Wszelcy okularnicy proszeni są o uwagę! Po raz pierwszy w historii tego bloga mam dla Was jakieś wieści. I w dodatku bardzo dobre. Właśnie powstała w Polsce nowa marka okularów – Muscat. Czego szuka, czym się wyróżnia i dlaczego może Was zainteresować? Poszukuje wzajemności, to na pewno. Czyli ludzi, którym nieobce kwestie estetyczne, ale niekoniecznie posiadających portfele bez dna, poszukujących czegoś w dobrej jakości za rozsądną cenę. Wyróżnia się sposobem serwowania swoich produktów, o czym za chwilę. I pozwala na bliższe poznanie bez konieczności wychodzenia z domu.
Według twórców marki Muscat w Polsce wciąż mamy niszę pomiędzy okularami z najwyższej półki a wątpliwej jakości towarem przystępnym cenowo. Jak sami mówią, od monopolu na luksus wolą monopol na dobry dizajn oraz innowacyjne pomysły. Postanowili, że bez względu na kształt oprawek, każda para będzie kosztować tyle samo. „Każdy zasługuje na to, aby patrzeć na świat przez doskonałej jakości okulary. Każdy zasługuje na to, aby nie być ocenianym przez wartość oprawek jakie nosi, ale na to, aby móc się wyrazić przez wzór, jaki dla siebie wybrał”. Modele są proste, raczej klasyczne niż awangardowe, wyróżniają się przede wszystkim poprzez kolor i wzór. Pastelowe róże i fiolety, matowe biele, nakrapiane szarości i brązy w formie kocich oczu, ikonicznych „wayfarerów” czy okrąglaków Harry’ego Pottera. Równie dobrze mógłby je nosić Woody Allen jak i Cara Delevingne. Soczewki produkuje marka HOYA. Są niezwykle wytrzymałe, znane na całym świecie. I przyznaję, nie miałam pojęcia, że powstają w Legionowie.
Muscat to na razie miejsce tylko wirtualne. Zamawiamy okulary na stronie. Jak wygląda procedura? Ponieważ warto sobie najpierw co nieco pomierzyć, marka wprowadziła usługę „home try on”. Wybieramy pięć par, a kurier dostarcza nam je do domu. Gdy podejmiemy decyzję (mamy na to pięć dni), zamawiamy swój egzemplarz, a paczkę odsyłamy. Do momentu zakupu konkretnej pary nie płacimy ani grosza. Jeśli potrzebujemy soczewek korekcyjnych, warto mieć w zanadrzu wartość rozstawu źrenic oraz wartości cylindra i osi (w przypadku astygmatyzmu) lub po prostu receptę od okulisty, którą załączamy do wybranej pary. Chyba że chcemy poszpanować zerówkami. Wtedy żadne dane nie będą potrzebne.
Hasłem promującym nową markę jest „design positive”. Co się za nim kryje? Rozwiązania maksymalnie uproszczone, ogólna dostępność, krótka i skuteczna wymiana informacji z klientem. Każda wątpliwość jest błyskawicznie rozwiązywana, kontakt z firmą świetny. Interpretacji „design positive” może być znacznie więcej. Skuteczne odnalezienie własnego stylu, dobre samopoczucie, wyrażanie siebie poprzez – na przykład – okulary. Współpraca z projektantami, którzy na kanwie klasyki potrafią stworzyć coś interesującego i niebanalnego. I wreszcie pozytywne spojrzenie na świat. Bez względu na wartość dioptrii.
Zdjęcia: Marmolada Studio
6 Comments
Mari
Bardzo ciekawy pomysł i niebanalne oprawki. Ciekawy model biznesowy, tylko skąd teraz wziąć receptę od okulisty :-).
Novel
Myślę, że od okulisty.
Artur
Stylowo 🙂
Tomasz
Dobrze wyglądają. PS. fajne autko 🙂
lotto gra online
Bardzo fajne stylizacje
harel
Bardzo fajna próba spamu :).