Pamiętacie subiektywny przegląd trendów, który zrobiłam dla Was w maju? Wracam z tematem w wydaniu jesienno zimowym. Zdjęć po raz kolejny dostarczył Szymon Brzóska, znany pod pseudonimem Style Stalker. Wybrałam tendencje nieoczywiste, niekoniecznie obecne w magazynach mody, lecz z pewnością znajdujące się wokół nas. Bo czy trzeba pisać, że zimą każda z nas powinna kupić nowy płaszcz (zainwestuj w ponadczasową klasykę!), ciepłe buty (trzysta sześćdziesiąt pięć kozaków, które musisz mieć natychmiast) czy wełnianą marynarkę (poczuj się jak księżna Kate, zanim będzie za późno)? O tym przypominają zaprzedane reklamowemu diabłu media wszelkiej maści. Tymczasem warto powiedzieć jasno i wyraźnie: niczego nie powinnam, najprawdopodobniej i tak mam to w szafie. Na ulicach Londynu i Mediolanu zaczaiła się nostalgia, tęsknota za czasami, w których nie chodziło o to, by mieć wszystko z wystawy, ale o to, by w kreatywny sposób prowadzić dialog z głównym nurtem. Oto kilka prostych pomysłów, jak przeciwstawić się konsumpcyjnym pokusom.
Fot. Szymon Brzóska Style Stalker
1. Zrób to sam. Wielki powrót kreatywności. Gdy ten blog raczkował, co pewien czas wrzucałam tu różne pomysły na przerabianie ciuchów. I pamiętam, że czytelniczki to uwielbiały (ba, doczekałam się nawet własnego działu w nieodżałowanym magazynie Dilemmas). Z tajemniczych powodów robótki ręczne na parę lat odeszły w zapomnienie. A niesłusznie, bo to jeden z najprostszych (i najtańszych) sposobów na wyróżnienie się w tłumie. W absolutnie genialny sposób ogrywa temat Marc Jacobs w kolekcji na wiosnę/lato 2016, z tym że w przypadku jego ciuchów nie liczyłabym na atrakcyjną cenę. Tymczasem jedna wizyta w pasmanterii, zestaw naszywek (najlepiej dobranych tematycznie – patrz: wspomniany przed chwilą mistrz gatunku), wolne popołudnie i sprawa załatwiona. Naszywamy łaty, przyczepiamy łańcuszki, frędzle, w najgorszym razie ozdabiamy daną rzecz naklejkami. Tu z pomocą nadciąga Anya Hindmarch, której patent na oklejane torby przeciąga się przez kolejny sezon. Wersje ekonomiczne pojawiają się od czasu do czasu w sieciówkach, nie zapominałabym jednak o całkiem zwyczajnych nalepkach dostępnych w każdym sklepie papierniczym (Tiger rządzi).
2. Logomania. Jest to Gucci. Oficjalnie i bez obciachu. Im większe logo, tym lepiej. Powrót trendu zawdzięczamy Kenzo lub raczej duetowi Humberto Leon i Carol Lim, którzy w kolekcji na jesień 2012 bezwstydnie umieścili wielki napis na zwyczajnych bluzach, tym samym dając pole do popisu wszelkiego rodzaju podrabiaczom. Nagle zalegające na dnie szafy skarby z lat dziewięćdziesiątych nabrały nowej wartości. Bo co „chodzi” najlepiej? Calvin Klein, Versace i Adidas. Warto zwrócić uwagę na powrót logo w sektorze galanteryjnym. Najbardziej pożądane torebki zdobione są obecnie całkiem sporym logotypem marki, choć jeszcze niedawno pozostawało to w złym guście. A jeśli już wspomniałam pewną dekadę…
3. Lata dziewięćdziesiąte. Ponieważ ewidentnie na świeczniku znajduje się pokolenie, które dumnie wzrastało w latach dziewięćdziesiątych, nie dziwi sentyment, z jakim wracają do tekstylnych wspomnień. Jednak odkładamy na później historie typowe np. Seattle, Kurta Cobaina czy antymodę. Ożywają tematy kiczowate, boys i girlsbandy, tureckie swetry i kurtki z demobilu. Trend jest trudny, bo łatwo o przesadę. Trzeba więc naprawdę lubić to, co się wybiera ze swojej mrocznej przeszłości. Ja przyznaję się do uwielbienia dla dużych dżinsowych kurtek i kowbojskich butów (ach, Madonna na przełomie wieków…). Kreszowe dresy zostawiam odważniejszym.
4. Cukierki. Sprawa zaskakująca. Pastele jesienią? Napiszę krótko. Prada nigdy się nie myli. Jeśli proponuje na obecny sezon cukierkowe płaszcze, to nie dyskutujemy, tylko poddajemy się temu z lubością. Wspierają zjawisko dwie grupy mocno powiązane z Japonią. Kidults – czyli dorośli, którzy za żadne skarby nie chcą dorosnąć (to dzięki nim tak mocno rozwija się rynek niezwykle drogich i niezwykle infantylnych akcesoriów, np. kosmatych breloczków Fendi) oraz Decora – właściwie podgatunek przed chwilą wspomnianej. Wpiszcie w Google, bo nie da się tego opisać słowami. Naszą lokalną „kidultką” jest Areta Szpura. Z pewnością ją znacie, choćby jako połowę marki Local Heroes, a ostatnio autorkę tęczowych butów stworzonych we współpracy z Reebokiem. Stanowią one kwintesencję zjawiska.
5. Leżało. Dziś będę nadużywać słów angielskich. Ale nie ma w Polsce odpowiednika dwóch zabawnych określeń: chairdrobe oraz floordrobe. Co znaczą? Teraz pytanie do mniej poukładanych. Z pewnością macie szafy, ale gdzie zazwyczaj trzymacie swoje ubrania? Odpowiem, żeby Was nie zawstydzać. Choć doczekałam się w swoim życiu garderoby z prawdziwego zdarzenia, i tak trzymam ciuchy głównie na krześle oraz na podłodze. Dwa punkty zlokalizowane są bardzo blisko łóżka. I bardzo często o tym, co wkładam, decyduje ta odległość. O tyle się pilnuję, że jeśli dana rzecz wygląda jak psu z gardła, jestem w stanie ją nawet wyprasować. Poniższe zestawienia, choć zapewne przemyślane w najdrobniejszym detalu, wyglądają na mocno przypadkowe. Jak mawia mistrzyni podłogowej garderoby, Alexa Chung: „Looking effortless takes a lot of effort„. Warto próbować, a nuż się uda i wpadniemy w obiektyw Style Stalkerowi?
6. Sukienka babci. Jeśli chcesz być „seksi”, nie czytaj dalej. Oto najbrzydsza i najbardziej odpychająca tendencja sezonu (podziękowania dla Gucci): celowe postarzanie się. I to nie o pięć, lecz przynajmniej o trzydzieści lat (dlatego najlepiej wychodzi dwudziestkom). Oczywiście szybko okazuje się, że ani to brzydkie, ani tym bardziej odpychające. Swego czasu marzyłyśmy przecież, by wreszcie dorosnąć, a gdy to się stało, marzymy, by odmłodnieć. Ech… Do noszenia tego typu sukienek potrzebny jest tupet i silne poczucie własnej wartości. Tylko wtedy będziemy w stanie udźwignąć ciężar minionych dekad i przekuć go w milion komplementów. A gdy ktoś wam powie, że wyglądacie jak własna ciotka, podziękujcie serdecznie. Zamierzony efekt został osiągnięty.
Zdjęcia: Szymon Brzóska Style Stalker
7 Comments
Joanna
Leżało
Aśka
Oj leżało leżało 🙂 Swoją drogą to kocham taką Harel !
Gio
Przepiękne, nieoczywiste i bardzo inspirujące zdjęcia. Dziękuję bardzo za porcję inspiracji na tą gorszą część jesieni ! : )
modologia
I to jest wpis o trendach z prawdziwego zdarzenia! Powrót lat 90-tych, przeróbki i szafa ciotki… od razu czuję powiew nastolęctwa 😉 (I oczywiście mi żal kilku wywalonych ciuchów, byłyby jak znalazł na dziś ;))
bzium
Hej, fajny, ciekawy wpis. A jednak moje wewnętrzne grammar nazi nie wytrzyma i:
słowo „tendencja” to nie jest synonim słowa „trend”
za :
tendencja
1. «skłonność do czegoś»
2. «prawidłowość zarysowująca się w rozwoju czegoś»
3. «wyraźnie widoczne pozytywne nastawienie autora do przedstawianej przez siebie idei»
trend «istniejący w danym momencie kierunek rozwoju w jakiejś dziedzinie»
• trendowy
Proszę, zważajcie na słowa. One na prawdę mają znaczenie.
Pozdrawiam 🙂
harel
Dziękuję za cenną uwagę. Pozwolę się nie zgodzić, choć wiem, że dyskutowanie ze słownikiem języka polskiego to śmiałe poczynanie. Słowo „tendencja” już jakiś czas temu wrosło w polski język mody i nabrało znaczenia zbliżonego do słowa „trend”. Przyczynił się do tego język francuski i słowo „tendances” – oznaczające właśnie „trendy”. Wiem, historia hermetyczna, ale prawdziwa.
Arabella Nowak
Cudowna sukienka! Jeszcze cudowniejszy jest ten wpis, który bardzo przyjemnie się czyta.