Kto nie lubi podróżować, ręka w górę! Dobrze, dobrze, wiem, że niektórzy nie lubią. Ale zakładam, że jest ich mniej niż tych, którzy marzą, by wsiąść w dowolny środek transportu i ruszyć przed siebie. Ja na przykład jestem z tych, którzy odliczają dni. Kupują więc bilet odpowiednio wcześnie, a potem snują najróżniejsze plany, których – jak wiadomo – nie sposób wszystkich zrealizować. Ale to nieważne. Już samo oczekiwanie na podróż jest fantastycznym uczuciem. Zna je doskonale Ania Kruk, z którą ostatnio spotkałam się w związku z premierą wakacyjnej kolekcji biżuterii o tytule „Azymut”. To kobieta, która podróżuje bardzo często (i nie liczę tu dystansu Poznań – Warszawa pokonywanego tak często, że pojawiły się myśli o wynajęciu mieszkania w stolicy). Kto spodziewa się jednak nawiązań do poszczególnych destynacji, egzotycznych inspiracji czy lokalnych zapożyczeń, będzie mocno zdziwiony.
Choć o podróże chodzi, Ania skupia się na narzędziach i instrumentach, dzięki którym możemy się udać w dane miejsce – i to nie od dziś. Jest zatem kompas, róża wiatrów czy strzałka wskazująca kierunek, czy to na mapie, czy samochodowym GPS-ie. Ujęte zostały w delikatne kształty wykonane ze srebra i pozłacane, formy medalików z grawerowanymi symbolami stron świata, proste lub bardziej złożone (tu przykład obracającej się niczym kompas części wisiorka). Motyw strzałki to mała litera V lub wcięcie w linii bransoletki. Ażurowo – bo to charakterystyczne dla projektantki, ale też warstwowo, co w tak oszczędnej biżuterii przynosi całkiem nowy efekt. Projektantka wpadła też na pomysł dodatkowego ozdobienia danego elementu grawerowanymi… współrzędnymi geograficznymi. Na specjalne zamówienie stworzymy niepowtarzalny egzemplarz z danymi dowolnego miejsca. Może takiego, w którym spędziliśmy najcudowniejsze wakacje, albo tego, w którym trafiliśmy na miłość życia?
Miesiąc premiery nie jest przypadkowy. Czerwiec to nowy początek. Zazwyczaj kojarzy się z wakacjami, jest to też najchętniej wybierany termin ceremonii ślubnych. Obrączek w kolekcji brak, ale zmianę można zakomunikować na sto innych sposobów. Nowościom towarzyszą nie tylko urocze zdjęcia wizerunkowe, udostępniony został spory wycinek podróżniczych historii ich autorki. Archiwum to dalekie od instagramowych selfie, na których widać niewiele ponad doczepianymi rzęsami i perfekcyjnie wykonturowaną twarzą. To zdjęcia przemyślane, wartościowe, gotowe do przekazania kolejnym pokoleniom. Jak widać, na szczęście niektórzy wciąż kultywują tę niemodną ideę.
I jeszcze zdjęcia z podróży:
Zdjecia: Ania Kruk, archiwum prywatne