Spragnieni piękna

Wystawa obrazów, plakatów, rzeźb, mebli, akcesoriów i strojów z okresu dwudziestolecia międzywojennego, pokaz stworzonych specjalnie na tę okoliczność przez polskich projektantów sukni, a wreszcie wieńczący przedsięwzięcie wielki bal dobroczynny – tak Stowarzyszenie „Przyjaciele MNW” świętuje swoje stulecie. Wystawę, której kuratorką jest pani Renata Higersberger, już można odwiedzać, potrwa do 26 marca, odbywa się w głównej siedzibie Muzeum Narodowego w Warszawie i dosłownie przenosi w czasie. Pokaz mody odbył się w miniony czwartek, swoje prace zaprezentowali ZUO Corp., Michael Hekmat, Bizuu, Michał Szulc, Lidia Kalita, Serafin Andrzejak, Weave, Le Brand, Joanna Klimas oraz MMC. Suknie zostały zlicytowane, a uzyskane kwoty – podobnie jak te ze sprzedaży biletów na bal – zasilą konto Muzeum. Skoro już przy balu jesteśmy… Inspirowany imprezami organizowanymi przez przyjaciół największych muzeów na świecie (choćby Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku) odbędzie się 27 lutego. Wstęp jest płatny, a celem – zgromadzenie osób zainteresowanych zarówno sztuką, jak i niesieniem tejże finansowej pomocy.

Spragnieni Piekna
Stowarzyszenie „Przyjaciele MNW” postawiło przed dziesiątką projektantów wcale nie takie łatwe zadanie stworzenia kreacji inspirowanych dwudziestoleciem międzywojennym, na tyle jednak uniwersalnych, by spełniły współczesne wymogi balowego dress code’u oraz były w stanie sprostać wymaganiom niekoniecznie perfekcyjnej sylwetki. Dominowała czerń, co w żadnym stopniu nie było dziwne, jednak bez względu na dość okrojone spektrum kolorów największą przyjemność sprawiało odnajdywanie charakterystycznych cech przypisanych poszczególnym twórcom. Dekadenckie frędzle u Lidii Kality, zmyślne warstwy u Michała Szulca, delikatność u Michała Hekmata czy spektakularność MMC. Kolektyw Weave znów postawił na zaskakujące połączenia surowców – i nie wiem, jakim cudem koronkowa aplikacja zamienia się w pióra, ale dla nich najwyraźniej nie ma rzeczy niemożliwych. Stęskniłam się za ZUO Corp., więc ucieszyła mnie ich obecność i asymetryczna suknia ze stójką i pomarańczowa lamówką. Joanna Klimas to prostota i skromność. Le Brand – paryska nonszalancja. Jedna i druga marka postawiła na odcień starego złota. Bizuu – słodycz i dziewczęcość (ich białą suknię z chęcią bym wylicytowała, gdybym w najbliższym czasie brała ślub). A twórczością Serafina Andrzejaka nie miałam do tej pory styczności, ale odwaga w połączeniu najróżniejszych materiałów zaintrygowała.
Jestem pełna podziwu dla Stowarzyszenia, ogrom pracy włożony w organizację imprezy można było odczuć w każdym szczególe. Choreografią i oprawą muzyczną czwartkowego pokazu zajął się Maciej Majzner. Z zainteresowaniem, a nawet odrobiną zazdrości obserwuję jego działania. Posiada on nadzwyczajny zmysł, jeśli chodzi o dobór odpowiedniej muzyki do sytuacji. Wybór projektantów konsultował Robert Kiełb i zorganizował to tak dobrze, że – choć każda sylwetka wyszła spod innego, że tak się wyrażę, ołówka – całość współgrała i pozostała przyjemna w odbiorze. Wszystkich chętnych do wzięcia udziału Balu Charytatywnym odsyłam do źródła, a Czytelników zostawiam z dokumentacją fotograficzną minionego wydarzenia.
P.S. Specjalne podziękowania dla Małgorzaty Wandzel – osoby, bez pomocy i energii której wydarzenie nie miałoby szans się odbyć – oraz dla Michała Suchory – w skrócie pisząc, człowieka orkiestry.

Fot. Jacek Kurnikowski / AKPA

Leave a Reply