Co powstanie, gdy połączymy najlepsze wspomnienia z Paryża, Kapsztadu i Warszawy? Wystarczy zajrzeć do Supermarket Store, by się przekonać. To miejsce na mapie stolicy i w sieci dość świeże, choć od pierwszego projektu z autorską metką w tym roku miną dwa lata. Z początku Supermarket oferował sporo ubrań marek zagranicznych, nieznanych w Polsce. Obecnie proporcja gospodarzy do gości nawet nie wyrównała się, a mocno przeważyła. Marta Kieślowska-Hryniak i Kasia Kryńska są otwarte na cały świat. Może to za sprawą różnych miejsc, w których miały okazję mieszkać, a może się po prostu z tym urodziły. Zebrały swoje doświadczenia, fascynacje i tęsknoty (za TYM boskim żakietem czy TĄ cudowną spódnicą, które jeszcze nie istnieją, ale już potrafią śnić się po nocach) i stworzyły markę, którą śmiało można określić mianem kosmopolitycznej. Obydwie studiowały w Paryżu, gdzie z zapartym tchem obserwowały inne kobiety i próbowały rozgryźć fenomen ich stylu. Dodatkowo Kasia, urodzona w Kapsztadzie, nosi w sobie miłość do afrykańskiej estetyki. Przyszedł czas na Warszawę i, jak same określają, „warszawski wdzięk”. Nie muszą mówić nic więcej, od razu wiadomo, że kochają każde z tych miast i potrafią dostrzegać ich najlepsze strony.
Supermarket zatem nosi w sobie paryską nonszalancję (marynarskie paski, lekko za duże koszulki, spodnie cygaretki), południowoafrykańskie szaleństwo (energetyczne wzory, zamaszyste falbany) i warszawski luz (dżins i kratka). Wydawałoby się to niewykonalne, by okiełznać trzy tak różne energie, a jednak kolekcje sygnowane nazwą okazują się zaskakująco spójne.
„Lip Service” powstała z myślą o wiośnie i lecie. Podzielona została na dwie części i do sprzedaży właśnie trafiła ta druga, zdecydowanie bardziej wakacyjna. Zabawne i zadziorne aplikacje zdobią całkiem zwyczajne (i zapewne właśnie dzięki temu tak udane) bluzy dresowe i pasiaste bluzki. Rękawy skracają się wraz z kolejnymi miesiącami. Pierwsza odsłona kryła nadgarstki przed zimnem, letnia jest bardziej optymistyczna i serwuje zgrabną długość trzy czwarte. Usta – motyw przewodni – występują także w formie haftu, w bardziej dyskretnej wersji. Gdy odwiedzałam Supermarket, właśnie przyjechały prosto ze szwalni bawełniane dzianinowe sukienki – białe w oliwkowe marynarskie paski, długość za kolano – z niewielkimi czerwonymi ustami na piersi. Nie ma ich na zdjęciach, spróbujcie więc sobie wyobrazić idealny strój na wakacyjny wieczór spędzany nieopodal plaży. Woskowane wzorzyste tkaniny przybyły z RPA. Projektantki nie uciekają przed bezpośrednimi nawiązaniami do afrykańskich strojów, które bywają dość infantylne. Aczkolwiek na odpowiednio pewnej siebie kobiecie prezentują się po prostu bosko, czego byłam świadkiem nieraz, pomieszkując w afrykańskiej dzielnicy Brukseli. Falbaniaste rękawy, podwyższony stan i suto marszczona baskinka, fasony przypominające odrobinę odzież dla dzieci, tylko przeskalowane na potrzeby dorosłych. Nadruki wręcz kipią kolorami, śmiało miksując największe kontrasty, okalając je czarną, graficzną linią.
Marta i Kasia wiedzą wszystko o kobiecej sylwetce. Przyznają, że najpierw testują ciuchy na sobie. A każda kobieta dobrze wie, że sama sobie jest największym krytykiem. Nietwarzowe rozwiązania po prostu nie przechodzą. Już w zeszłym roku pojawiła się spódnica Telma, z szerokim karczkiem, zapinana na rozporek, tak jak spodnie. Karczek przylega do bioder i kończy się w takim momencie, by dać efekt wysmuklenia. Wypróbowałam na sobie (bez przekonania) i… już jej nie zdjęłam. Choć nie jestem szczególną fanką spódnic. Z kolei ze skręconych szwów w t-shircie, które zwykle doprowadzają nas do szału, potrafiły zrobić atut. Umiejętnie zaokrąglone rozcięcie optycznie wyciąga sylwetkę, a rzeczony skręt…? No cóż, wprowadza element francuskiej nonszalancji. Podobnie z nogawkami spodni, które na wieszaku nie przekonują zbytnio do siebie. Zwężane nogawki przecięte pionową złotą lamówką nabierają sensu dopiero na nogach. A długość siedem ósmych odsłania dokładnie tyle, ile potrzeba. Jest też kombinezon, który dziarsko wspina się na podium tegorocznych bestsellerów. O luźnym kroju, odsłaniający ramiona, z gumką w talii i nogawkach, z delikatnej bawełny w czarno biały deseń.
„Lip Service” wprowadza wakacyjny nastrój do miasta, ale potrafi też przenieść odrobinę miejskiej elegancji na plażę. W letniej odsłonie kolekcji występują kaftany, gotowe do noszenia zarówno na kostium kąpielowy, jak i w formie tuniki do dżinsów. Przy szyi wiązane na kolorowe sznurki, każdy wykończony ręcznie wykonanym chwostem. W każdym sezonie pojawiają się akcesoria. Tym razem to nieduże skórzane torebki z motywem ust, breloczki (usta, rzecz jasna) oraz wisiorki z frędzlami, świetnie sprawdzające się także w roli paska lub bransoletki.
Warto odwiedzić pracownię Supermarket Store, znajdującą się na Saskiej Kępie przy ul. Walecznych 23/1 (najlepiej wcześniej się umówić, kontakt tutaj). Znajdziemy tam nie tylko ubrania marki, ale też fantastyczne dodatki sprowadzone z RPA: masywne naszyjniki Pichulik czy plecione kopertówki Madwa, buty z zaprzyjaźnionego butiku All About Shoes, a ostatnio patchworkowe hinduskie torby plażowe. Wciąż przybywa coś nowego, miejsce jest przytulne, a jego właścicielki przesympatyczne. Ostrzegam więc, że wpada się na szybką kawę, a wychodzi po dwóch godzinach z niedosytem rozmowy.
Fot. materiały prasowe