Uwielbiam te odkrycia i wciąż nie mam dość. Choć wieść niesie, że przesyt, smutek i żal, ja wciąż znajduję nowe powody do radości. Jak to możliwe? Od dawna powtarzam, jest tyle innych zmartwień wokół, że moda naprawdę nie powinna nam spędzać snu z powiek. Zatrzymujmy wzrok na tej dobrej, zamiast przyczajać się na potknięcia tej, delikatnie mówiąc, słabszej. Zresztą niejednokrotnie ze słabszej też coś dobrego wyrasta (a dobra czasem zjeżdża na samo dno – ale o tym tu na pewno nie będzie). Dziś kilka debiutów, na tyle interesujących, by zacząć się lepiej im przyglądać. Marki te wystartowały w zeszłym roku, w większości przypadków mają za sobą pierwszą kolekcję i przygotowują się właśnie do kolejnej. Kategorie różne, bo i torby, i biżuteria, i – ma się rozumieć – ubrania. Wszystko produkowane w Polsce. Gotowi?
1. Momu. Jeśli myślicie, że haftowane bluzki są dla grzecznych dziewczynek, musicie zweryfikować swoją opinię. Tu rysunki mówią głośniej niż słowa, zaczepiając, prowokując, ale też skłaniając do refleksji. A jeśli trafimy na wypowiedź słowną, sprytnie komentuje ona sytuacje, z którymi wciąż muszą mierzyć się kobiety, mimo że mamy już dwudziesty pierwszy wiek. Forma przekazu najprostsza z możliwych, za Katharine Hamnett, na wymownym białym lub czarnym tle zwykłej koszulki. Ilustracje słodko gorzkie, w naturalnych tonacjach, z akcentami krwistych paznokci, błękitnych łez lub zielonych liści. Na razie z Momu można się skontaktować za pośrednictwem Facebooka.
2. Gosia Orłowska Designs. Choć biżuterii mamy w Polsce sporo, Gosia Orłowska zaskoczyła mnie całkiem nowym do niej podejściem. Zamiast nadawać rzeczom nowy kształt, projektantka trzyma się piękna natury, oprawiając je tylko w odpowiednią ramę. W portfolio marki znajdują się już cztery kolekcje, każda w nieco innym stylu, każda na swój sposób oryginalna. Gosia Orłowska łączy różne techniki, turkusy osadza w pozłacanym różowym złotem srebrze, szklane kamienie obrzuca szydełkowym splotem, a surowym druzom daje bite mosiężne (złoconą) otoczenie. Całość jest kolorowa, radosna, z zachowanym najwyższym poziomem wykonania. Brawo!
3. Hollie. Czarnych skórzanych torebek nigdy za wiele. Widzę to po swojej garderobie, garderobie znajomych oraz wciąż znikających z półek modelach, zawsze, obowiązkowo, niezmiennie w kolorze czarnym. Bo, choć niektórzy powiedzą, że nudne, one zawsze się dopasują i o wiele dłużej będą dobrze wyglądać niż kolorowe odpowiedniki. Do każdego z klasycznych modeli Hollie można doczepić brelok – frędzelek, co zwłaszcza w przypadku tego mocowanego na dużym metalowym kółku, zapewnia świetny efekt i natychmiastową metamorfozę. Ciekawym rozwiązaniem jest zastosowanie wodoodpornego materiału w roli podszewki. Praktyczne i rozsądne.
4. Porte Prive. Odpowiedź na wszystkie trudne momenty spędzane przed szafą pełną ubrań, z konkluzją „znów nie mam co na siebie włożyć”. Rzeczy eleganckie, efektowne i wykonujące całą robotę za nas. Mocno zaznaczone ramiona czarnego płaszcza czy „ramoneski”, dopasowana „mała czarna” z gigantycznymi rozkloszowanymi rękawami czy geometryczne pęknięcia niebanalnych konstrukcyjnie bluzek zapewnią mocne wejście, gdziekolwiek się byśmy nie wybierały. W stałej sprzedaży m.in. cztery rodzaje kurtek inspirowanych strojem motocyklowym, dopracowane do perfekcji pod każdym względem. Porte Prive oferuje także szycie na miarę, zarówno z możliwością wprowadzenia zmian w gotowym projekcie, jak i realizacją wzorów na specjalne zamówienie.
5. Atomy. Skórzane maleństwa prosto z Gdańska. Torby i akcesoria do noszenia solo lub w komplecie. Poszczególne moduły inspirowane są kolistymi kształtami, co świetnie uzasadniają zdjęcia publikowane na Instagramie marki (skądinąd jednym z najfajniejszych wśród prowadzonych przez polskie firmy). Ideą Atomów jest tworzenie w zgodzie z metodą efektywnego zarządzania produkcją (tzw. Lean Manufacturing – co ciekawe, koncepcja powstała w oparciu o zasady i narzędzia Systemu Produkcyjnego Toyoty), czyli w największym możliwym skrócie sięganie po jak najwyższą jakość w jak najkrótszym czasie przy minimalnym marnowaniu surowców. Ze skrawków, które zostają z większych form, produkowane są mniejsze, zatem odpadów w Atomach praktycznie nie ma. Na razie projekty dostępne są na Cloudmine, wkrótce rusza sklep internetowy.
2 Comments
Egzekutor
Skonczy sie na sprzedazy przez net, ktora ledwo wystarczy na pokrycie kosztow dzialalnosci. Projektantow jest juz w Polace za duzo. Malo kto osiaga dobre wyniki sprzedazy. Pozdrawiam
Joanna
To Atomy mnie bardzo zaciekawiło, lubię takie torebeczki. 🙂 Dzięki za info!