Kiedy wydawało się, że jest idealnie, oni wrócili z czymś jeszcze lepszym. Albo po prostu udoskonalonym. Mowa o Molehill, marce wciąż młodej, ale coraz popularniejszej. Z pewnością za sprawą bardzo dobrych projektów, ale też wyróżniającej się coraz mocniej charakterystycznej estetyki, surowej, oszczędnej i w sposób ultra nowoczesny eleganckiej.
Jesienno zimowa odsłona to nowe kształty i kolory. Oprócz modeli, które prawdopodobnie będą dostępne jeszcze długo (bo po co wycofywać się ze świetnych pomysłów?) pojawiły się lekko zmiękczone i zaokrąglone w formie, za to wciąż ze sztywnej, przyjemnie poddającej się działaniu czasu skóry. Czerń i naturalny beż mają teraz towarzystwo musztardowej żółci (osiągniętej poprzez specjalny sposób impregnacji) oraz brązowego, tłoczonego krokodyla, z delikatnym ciemnozielonym akcentem w postaci zamka błyskawicznego. Jeśli to technicznie możliwe, torby szyte są z jednego płata skóry bydlęcej, co gwarantuje dużą wytrzymałość, nawet na brutalne działanie czasu. Zresztą czas, nawet nieubłagany, dla Molehill ma być sprzymierzeńcem, nadając skórze jedyny w swoim rodzaju wygląd, odrobinę patyny i szlachetnego zużycia.
I znów torby powstały w kilku rozmiarach: od poręcznych, mieszczących najpotrzebniejsze drobiazgi, po weekendowe, bardzo pojemne. Jedyną wadą tych ostatnich jest ciężar – tak solidnej skóry nie da się odchudzić, a jest jej tu, delikatnie mówiąc, sporo. Lepiej zatem planować weekend na czterech kółkach niż maraton między dworcem i lotniskiem. Albo zacząć porządnie trenować biceps. Prócz toreb mamy do wyboru etui (z powodzeniem realizują rolę kopertówek) i saszetki. A ponieważ lada moment nowy sezon, niecierpliwię się bardzo, czym tym razem Molehill nas zaskoczy…
Zdjęcia: Molehill
3 Comments
Jag
Tutaj wystarczy jeden komentarz: piękne!
elf
Są super, podziwiam ich i chcialabym kupic Fujijamę:) no i gdyby mieli jakąs sredmiej wielkosci torbe na co dzien to bym wzieła:)
Joanna
Śliczne, robi wrażenie.