Siedemnasty maja. Siedemnaście elementów. Jedna nowa linia. Dwanaście możliwości stylizacji. Oto Altro w liczbach. Cóż to jednak takiego? Całkiem nowy pomysł marki Patrizia Aryton. Mini kolekcja stworzona, by wyjść naprzeciw nieco młodszej niż statystyczna klientce, a przy okazji nauczyć ją sprytnego komponowania zestawów w ramach niewielkiej garderoby. Wczoraj Altro miała oficjalną premierę w sklepach stacjonarnych, a dziś pojawi się w tym internetowym. Nazwa zaczerpnięta została z języka włoskiego i oznacza coś innego, drugiego. Pasuje idealnie, przełamany jest tu bowiem nie tylko konserwatywny styl, z którego Patrizia Aryton słynie, ale też przyjemnie obniżona półka cenowa. Najdroższa rzecz, płaszcz dyplomatka, kosztuje 599 zł, najtańsza – szorty – 229 zł. Jest zdecydowanie bardziej na luzie, niezobowiązująco i nowocześnie.
Wczorajsza prezentacja Altro zrobiła duże wrażenie. Zaskoczyły przede wszystkim lekkie formy, delikatnie ciągnące w stronę estetyki japońskiej (którą uwielbiam, jak każdy Czytelnik dobrze wie), odważne, często asymetryczne i zaskakująco wycięte. Surowe brzegi tkanego żakietu czy kieszeni sukienki, wywijany na różne sposoby kołnierz pasiastej koszuli, mankiety składane niczym Origami, a do tego sporo najróżniejszych faktur: wypukłości, chropowatości, tłoczenia – czyli wszystko to, czego nie zobaczymy nawet na najlepszym zdjęciu (a sesja przygotowana przez Bartka Wieczorka jest znakomita i – tak miało być – kompletnie w innym stylu niż ten, do którego Patrizia Aryton nas przyzwyczaiła). Oszczędność formy rekompensują detale: pęknięcia, schodkowe linie, asymetryczne poły, skosy, zakładki i oczywiście kieszenie. Bo nawet jeśli alternatywnie, niech będzie jednocześnie praktycznie. W końcu to moda przede wszystkim do noszenia.
Co ciekawe, w kolekcji znalazło się miejsce na aż dwa kombinezony. Ten przedziwny twór wywołuje skrajne uczucia, być może też właśnie dlatego projektanci wciąż tak chętnie do niego wracają. Z jednej strony totalnie niepraktyczny, o czym wie każdy, kto kiedykolwiek próbował. Z drugiej konkurencyjny dla sukienki, podobnie jak ona „robi” całą stylizację bez wysiłku (i nie grozi wypadkami, które tak chętnie udostępniają portale plotkarskie, zwykle mającymi miejsce podczas wysiadania z samochodu). Obydwa mają krótkie nogawki, jeden mocno odkryte plecy, szpicem dotykającym talii, drugi z fantastycznie skonstruowanym asymetrycznym kopertowym przodem. Jest też garnitur, który na naszym podwórku przeżywa istny renesans. Wersja Altro to stuprocentowa bawełna w dżinsowym kolorze, ze smokingowym kołnierzem i lekko rozszerzanymi spodniami w kant. Sukienki i koszule nie przylegają do ciała, jak to bywa z oficjalnymi ciuchami. Gorset oficjalności został chwilowo porzucony, zresztą mam wrażenie, że latem więcej się w tych kwestiach wybacza. Z kolei kolorystyka jak na Aryton jest ostrożna. To gra odcieniami konkretnych barw, bez sięgania po wyraziste akcenty. Mieni się granat od jasnego po prawie czarny, beż i kremowy przeplatają z szarością.
Kolejna odsłona linii Altro planowana jest na przełom listopada i grudnia. Jeśli będzie tak dobra, jak pierwsza, to… Mam tylko jedno zastrzeżenie. Możliwości stylizacji musi być więcej niż dwanaście. Te ubrania są w stanie dać przynajmniej tyle frajdy, co średniej wielkości zestaw Lego. Zakład?
A na deser ubrania w wersji solowej (wraz cenami!)
Fot. Bartek Wieczorek
Stylizacja: Anna Poniewierska
1 Comment
Marta
Dosyć ciekawa propozycja 🙂