wspomnień. A przy okazji po raz pierwszy tak naprawdę zdałam sobie sprawę z tego, co najbardziej mnie ujmuje w marce Si-Mi. Za wizerunek odpowiadają ludzie z mojego pokolenia. Na czele stoi Mona Kinal, wulkan energii, zakochana w grunge’owych klimatach. Ilekroć ją spotkam, ma na sobie coś, o czym marzę albo teraz, albo marzyłam w latach dziewięćdziesiątych. Teraz jesteśmy w stanie spełniać swoje marzenia, realizować zapomniane plany, nawet te z dzieciństwa. Si-Mi umożliwia to nie tylko swoim klientom.
Nowy sezon czaił się powoli, kryjąc fantastyczny sekret, który wreszcie wczoraj został ujawniony. Otóż współpracę z marką podjęli Rafał Michalak (jeden z trojga założycieli MMC), Piotr Górski (znany szerszej publiczności jako Pjotr przez J), Natasza Dziewit (prowadzi działalność pod własnym nazwiskiem, co było tu parę razy odnotowane) oraz Michalina Szurgot (w tym roku robi dyplom na łódzkiej ASP, na koncie ma parę niezłych nagród). Każde z nich tworzy w charakterystycznym stylu, każde może się w stu procentach wyrazić. Czyli tak, jak motto marki nakazuje. Choć na metkach nie figuruje ich nazwisko, dość łatwo rozpoznać autora.
Rafał Michalak dobre krawiectwo zna… od podszewki. Krój i perfekcyjna forma przyciągają wzrok natychmiast. To dzięki niemu sporo w Si-Mi ciuchów nawiązujących mocno do lat siedemdziesiątych. Dopasowane, taliowane płaszcze, spodnie dzwony, marynarki z mnóstwem kieszeni. Pjotr ukochał sobie wielofunkcyjną formę. Jeśli więc cokolwiek da się nosić co najmniej na dwa sposoby, z pewnością stanowi jego dzieło. Michalina bawi się proporcją. Jej dżinsowa kimonowa kurtka z kolekcji Si-Mi wystąpiła nawet niedawno w polskim Harper’s Bazaar. Z kolei Natasza Dziewit fascynuje się klimatami podróżniczymi, stąd nawiązania do innych kultur, m.in. przepiękne kimono… w kratę. Wielkiej czwórce towarzyszy Robert Kuta. W asortymencie znajdziemy koszulki z jego nadrukami. On też zajął się graficzną obróbką dzisiejszej sesji.
Wczoraj ruszyła też całkiem nowa strona Si-Mi. Nowoczesna, intuicyjna, rozbudowana. Jasne, celem każdej marki jest sprzedaż, ale tutaj możemy zatrzymać się na dłużej i nie tylko kupować, ale oglądać, przeglądać i czytać. Strona sprytnie podpowiada, co może nam się podobać, z czym daną rzecz nosić, a także grupuje ubrania w trendy i style. Regularnie mają się pojawiać nowe sesje zdjęciowe. No i przede wszystkim: asortyment sklepu wzbogacił się w tym sezonie o dwieście trzydzieści nowych modeli. To jest coś! Jedyne, czego w Si-Mi brakuje, to więcej sklepów stacjonarnych. Na razie musimy się pocieszyć jednym jedynym – ale za to przemiłym – miejscem w Warszawie na ulicy Mokotowskiej 63. Trzymam kciuki za sieć z prawdziwego zdarzenia. To się może udać!
Fot. Patryk Bułhak
Modelka: Agatte (United for Models)
Stylizacja: Mona Kinal
Makijaż i włosy: Jaime Hernandez
Postprodukcja: Maja Racka
Projekt graficzny: Robert Kuta
1 Comment
elakijowska
Lubię to!