Warto pamiętać, kto przecierał szlaki. Nie wiem, czy Marios opisywać w kategorii marek polskich, bo w Polsce byli dawno, a od czasu dostępności w butiku Fashion By w podwórku na Brackiej minęła ponad dekada. Szczęśliwie stacjonują sobie w Mediolanie, sprzedając w sklepach „multibrandowych” na całym świecie, organizując profesjonalne spotkania dla kupców (które zawsze opłakuję rzewnymi łzami, bo są daleko daleko ode mnie, a kiedyś chciałabym wreszcie się zaczaić i na żywo obejrzeć przed sezonem) i podejmując współprace z różnymi artystami – zwykle w ramach regularnych kolekcji. Chwytali się takich tematów, które dopiero po pewnym czasie zrobiły się modne, stosowali techniki, nad którymi teraz rozpływa się nierozgarnięte młode pokolenie, czerpali garściami z tego, co obecnie stało się głównym nurtem. Oni znów są w przyszłości. Za nimi i koszulki z przesłaniem, i wariacje na temat klasycznej koszuli, i drobne plisy w każdej postaci, i fascynacja tradycyjnym rzemiosłem (jeśli nie pamiętacie gobelinowych sukienek tworzonych przez Ewę Chacianowską, odsyłam do archiwum). Kolekcja XXX na wiosnę lato 2017 to aż trzy występy gościnne. Siły połączyły marki Fantabody, Simone Rainer oraz artysta wizualny Alessandro Di Pietroo, więc przy okazji możemy poznać całkiem nowe persony. Przy czym wszystko pozostaje jak najbardziej „mariosowe”. Geniusze już tak mają.
XXX jest ingerencją w rzeczy dobrze znane, próbą zmierzenia się z przyzwyczajeniem, sprytnym wprowadzeniem dyskretnej i jednocześnie znaczącej zmiany. Stąd poprowadzone wewnątrz i na zewnątrz sznurówki, wyciąganie dresu na różne strony, przecinanie nogawek i wprowadzanie transparentności oraz stosowanie tkanin charakterystycznych dla zupełnie innych form niż tu przedstawione. Bo obok przeciwdeszczowego płaszcza mamy przeciwdeszczową spódnicę, zdobiona na plecach parka świeci w ciemnościach, a winyl, choć wciąż ma konotacje erotyczne, awansuje do innych form niż tylko obcisła mini spódnica czy wyzywający prochowiec. Wszelkie elementy uniformu, w tym jego wykończenia, sznurowania i zapięcia, odmieniane są przez przypadki i sprawdzają się w każdej konfiguracji. Plus kolorystyka: znów interesująca, przywołująca niekiedy połączenia zapomniane lub niechciane, a jednak w tym wypadku działające. Przyglądajmy się Mariosom, bo na razie może ostrożni, ale za niedługi czas nie tylko będziemy pełni podziwu dla kierunku, który obrali tym razem, ale też będziemy marzyć o tych ciuchach, które póki co wydają się zbyt dużą awangardą.
Fot. Carolina PetitAmour
Stylizacja: Lori Girgenti
Makijaż i włosy: Serena Congiu
Modelka: Diana Sar
2 Comments
Ceci
jest pare rzeczy, ktore bym zalozyla ;d
MartaH
Dzieki za ciekawy post, terez bede tu zagladac czesto 🙂