Czas na zmiany. Przyjemność, jako rzecz oczywista, ustępuje miejsca historiom – szerszym, zaskakującym, naładowanym różnymi emocjami. Wraz z nowym sezonem przyszło się nam pożegnać z częścią „Pleasure” na rzecz nowej nazwy, Femi Stories. Poznajecie? Projektów sióstr Nawarkiewicz nie da się pomylić. Na szczęście. Jak zwykle niosą porcję wakacyjnej beztroski i radosnego klimatu. Ruch, energia i eksplozja kolorów. Gdy spotkałam się z nimi parę tygodni temu, właśnie kończyły pracę nad przyszłorocznym latem, a otaczała nas barwna (a jakże!) i optymistyczna zima. Muszą być przygotowane. Na nowe kolekcje czekają kupcy na targach w Los Angeles, Las Vegas i Kopenhadze, by potem sprzedawać je m.in. w Madrycie, Moskwie czy Antwerpii.
Okazuje się, że Femi i Harel są rówieśniczkami. Wystartowałyśmy dziesięć lat temu. Ostrożnie, badając grunt i gusta odbiorców, jednocześnie nie rezygnując z tego, co kochamy najbardziej. W przypadku Anity i Kamili to radość wyrażana na wiele sposobów, nieskrępowana ani konwenansami, ani tym bardziej niedopracowanym krojem. Komfort musi być. Kiedyś było bardziej narciarsko – surfersko. Dziś to ubrania do noszenia i po mieście, i po plaży. Odważne? Może i tak, ale gdy pytam o bestseller, zgodnie wybierają… parkę we wzory. Dobrze wiem, o którą chodzi, kiedyś sprowokowała mnie do napisania tekstu o marce, którą wówczas uważałam za niewystarczająco zaangażowaną w modę. A skoro ona wciąż świetnie się sprzedaje, należy odłożyć na półkę opinie o Polkach, które nie lubią ani wzorów, ani kolorów i koniec końców wybierają na zimę praktyczne czarne odzienie (napisała kobieta, która przechodziła w czarnej puchówce siedem miesięcy w roku, ale nie zwracajmy na to uwagi).
Oglądam zdjęcia najnowszej kampanii i mam deja vu. Bo taką bluzę nosiła moja mama, a o takiej opasce sama marzyłam, oglądając w telewizji Martinę Navratilovą. Znów widzę egzotyczne kwiaty i owoce – oczywiście w wersji autorskiej – plus rozbrojone łagodnością elementy militarne. A na koniec wisienka na torcie: nadruki zaprojektowane przez Annę Halarewicz. Powstały z różnych obrazków i podobnie jak w przypadku nowego, odświeżonego logo, można się w nie wpatrywać długo i za każdym razem dostrzec coś innego. Pośród zgranej całości wyróżniają się proste bluzy z raglanowym rękawem, z hawajskimi napisami stylizowanymi na gustowne vintage z lat osiemdziesiątych. Jak zwykle sporo firmowych naszywek, ale tym razem poukrywanych: a to na plecach, a to z boku, na wysokości mankietu. W tym momencie już wszystkie części kolekcji dostępne są w sklepach (niektóre jej elementy już przecenione, w tym wspomniane przed chwilą bluzy). Idealny moment, by uzupełnić wakacyjną garderobę. Co chyba sama za moment uczynię.
Fot. Robert Ceranowicz
Modelka: Patrycja Laufer / Gaga Models
Stylizacja: Marta Kalinowska
Włosy i makijaż: Agnieszka Jańczyk
Produkcja: Anita Nawarkiewicz & Kamila Nawarkiewicz
1 Comment
Domi (elf)
Tylko czemu opisy na stronie sa takie marne?? Niektóre rzeczy pokazane na zdjęciach tylko z przodu. Część kurtek w ogóle nie ma podanego składu materiałów, rozmiary one size tez nie wiadomo jakie duże, ech. No i chyba nie produkują w Polsce niestety…Ale rozumiem, że dobrze się sprzadają, wiec resztę można olać.