Jak ja ich kocham! Z każdym sezonem coraz bardziej. Za pomysłowość, konsekwencję, poziom i element zaskoczenia. Korzystają z własnego dorobku, ale też dopisują nowe historie. W połowie po polsku, w połowie po grecku, realizując pomysły we Włoszech. Tym razem powstrzymam się od wspominania, zebrało się tego sporo przy poprzednich okazjach. Tyle tylko, że markę poznałam, zanim jeszcze postawiłam pierwszą literę jako Harel, a choć w owych czasach fascynowały mnie przede wszystkim niedostępne w Polsce sieciówki (jak H&M czy Topshop), wyobrażałam sobie samą siebie za wiele wiele lat, gdy będzie mnie już stać na awangardową modę, właśnie w tych ciuchach. No dobrze, wspomnę więc jeszcze butik Fashion By założony przez Kasię Piątek, gdzie można było ich kupić. To nieduże miejsce w bramie na Brackiej w Warszawie w pewnym stopniu przyczyniło się do mojej decyzji, by wreszcie zacząć pisać o modzie. Ech, i załóż sobie, człowieku, że nie będziesz ruszać przeszłości. Czy już zgadliście, o jakiej marce mowa?
Zamykam przeszłość, ale nie mogę się teraz powstrzymać przed wizją przyszłości. Widzę sieć autorskich butików w najważniejszych światowych miastach. W Warszawie też, oczywiście, najlepiej w takim miejscu, bym mogła je mijać codziennie i zaglądać przynajmniej przez szybę. Na razie musimy się zadowolić skromną ofertą na Cloudmine oraz gratulować marce obecności w multibrandach zlokalizowanych m.in. w Nowym Jorku, Tokio, Seulu, Rzymie, Neapolu, Zurychu czy Auckland. Marios, bo o nich mowa, najwyraźniej mają się fantastycznie w teraźniejszości. Kolekcja „COCOON” jest tego najlepszym dowodem.
Leszek Chmielewski i Mayo Loizou chętnie nawiązują współpracę z artystami. Swego czasu był to fotograf Kuba Dąbrowski, którego zdjęcia zostały przeniesione na ubrania, a modyfikowane poprzez gęste plisowania (zresztą patent wykorzystywany do dziś jako jeden z najbardziej charakterystycznych dla marki); grafik Karol Radziszewski (seria MARIOS DIK z 2009 roku), a także włoska marka Lorenzini słynąca z produkcji klasycznych koszul. Do współtworzenia wiosny i lata został zaproszony włoski artysta Paolo Gonzato. Kolorowy geometryczny nadruk jego autorstwa przywodzi na myśl stroje arlekinów, z tym że tu romby i trójkąty zostały pozbawione regularności, jakby zostały rozsypane na białym tle. Tle zwartym, gładkim, transparentnym lub plisowanym. Towarzyszą im jasny i ciemny denim w lekkiej dekonstrukcji, tu pęknięty, tam niedoszyty, a także dżins w ostrym pomarańczowym kolorze. Powstały z nich płaszcze, kurtki, tuniki, sukienki, spodnie, rzecz jasna, a nawet buty, które projektanci od pewnego czasu wprowadzają do asortymentu, niemałym sukcesem. To botki i kozaki utrzymane w konwencji lat siedemdziesiątych, korespondujące z kolekcją materiałowo i kolorystycznie. Jasnoniebieska wersja może śnić się po nocach.
Tytułowy kokon najprawdopodobniej nawiązuje do obszernej i wygodnej formy, którą „Mariosi” spopularyzowali już na początku swojej drogi. Jednocześnie surowej i otulającej, przyjemnie chroniącej sylwetkę lub – w zależności od interpretacji – umiejętnie maskującej. Nierzadko nakładanej warstwami i kombinowanej, do noszenia na różne sposoby. Elementy przeźroczyste nakładane warstwowo lub pojedynczo dają iluzję takiego kokonu właśnie. Z dawnych historii powracają też paski, cienkie i szerokie w nietypowej jak na letnią kolorystyce z elementami czerni. Pomysłów mnóstwo, a całość paradoksalnie dąży do jak największej funkcjonalności. Sztuka, choć istotna, nie przekreśla codziennego użytkowania ubrań. I może właśnie ten aspekt jest największym pretekstem moich wizji, o których wspomniałam na początku. Bo takie marki nie powinny stać w cieniu.
Fot: Mara Corsino
Modelka: Karolina Chruściel
Stylizacja: Lori Girgenti
Włosy i makijaż: Claudia Malavasi
3 Comments
modologia
Co tu dużo mówić: nosiłabym. Ostatnio też zastanawiałam się, na ile na moje ewoluujące preferencje odzieżowe wpłynął blog Twój oraz Efekty Uboczne. Na bieżąco śledzę nowości na Waszych blogach i w większości zgadzam się z Waszymi wyborami. A Mariosi… ech, kiecki ciut drogie, ale od czego są urodziny i gwiazdka? 😉 Serdeczności, Dominika
gray cat can fly
Super.
Marta
„ale od czego są urodziny i gwiazdka? ;)”
Właśnie na gwiazdkę otrzymałam taki prezent 🙂