I love you Henri

Kogo kocha Confashion? W tym sezonie padło na trzech Henryków: jednego Francuza i dwóch Polaków. Żadnego z nich nie trzeba przedstawiać, czynię to jedynie pro forma. Pierwszy, Henri Matisse, zasłynął nie tylko charakterystycznym stylem malarskim, lecz niezwykłymi wręcz dziełami tworzonymi z papieru w technice kolażu. Pozorną prostotę nadrabiał dzikim kolorem. Drugi, Henryk Stażewski, to malarz i grafik najbardziej znany ze swoich awangardowych, geometrycznych abstrakcji. Trzeci z kolei, Henryk Tomaszewski, był mistrzem polskiego plakatu (z niekrytą radością odkryłam u siebie w domu numery miesięcznika „Ty i ja” z okładkami jego autorstwa). Co ich łączy, prócz imienia? Umiłowanie prostoty, odejmowania zamiast dodawania, bezpośredniości zamiast warstw, fundamentów zamiast bujania w obłokach. Wyznawane przez nich idee Kinga Król umiejętnie przenosi na swoją najnowszą, jesienno zimową kolekcję pod tytułem „I love you Henri”.
image
Elementy główne? Wycinanki i linie. Fowistyczne litery, kreski, uproszczone kwiaty i nieodgadnione do końca symbole nanoszone na materiały za pomocą różnych technik. Kontrafałdy, plisy, ukryte warstwy, geometryczne cięcia – gdzie nie ma koloru, tam pozostaje forma. Marka słynąca z dzianin zaczęła działać na innym polu, włączając do kolejnych kolekcji coraz więcej tkaniny. To, co pierwotne, zyskuje nowy wymiar, dzięki charakterystycznemu, ściągaczowemu splotowi i zastosowaniu prostokątnych motywów. Warto zwrócić uwagę, w jaki sposób zostały wkomponowane w całość – zachowują kształt, mimo rozciągania się materiału, oto magiczna umiejętność wizualizacji przestrzennej. Nawet jeśli to maszyna liczy oczka, ktoś musiał najpierw wpaść na ten pomysł. Barwne aplikacje na bluzach i spódnicach w magiczny sposób łączą w sobie elementy twórczości wszystkich wspomnianych artystów. Konstrukcyjne triki sprawiają, że niektóre z rzeczy wydają się inne, niż są w rzeczywistości. Kontrastowy prostokąt na sukience okazuje się wszytą w talii szeroką kolorową gumą, falbany i marszczenia zostawiają po sobie puste miejsce w tylnej części sukienek, a kontrafałdy sprytnie udają cięcie z koła. Nawet dżins występuje w nietypowej dla siebie roli, skrojony w dopasowaną sukienkę z suwakiem na plecach.
Miło widzieć, jak Confashion coraz odważniej sobie z modą poczyna. Miło też odkrywać różne detale i rozwiązania ujawniające się już podczas noszenia tych ubrań. Choć najnowsze prace Kingi niosą w sobie sporą dozę naiwności, nie ma w nich miejsca na najmniejszą pomyłkę. Odnoszę wrażenie, że marka wciąż nie jest doceniana, a szkoda. Spójrzcie poniżej i powiedzcie, czy nie mam racji?
image
image
image
image
image
image
image
image
image
image
image
image
image
image
image
image
image
image
image
image

Zdjęcia: KOTY 2
Modelka: Zosia / Mango Models
Makijaż: Paulina Kurowiak
Włosy: Edyta Kordzi Hair Stylist

1 Comment

  • k
    Posted 8 stycznia 2016 18:45 0Likes

    Noszę i polecam – wełniana sukienka sprzed 2?3? sezonów jest nie do zdarcia 🙂

Leave a Reply