Warszawa. Tor wyścigów konnych Służewiec. Przeszkloną przestrzeń trybun wybudowanych w 1939 roku tym razem zapełnił nie tłum rozentuzjazmowanych graczy, lecz spory zespół pracujący nad zdjęciami do Kalendarza YES 2016. Na kawiarnianych stolikach czekały na swoją kolej prototypy biżuterii na przyszły sezon, a obok kas stanął sprzęt fotograficzny. To jedna z kilku lokacji zdjęciowych, które do niemal ostatniego dnia pozostawały tajemnicą. Po raz pierwszy miałam okazję zobaczyć, jak wygląda praca nad Kalendarzem od strony technicznej. I przyznam, że teraz jeszcze bardziej jestem ciekawa efektu końcowego.
Pierwszy Kalendarz YES ukazał się w 2010 roku. Idea była prosta. Zaprezentować biżuterię w sposób niestandardowy, zaskakujący. Nadać jej nowy kontekst, uwolnić od stereotypów, ale też zainspirować klientki do własnych poszukiwań. Opowieść zamyka się w dwunastu miesiącach, każdy rok odzwierciedla tendencje nie tylko w aspekcie biżuterii, ale też urody czy nastroju. Od samego początku do współpracy zapraszano najlepszych. Biżuterię YES fotografowali już m.in. Zuza Krajewska i Bartek Wieczorek, Mateusz Stankiewicz, Aldona Karczmarczyk czy ostatnio Agnieszka Samsel i Magda Wuensche. Historie zdarzały się i dosłowne (dorosłe wcielenia bohaterek znanych bajek), i ulotne (Maja Salamon i Maria Loks na łonie natury), i mocno osadzone w modzie (magnetyczna Patrycja Gardygajło w obiektywie Marcina Kempskiego).
Rok 2016 uderza w kontrastujące tony. Nostalgia miesza się z nowoczesnością, obraz współczesnego miasta łamany jest przez delikatne nawiązania do minionych dekad. Stylista, Andrzej Sobolewski, podkreśla, że chciał uniknąć dosłownego klimatu retro, przy jednoczesnym ukłonie w stronę przeszłości. Jego zadanie było o tyle trudniejsze, że – mimo konieczności nadania konkretnego charakteru zdjęciom – to biżuteria gra pierwsze skrzypce. Za obiektywem stanęła Agata Pospieszyńska, a bohaterką sesji została Alicja Tubilewicz, młodziutka modelka, którą możemy oglądać na światowych wybiegach oraz w edytorialach największych magazynów mody. Dokonania zawodowe nie są jednak najważniejsze w kwestii wyboru danej twarzy do Kalendarza. Choć może się to wydać dość banalne, liczy się charakter. Anna Jagodzińska, Magdalena Frąckowiak czy Zuzanna Bijoch (bohaterki lat poprzednich, zdjęcia można obejrzeć w archiwum Kalendarza YES) to nie tylko piękne kobiety i międzynarodowa kariera. Każda z nich znajduje się na innym etapie życia, ma swoją niepowtarzalną historię, niesie własną energię, indywidualność.
Biżuteria YES świetnie z tą ideą koreluje. Charakter? Jest. Historia? Owszem. Mnogość kolekcji pozwala odnaleźć taki styl, jaki najbardziej nam w danym momencie odpowiada. Żałuję, że nie mogę Wam pokazać zdjęć wzorów użytych w sesji. Z drugiej strony odkrywanie wszystkich kart w tym momencie nie miałoby sensu. Warto poczekać. Oficjalna premiera kalendarza zaplanowana jest na późną jesień.
Fot. Harel