Zaczęło się od sukienki. Jak na swoje czasy awangardowej i niespotykanej, z szerokimi ramionami na poduszkach, asymetrycznym atłasowym kołnierzem inspirowanym smokingową marynarką i kopertowym zapięciem. Kupionej w domu handlowym na Złotej w Warszawie. Prasowanie wiązało się z przywoływaniem w myślach i na głos wszystkich świętych, ale było warto. Komplementy sypały się jeden za drugim, jeśli ktokolwiek milczał, to kobiety zbyt zazdrosne, by wydusić z siebie coś miłego. Niektóre z nich potrafiły wspomnieć sukienkę po latach, z niemałym wyrzutem, ale już z uśmiechem. Choć wyszła z mody i trafiła głęboko do szafy, nawet ja zapamiętałam ją świetnie. Nosiła ją moja mama, a mniej więcej rok temu przekazała czarne cudo w moje ręce. Przy okazji tekstu o dyplomach SAPU wspominałam, że miałam ją na sobie podczas gali finałowej (potrzebowałam dwóch miesięcy z Chodakowską, żeby dopiąć się w talii!). I choć data zakupu to prawdopodobnie rok 1987, swojej mocy nie straciła. Napis na metce? Hexeline. Czy jest szansa, by dziś znaleźć w tym sklepie coś, co będzie działać przez kolejne trzydzieści lat?
Nie podam odpowiedzi na to pytanie. Natomiast na inne, tzn. czy jest szansa, by w Hexeline kupić hit tegorocznego lata, który da radę nosić jeszcze za rok czy dwa, jak najbardziej. Komu wydaje się, że zaczęło się w latach osiemdziesiątych i tam skończyło, niech spojrzy na kilka ostatnich sezonów, by zmienić zdanie. Sesje wizerunkowe autorstwa Marcina Kempskiego i fenomenalne stylizacje Mai Naskrętskiej przenoszą przykurzone nieco wrażenia na zupełnie inny poziom. Oto lato jak z sennego obrazu, upalne i magiczne. Mógłby o nim pisać Marquez, mógłby sfilmować Pollack. W miejscu nie do końca określonym znajduje się kobieta zawieszona w czasie. Nosi ubrania, które nie mówią o teraźniejszości, raczej opowiadają różne historie. Na sklepowych wieszakach czy w sterylnym lookbooku trudno dostrzec nawet jeden wątek. I znów okazuje się, że chodzi o kontekst. Czarna sukienka z wykruszonymi ze starości poduszkami zapewne nie przekonałaby mnie, gdyby wisiała w obcej szafie. Ale ponieważ wciąż mam przed oczami mamę, która maluje usta przed wyjściem z domu i wygląda obłędnie, mam ochotę choć w połowie powtórzyć jej stylowy sukces.
Lato wg Hexeline jest zróżnicowane. Z jednej strony takie właśnie podróżnicze, nomadyczne i odkrywcze. Z drugiej przewidywalne i niewyróżniające się. Półprzeźroczysta bomberka w paski czy siatkowa ramoneska muszą grzecznie spoczywać obok biurowych sukienek, którym słowo „charakter” do niczego nie jest potrzebne. Ale ta sesja nawet kanarkowy garnitur pozbawia ryzyka kiczu, a z białej koszuli robi numer jeden na liście niezbędnych zakupów. Mistrzostwo świata po raz kolejny.
Fot: Marcin Kempski
Stylizacja: Maja Naskrętska
Modelka: Maria Loks / D’vision
Makijaż: Aneta Kostrzewa
Włosy: Kacper Rączkowski / D’vision Art
Scenografia: Michał Zomer, Monika Zgoda
Produkcja: I LIKE PHOTO
1 Comment
JustaW
Dzieki za interesujacy artykul, terez bede tu zagladac czesto 🙂