Natalia Siebuła – Faces

Poruszyła mnie ta sesja bardzo. Połączenie sił trzech kobiet to jedno – o tym za chwilę i przede wszystkim. Ale wnętrza, w których spędziłam pięć lat studiów, widziane w całkiem innym kontekście niż ten, do którego od dzieciństwa byłam przyzwyczajona, tknęły sam środek serca. Warszawska Akademia Muzyczna, zwana teraz Uniwersytetem (co wciąż brzmi sztucznie wg mnie, ale co zrobić) przez długi czas plasowała się na szczycie moich życiowych marzeń. Gdy się tam dostałam, musiałam mocno kombinować, co sobie teraz wymarzyć, bo w wieku lat dziewiętnastu byłam totalnie spełniona. Tło ze zdjęć znam bardziej niż dobrze. Bez przesady mogę stwierdzić, że rozpoznaję każdą deskę, każdy schodek i każde oparcie. Aż mam ochotę podziękować projektantce za obudzenie tylu dobrych wspomnień. Jednak ten lekko nostalgiczny nastrój absolutnie nie wpłynął na odbiór kolekcji. Szczerze mówiąc, jest tak dobra, że sfotografowana nawet na tle brudnej ściany by się obroniła. Faces. Trzy wizje zamknięte w jednej całości. Trzy artystki. Natalia Siebuła jest projektantką odzieży, Anna Ławska tworzy biżuterię, a Paulina Derecka zajmuje się ilustracją (jej prace możecie kojarzyć ze Studia Paprotnik). Na warsztat wzięły… oblicza kobiety. Od twarzy, naszkicowanej piórkiem i tuszem, poprzez fasony, aż do akcesoriów.

siebula-faces-22
Oczy, nos i usta zdobią zarówno bawełniane kimona i koszule, jak i srebrne wisiory i kolczyki. Japonia przejawia się tu i ówdzie, bo oczywiście to pierwsze skojarzenie na widok szerokich prostokątnych rękawów odcinanych pod pachą. Mniej oczywistą jej obecnością jest specjalny wodny atrament pigmentowy, który posłużył do wykonania nadruków. To japońska specjalność, rzecz jasna. Siebuła słynie z niezwykle kobiecych form, subtelnych, lekkich i wydobywających najpiękniejsze cechy sylwetki. Tym razem, z niewielkim wyjątkiem, więcej zakrywa niż odkrywa, stawiając na skromność i powściągliwość – też przecież bardzo japońskie cechy. Porusza się w obrębie czerni, bieli i szarości, tu i ówdzie nadrabiając fakturą, plisowaniem, marszczeniem czy przeźroczystością. Są dobrze znane zakładki, pęknięcia i zaokrąglenia. Czerń i biel, zwłaszcza w akademickim otoczeniu, nabierają tej specyficznej, delikatnie egzaminacyjnej elegancji. Albo, jak kto woli, koncertowej. Zwłaszcza nietuzinkowe elementy, jak ręcznie plisowana czarna spódnica – wykonywana tylko na specjalne zamówienie – albo transparentny dwuwarstwowy kombinezon z wiskozy o różnej gęstości. Sporo tu ducha vintage. Wspomniany kombinezon aż się prosi o poduszki, które zmieniłyby go w autentyk z lat osiemdziesiątych. Również klasycznej żorżetowej plisowanej spódnicy daleko do najnowszych propozycji Stelli McCartney czy pana Gvasalii: plisy są znacznie szersze, a długość zdecydowanie bardziej szkolna.
Anna Ławska również postawiła na oszczędność, umieszczając elementy twarzy na niedużych srebrnych okręgach – a przy okazji tworząc oprawę dla pozostawionych samym sobie oczu, nosów, rzęs czy brwi. Paulina Derecka naszkicowała twarze spokojne, wręcz obojętne, chociaż powielone na nadrukach zaczynają się wpatrywać w otoczenie dość intensywnie, wprowadzając dreszczyk emocji. Chyba lepszego momentu na zamanifestowanie kobiecej siły nie mogły sobie panie wymyślić. Mocno liczę na ciąg dalszy tej współpracy.

Fot. Piotr Czyż
Modelka: Julia Jula Głowacka – Partisan Models
Makijaż i włosy: Ala Gabillaud

2 Comments

  • Olga
    Posted 13 grudnia 2016 20:30 0Likes

    A mi się te buźki od początku kojarzą z biżuterią Kopi i odczuwam lekki niesmak. Ale może niesłusznie.

  • Anastazja
    Posted 21 grudnia 2016 14:35 0Likes

    uwielbiam ją

Leave a Reply